piątek, 12 kwietnia 2013

„Dokąd prowadzi te życie..”


                                       6. „Dokąd prowadzi te życie..”

                         (przed przeczytaniem włączcie sobie te piosenki)
1. Kiss you - One Direction
2. Ed Sheeran - Give Me Love
3. James Arthur - Impossible

*Louis*
Byłem taki szczęśliwy , gdy Monika mnie pocałowała . Ona mnie kocha . Kocha zwykłego chłopaka. No może już nie takiego zwykłego. Ale ja nadal czuję się , jak bym był przed programem. Mam nadzieję , że nie gra na moich uczuciach. Nie przeżył bym tego. Szedłem  domu pieszo. Musiałem pooddychać świeżym powietrzem . Poszedłem do parku.  „Aaaaaa” – Krzyczałem . Musiałem dać upust moim emocją. Nagle zauważyłem , że leci mi krew z nosa. Wyjąłem chustkę i otarłem nos.
Po godzinie byłem w domu . Zauważyłem, że Zayn  rozmawia przez telefon. Zdziwiłem się, był przecież środek nocy. Usłyszałem tylko
„Lena, nie denerwuj się” Wiedziałem , że coś się nie dobrego dzieje. Tylko nie wiedziałem co.
*Lena*
Wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie mówię o tym, że Eleonor i jej ojciec. Coś jeszcze leżało na rzeczy. Gdyby nie to nie chciałaby przyjeżdżać w środku nocy. Przecież jest śpiochem jakim świat jeszcze nie widział. Bardzo się o nią martwiłam. Ubrałam się szybko i wyjęłam telefon z kieszeni
- Halo Lena, co się stało wiesz która jest godzina? – powiedział zaspanym głosem Zayn
- Wiem , przepraszam , że Cię budzę. Mamy problem
- Jaki możemy mieć problem o tej godzinie?
- Monika jedzie do mnie.
- No i co z tego . Może  musi porozmawiać , no wiesz jak dziewczyna z dziewczyną . Dzisiaj była w tej restauracji, wiesz coś?
- Tak jej ojciec powiedział jej , że razem z Eleonor będą mieli dziecko
- Co??
- Najgorsze jest to , że podejrzewam , że Monika coś piła. Przez telefon była jak by nieobecna , płakała.
- Pozwoliłaś jej? – spytał
- Ja? Nie. Chciałam do niej przyjechać , ale zdążyła się rozłączyć. Zayn tak się boję o nią
- Lena, nie denerwuj się.
- Jak mam się nie denerwować jeśli coś się stanie nie wybaczę sobie tego.
- Dziwię się przecież ona nie uznaje alkoholu.
- To znaczy … - nie zdążyłam powiedzieć
- To znaczy , że musiało się stać coś poważnego.
-Dobra zróbmy tak ty siedź w domu i czekaj a ja pojadę samochodem do ciebie , powoli będę jej szukać. Jeśli się zjawi u ciebie to dzwoń
- Dobrze , a Zayn uważaj na siebie
- Dobra , Cześć.
*Monika*
Wsiadłam do samochodu taty , ale jak na złość nie chciał zapalić. Wzięłam , więc telefon i myślałam do kogo wziąć zadzwonić. Do Leny i Zayna.? Nie , dostane kazanie , że alkohol szkodzi i że jestem głupia chcąc jechać sama samochodem.  Wybrałam numer taksówki
„ Dzień dobry chciałabym zamówić taksówkę”
„ Dobrze , taksówka będzie najszybciej na pół godziny , w centrum Londynu był niestety wypadek i wszystkie drogi zakorkowane.”
„ W takim razie dziękuje , dobranoc”
Musiałam zadzwonić do kogoś kto ma samochód i mnie zna, no i nie będzie mnie pouczał.
Wybrałam numer Becka.
- Halo Beck – słyszałam głośną muzykę.
- Halo Monika, nie słyszę Cię . Poczekaj pójdę w spokojniejsze miejsce.
Po chwili odezwał się Beck , myślałam , że wychodził z tego budynku wieczność.
- Halo , o co chodzi.? Dlaczego dzwonisz tak późno, coś się stało?– spytał ze zdziwieniem
- Mam mały problem
- Jaki ?
- Potrzebuje na teraz samochód
- Słucham?
- O Jezu , wiesz o co mi chodzi , potrzebuję samochód. Niestety mojego taty nie chce zapalić.
- No dobrze . A nie myślałaś żeby zadzwonić do swoich przyjaciół ? – mówił z lekką nonszalancją w głosie.
- Chce jechać do Leny , proszę – zaczęłam lekko łgać.
- No dobrze , pod jednym warunkiem
- Warunkiem? Czego chcesz.?
- To ja będę prowadzić, nie żebym twierdził , że nie umiesz ale wiesz słucha się tylko mnie .
- Ok – powiedziałam z przekąsem w głosie
- Będę
pod twoim domem za piętnaści minut.
- Dobrze , Beck – urwałam
-  Słucham
- Dziękuje.
- Nie ma za co.
Rozłączyłam się włożyłam telefon do kieszenie a ręce zaczęłam lekko pocierać. Zrobiło się chłodno. Poczułam to dopiero teraz jest już połowa września , w Londynie się to czuje. Nie to co w Polsce. Tam to jeszcze jest cieplutko. Po kilku minutach zobaczyłam, że czerwone lamborghini podjeżdża pod mój dom.
-Nie wiedziałam , że ma takie auto
- Dużo jeszcze o mnie nie wiesz. – uśmiechnął się.
Wsiadłam do jego samochodu i ruszyliśmy.
- No to mów co się dzieję
- Naprawdę chcesz o tym rozmawiać teraz.
- Tak , no mów . Nie wiesz , że lepiej wyżalić się nieznajomemu.
  Spojrzałam na niego badawczym wzrokiem.
- No dobra . Zaczęłam opowiadać mu o Eleonor , o moim ojcu i matce . Tego czego  się dowiedziałam. Wszystko mówiłam mu jak gdybyśmy znali się od kilkunastu lat, czułam , że z każdym głosem czyje się lepiej.
Po jakimś czasie powiedział
- No nie za fajnie, To dlatego piłaś.?
Zdziwiłam się
- Skąd wiesz, przecież nic nie mówiłam
- To widać
Zaczęło mocno lać. Nie zdziwiłam się często u nas pada.  Coraz mocniej pada w rezultacie Beck praktycznie nie widział drogi przestraszyłam się.
-Beck zwolnij, boję się.
- Nie ma czego jestem znakomitym rajdowcem –uśmiechnął się . Nagle poczułam , że stracił kontrolę nad autem. Czułam jak kręcimy się w kółko a Beck chce zatrzymać samochód , gdy stanął poczułam , że wyszarpnęło mnie z siedzenia. Słyszałam tylko swój krzyk i nagle poczułam zalewającą mnie ciemność ….
*Lou*
Gdy Zayn skończył rozmawiać przez telefon , szybko zaczął się ubierać
- A ty gdzie pędzisz o tej godziny. – spytałem z zaciekawieniem.
- Monika jedzie samochodem do Leny – spojrzałem na niego – sama
- O Boże , przecież ona jest kompletnie pijana
- Czyli Lena miała te złe przeczucia. Ona jest pijana. Jadę jej poszukać. Boję się, że coś się stało.
- Jadę z tobą – powiedziałem szybko.
Jechaliśmy najpierw do domu Moniki, nikogo tam nie było. Chociaż padało tak , że nie było widać drogi , Zayn się nie poddawał. Ruszyliśmy dalej. Przejeżdżając przez las zauważyliśmy , że jest korek.
- Musimy poczekać , nie ma do Leny innej drogi.
Ubrałem kaptur i rozpiąłem pasy.
- Lou , co ty robisz ?
- Muszę sprawdzić czy jej tam nie ma . Musze być pewnym , że jest bezpieczna.
- No dobra idę z tobą. – Wyszliśmy z samochodu. Nagle zauważyliśmy samochód
- Czy to nie jest samochód Becka? – spytałem.?
- Jezu, ten samochód miał wypadek – nagle nie myśląc podbiegłem do samochodu. Wyglądał jak stara zabawka pogryziona przez psa.
- Zadzwoń na pogotowie , ja pójdę zobaczyć czy jest ktoś ranny.
I wtedy ujrzałem Monikę, leżała jakieś dziesięć metrów przed samochodem.
- O Jezu , Monika – zacząłem krzyczeć. – Zayn szybko tu jest Monika.
Zobaczyłem Becka , który wychodził z samochodu. Miał całą głowę we krwi.
Spojrzał się na mnie a ja spojrzałem na Monikę. Chciałem sprawdzić czy oddycha. Nie czułem ani jej tętna ani pulsu. Niczego . Zacząłem ja reanimować . W głęboko w mojej głowie, cieszyłem się , że chodziłem na kurs pierwszej pomocy. Trzydzieści uciśnięć i dwa wdechy . Na nic.
- Monika nie odchodź. Musisz żyć. Kocham Cię. Nie możesz odejść , nie możesz nas zostawić. Będziesz moją żoną , matką moich dzieci, obiecuje –płakałem
- Weżniemy ślub gdziekolwiek będziesz chciała. Poradzimy sobie z Eleonor i twoją mamą. – krzyczałem , wiedziałem , że płacze.
Wtedy przyjechała policja i pogotowie. Wzięli ją do szpitala
- Dobra robota , gdyby nie pan pewnie by nie przeżyła.
- Jakie , jakie są szanse?
- Niewielkie, tylko tyle mogę powiedzieć panu niestety , będę wiedzieć cokolwiek po badaniach.
Policja zabrała Becka, okazało się , że ten śmieć był pijany.
Byłem tak wściekły, że uderzyłem go pięścią w nos. Słyszałem jak syknął. Musiało go zaboleć. Zayn złapał mnie za ręce
- Nie rób głupot Lou , nie jest tego wart. – mówił spokojnie Zayn
- Niech żałuje –mówiłem wściekły
- To nie jest rozwiązanie. – rzekł
Lecz ja go nie słuchałem podszedłem do Becka i powiedziałem .
- To wszystko twoja wina. Jeśli coś jej się stanie to cię zabiję, rozumiesz.?
Nic nie odpowiedział. Wsiadł do policyjnego samochodu i odjechał
Poszedłem do Zayna i go przytuliłem. Wiem, że w normalnej sytuacji było by to dziwne. Ale bardzo tego potrzebowałem. Tak strasznie się bałem o Monikę. A co jeśli nie przeżyje, będzie kaleką przecież wyleciała przez okno na kilka metrów. Czułem , że Zayn także płacze.
- To wszystko moja wina – odrzekłem
- Nie no co ty, nawet tak nie myśl.
- Ale to prawda , gdybym został z nią, nie pojechałaby z nim. Została by ze mną.
Płakałem .
- Ty, ty byłeś u Moniki?
- Tak, zadzwoniła po mnie jak była w barze . Pijana
- Iiii?
- I ją pocałowałem, i wiesz ona powiedziała , że mnie kocha. Że Eleonor chciała jej zabrać najważniejszą rzecz na świecie – mnie.
  Zacząłem cicho śpiewać.

It's hard to deal with the pain of losing you everywhere I go
But I'm doin' It
It's hard to force that smile when I see our old friends and I'm alone
Still Harder
Getting up, getting dressed, livin' with this regret
But I know if I could do it over
I would trade give away all the words that I saved in my heart
That I left unspoken

Ciężko poradzić sobie z bólem utraty ciebie wszędzie gdzie pójdę
Ale robię to
Ciężko zmusić się do tamtego uśmiechu kiedy widzę naszych starych przyjaciół i jestem sam
Wciąż trudniej
Wstawanie, ubieranie się, życie z tym żalem
Ale wiem że gdybym mógł to powtórzyć
Zamieniłbym – oddałbym wszystkie słowa które zachowałem w swoim sercu
Które pozostawiłem niewypowiedziane

*Zayn*
Gdy zobaczyłem Monikę , myślałem , że to koniec. Zadzwoniłem do Leny , żeby powiedzieć jej co się wydarzyło. Zaczęła płakać do telefonu.
- Nie płacz.  – uspokajałem ją.
- To moja wina. Mogłam do niej jechać
- Nie to nie twoja wina. To wszystko ją przytłoczyło. To wina jej ojca i jego kochanki. – mówiłem czując , że łzy spadają mi na t-shirt. Muszę zadzwonić do jej ojca. Przyjedz do szpitala
- Ok. , już jadę.
- Uważaj na siebie, cześć.
Wybrałem numer ojca Moniki.
- Dobry wieczór Monika. Jak by to panu powiedzieć, miała wypadek
- Co ? Jak to? Gdzie jest moja córeczka? Czy żyje? .. – zaczął lamentować.
- Tak , pogotowie zabrało ją do szpitala , jest w ciężkim stanie.
- Dziękuje , zaraz tam będę i się rozłączył.
---------------------------------------------------------------------------------------------
i kolejny rozdział za nami .
ten rozdział miał  1700 słow dlatego tak dlugo . mam nadzieje że mi wybaczycie. :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz