niedziela, 7 lipca 2013

"Szpital - niech to tylko nie będzie mój sen"

             25. "Szpital - niech to tylko nie będzie mój sen"

*Louis*

Czułem się fatalnie, ale obiecałem, że dam radę i wystąpię. Rozmawiałem z Liamem. Postanowiłem, że porozmawiam z Moniką, jeżeli będzie chciała. Mam nadzieję. Myślałem dużo o moich snach czy one coś znaczą czy to może byc prawda, że ja zdradziłem ją. Nadal nic nie pamiętam. Przecież to było jedno piwo. Jedno cholerne piwo. Albo było bardzo mocne, albo mam ostatnio bardzo słabą głowę. Poszedłem wziąć prysznic, ubrałem się w odpowiednie rzeczy do dzisiejszego dnia. Nagle rozbolała mnie głowa. To nie był zwyczajny ból. Czułem jak by mnie ktoś uderzył cegłą w głowę. Zrobiło mi sie nie dobrze. I nagle przed oczami zobaczyłem całe moje życie jak bym oglądał pokaz slajdów. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami a po chwili nic nie widziałem. Chyba zemdlałem. Czułem przez chwile jak bym umierał. 

*Monika*
- No chodź z nami potańczyć. Nie ma już Julii poszła sobie daleko. - powiedziała Nina.
- Wiesz jakoś nie mam ochoty.
- No to chodź na drinka
- Nie , dziękuje na to ochoty też nie mam
- Na nic nie masz ostatnio ochoty.
- No wiem, przepraszam. - Nagle poczułam, że robi mi się niedobrze i zwraca mi się to co przed chwila zjadłam. Szybko wybiegłam z salonu i pobiegłam do łazienki. Zaczęłam wymiotować , usłyszałam że ktoś za mną idzie był to Zayn.
- Ej , co ci?
- Nic- pokiwałam głową , bo nie byłam wstanie przestać wymiotować.
- To pewnie przez te jedzenie pomieszałaś sobie w żołądku i masz
- Nie pouczaj mnie, ok? Miałam ochotę i tyle
- Jezu nie denerwuj się, coś ty taka rozdrażniona?
- Przepraszam, denerwuję się
- Czym?
- Tą całą sytuacją. Wiesz dobrze jak ciężko było mi tu przyjść.
- Wiem , nie martw się. Szybko minie.
Nagle do łazienki wleciała Nina.
- Ej, dalej za półgodziny północ. Trzeba iść po Louisa.
Cała nasza trójka patrzyła na siebie. Po chwile odezwałam się.
- No dobra ja pójdę.
- Na pewno? - spytał Zayn
- Dam radę, przecież co się może stać.
Umyłam buzię mydłem a od Niny dostałam gumę do żucia. Chciałam zatuszować to, że mój organizm wyrzuca ostatnio wszystko co zjem. Szkoda tylko, że nie pyta o moją zgodę. Wyszłam z łazienki i popędziłam w kierunku pokoju Louisa. Wyrzuciła gumę do kosza i lekko zapukałam do drzwi. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc zapukałam głośniej. Żadnej reakcji.
- Lou, już czas. Proszę zejdź na dół
Nikt mi nie odpowiedział. Po chwili niecierpliwości i bicia się z własnymi myślami weszłam do środka. Otworzyłam drzwi. Ujrzałam tam leżącego na dywanie Lou.
- Jezu, Lou, halo. Obudź się.- krzyczałam . Łzy zaczęły spadać mi jedna po drugiej.
- Ludzie pomóżcie , Lou proszę obudź się - mówiłam prawie szeptem
Nagle do pokoju wpadł Zayn z Liamem.
- Co się dzieję? - spytał zdyszany Zayn.
- Nie wiem, on jest chyba nie przytomny - wydusiłam to z siebie.
- Zadzwoń po pogotowie. - powiedział Liam do Zayna.Ten wyciągnął szybko telefon i zaczął z kimś rozmawiać. Gdy odłożył słuchawkę.
- Karetka będzie za dziesięć minut. -powiedział
Płakałam - Powiedź, ze on się wybudzi, niech to nie będzie ten cholerny sen.
- Będzie dobrze. - powiedział Liam. Czały czas klęczałam przed nim, głaskałam go po policzku i wylałam z siebie pełno łez. Po chwili panowie weszli do pokoju Lou i zabrali go na noszach. Wjechali do karetki.
- Czy ja.. Czy ja mogę z nim jechać?  - spytałam lekarza
- A kim pani jest dla pacjenta?
- Jestem jego... jestem jego dziewczyną.
- Dobrze proszę tędy.  - pokazał ręką na tylne wejście.
- Dziękuję. 

Wtedy złapał mnie za rękę Zayn.
- Co ty robisz?
- Jadę z nim. Musze, rozumiesz?Ja go kocham.- te ostatnie słowo powiedziałam niepewnie.
- Kochasz? - krzyknął zdziwiony Zayn - Przecież on cię zdradził , nie pamiętasz tego?
- Myślisz, że o tym można zapomnieć? Kocham Go. - spojrzałam mu w oczy.
- Pojedziemy za wami . Wsiadaj już do karetki - usłyszałam od słowa Liama.
- Dobrze widzimy się później.
Wsiadłam do karetki , Lou był przyczepiony do wszystkich urządzeń. Nagle zaczęło wszystko piszczeć.  Przestraszyłam się. Zaczęłam płakać i trząść się. Miałam przed oczami sen , który mi się śnił. Lekarz wstrzyknął coś Louisowi. I nagle wszystko się ustabilizowało. Mężczyzna podał mi koc.
- Proszę usiąść i by dobrej myśli.
 ----------------------------------
Sorki, ze krótki ale treściwy . Tylko nie ryczeć. ;) No dobra możecie, ja ryczałam. ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz