czwartek, 30 maja 2013

"Spokojnie to tylko sen" cz 2

                                       14. część 2
                          "Spokojnie to tylko sen"
*Monika*
Cały wieczór oglądałam telewizję, bo nie mogłam usnąć. Nawet trafiłam na polski program. Nie mogłam się na dziwić co to jest za durny program. "Pamiętniki z wakacji" Myślałam, że to coś podobnego do naszych programów, jednak nie. Śmiałam się jak głupia przez cały odcinek. Gdy się skończył poczułam, że oczy same mi się kleją, więc zgasiłam telewizor i poszłam do mojego pokoju. Gdy położyłam głowę na poduszkę od razu usnęłam.
Piosenka jak będzie śniła i potem. ;)
Nagle znalazłam się w szpitalu z Leną. Patrzyła mi prosto w oczy i mówiła i coś mówiła, po chwili usłyszałam.
- To wszystko jest twoja wina. Myślisz, że jesteś pępkiem świata, bo wszystko zawsze toczyło sie wokół tobie. Biedna Monika , straciła mamusie później tata znalazł sobie dziewczynę, której  nienawidziłaś, chłopak się okłamał , biedactwo. Zabrałaś mi chłopaka, przyjaciół
- Ja.. ja przepraszam , ja nie chciałam - mówiłam płacząc czułam, że coraz mocniej gryzę się po moich ustach. Czułam swoją krew.
- To twoja winna i nikogo innego. Myślisz, że jak by było wszytko dobrze połknęłabym tyle tabletek , idiotkę ze mnie robisz.?
- Naprawdę ja nie chciałam.
- Teraz musisz zapłacić za moje nieszczęście. - powiedziała takim tonem, że czułam jak by uderzyła mnie prosto w twarz
- Co to znaczy.?
- Pożegnaj się z nim.
- Z kim, Lena o kim ty mówisz.?
- O Louisie.
- Nie proszę nie krzywdź Go , na mnie się wyżywaj . Proszę !
- Nie skrzywdzę Ciebie, dopóki będzie on.
I nagle zniknęła. Obudziłam się cała spocona, mokra. Szybko znalazłam telefon w kołdrze i dzwoniłam do Louisa.
Po piątym sygnale usłyszałam
"Nie mogę odebrać telefonu, bo pewnie jestem na innej planecie. Jak wrócę na pewno oddzwonię.A teraz zostaw mi jakąś miłą wiadomość.
- Nie , Lou. To nie może być prawda. Proszę oddzwoń do mnie. - zaczęłam płakać do telefonu. - Błagam Cię obierz ode mnie. Przyjedź i powiedź , że to był tylko zły sen. Wyłączyłam telefon , ale po chwili ciszy zadzwoniłam jeszcze raz. Tym razem też włączyła się jego poczta.
- Louis proszę nie zostawiaj mnie.
Dzwoniłam jeszcze kilka razy , ale za każdym razem nikt nie odbierał słuchawki. Zaczęłam płakać.
- Lena , proszę. Powiedź mi, że to nie prawda. Powiedź, że nie zabierzesz mi Louisa. Przepraszam Cię , zrobię wszystko. -mówiłam sama do siebie. Po jakim czasie usnęłam z tego stresu i przemęczenia. Nawet nie wiem kiedy...
* Lou*
Gdy otwarłem oczy ujrzałem słońce. Byłem taki zdziwiony, ponieważ była w końcu zima. Od razu miałem dobry humor.  Zaśmiałem się sam do siebie. Wtedy przylazł Zayn.
- Ej, wiesz może czemu Monika nie odbiera telefonów.
- Może się kąpie albo śpi. Może jest u Leny. Nie mam pojęcia.
- A może nie chce ze mną rozmawiać. - powiedział cicho.
- Nie no co ty gadasz, niby dlaczego.? Podaj mi mój telefon , może ode mnie odbierze. Ale udowodnię Ci, że na pewno nie jest na ciebie zła.
Zayn spojrzał na telefon.
- Wow, człowieku
- Co.? wow.?
- Monika dzwoniła do ciebie o czwartej w nocy. Siedemnaście razy. Zostawiła dwie wiadomości na poczcie.
- Jezu, nie denerwuj mnie. Włącz na głośno mówiące.
Gdy wysłuchaliśmy obie wiadomości , Zayn miał otwartą buzie. a ja myślałem, że za chwile się rozpłacze.
- Szybko ubieraj się i jedziemy do niej. Musiało się coś stać. - powiedział Zayn ubierając buty w tym samym momencie.
Przez chwile w ogóle nie kontaktowałem. Dlaczego miałbym odejść.? Ta myśl nie dawała mi spokoju. W błyskawicznym tempie ubrałem się i schodząc ze schodów myślałem, że stało się najgorsze. Dojechaliśmy do jej domu w piętnaście minut. Pukałem do drzwi jednak nikt nam nie otwierał. Po chwili pomyślałem, że wyważę drzwi, ale okazały się być otwarte. Wbiegłem do domu i czym prędzej udałem się do jej pokoju. Ujrzałem ją leżącą wtuloną w poduszkę całą rozmazaną od tuszu. Płakała i mruczała pod nosem.
- Proszę , nie zabieraj mi Go.
Podbiegłem do niej. Była cała spocona i mokra od łez. Miała także spuchnięte oczy. Nagle otworzyła oczy.
- Jezu , Lou jesteś tu . 
- Tak zawsze będę i nigdy cię nie opuszczę rozumiesz.? Never.
- Dziękuje. To musiał być koszmar. Ty .. Ty odeszłeś. Zabrała mi Cię.
- Kto.? - spytałem zdziwiony
- Najpierw Eleonor, później Lena.
- Lena , co ty mówisz.?
- To moja wina. Wiesz to dobrze. To wszystko co się działo przez całe moje życie jest moją winą. I .. i ona wreszcie mi to powiedziała w twarz. Rozumiesz, prosto w oczy.
- Nie mów tak , to wszystko wina Becka. Zgrał na twoich i Leny uczuciach, a ona .. ona po prostu nie dała sobie z tym rady.
- Ale to było wszytko takie realistyczne.
- Ciiii.... - przytuliłem ją. Była roztrzęsiona.
- Zayn , Zayn - gdy wszedł powiedziałem - Trzeba jej zrobić herbatę i poszukaj coś na uspokojenie.
Czułem , że koszulka, którą miałem na sobie robi się mokra. Wypiliśmy herbatę a Monika w tym czasie poszła się umyć.
Musieliśmy jechać do Leny. Wyjaśnić to wszystko.
- To źle wygląda- powiedział mój przyjaciel.
- Wiem, ale musimy to wszytko wyjaśnić.
- Tak, ale jeśli to prawda.?
- Proszę Cię nawet tak nie mów. Monika by się chyba załamała. Boję się o nią.
- Jestem gotowa. Ubiorę tylko kurtę i buty i możemy jechać.
- Dasz radę - zapytałem ją
- Tak , poradzę sobie.
--------------------------------------------------
 Taaada. Nawet mi się dzisiaj chciało napisać 2 część. ;) Kocham Was. :P

„Spokojnie, to tylko sen” cz1

                                  14 część 1

                        „Spokojnie, to tylko sen”

*Beck*

Gdy pozbierałem się z ziemi, usłyszałem słowa Moniki. Czy to prawda , czy to właśnie z Leną pisałem tyle czasu.? Czy to w ogóle może być prawda.? Myślałem cały czas, że to była Monika tylko nie chciała się do tego przyznać. Jak mogłem tego nie zauważyć.? Czy ja coś czuję do niej.? Sam nie wiem , zawsze patrzyłem tylko na Monikę a nie na jej przyjaciółkę. Wiem , że nie powinienem tak potraktować Moniki , ale ona. Ona przypomniała sobie wszystko i myślałem, że muszę udowodnić jej co do niej czuję.Jednak to nie był dobry pomysł. Muszę iść jutro do szpitala. Przeprosić , to nie jest wina Moniki tylko moja. To wszystko moja wina. Ja. Ja nie chciałem.. Rano wstałem wcześniej niż normalnie. Uszykowałem się i zadzwoniłem po taksówkę. Po chwili znalazłem się pod budynkiem. Było za wcześnie na odwiedziny , ale musiałem się teraz dowiedzieć czy to od niej dostawałem te sms a nie od Moniki. Spytać się czy to prawda.? Jeśli tak to czemu mi tego nie powiedziała. Była tak miła i słodka, dla mnie. To , dlaczego ja tego nigdy nie zauważyłem.? Nie mogę tego zepsuć. Wszedłem do szpitala.
- Dzień dobry. Czy mogę odwiedzić, Lenę.?
- Dobry , ale jest za wcześnie. Odwiedziny są od dziesiątej.
- No proszę , niech pani nie będzie taka przepisowa. Ja muszę ją odwiedzić. To jest bardzo ważne.
-Dobrze. Czy pan jest kimś bliskim?
- Tak, nawet bardziej niż myślałem.
- W takim razie, proszę pierwsze drzwi po lewej.
- Bardzo pani dziękuje.
Wszedłem i zobaczyłem Lenę, gdy mnie ujrzała szybko zamknęła oczy i udawała, że śpi.
- Hej, mogę wejść.? - zapytałem nie pewnie. Wiedziałem, że po tym wszystkim Lena nie będzie chciała mnie widzieć. Nie usłyszałem odpowiedzi , więc postanowiłem mówić dalej.
- Lena, tak mi przykro. To wszystko moja wina, ja.. ja nie zauważałem Cię. Przepraszam, że musiałaś patrzeć na mnie i Monikę. To skończone. Ona.. ona przypomniała sobie wszystko. Bardzo ją to przybiło. Nie mniej do niej pretensji, przecież nie pamiętała. Ona myśli, że to wszystko jest jej wina. Proszę nie pozwól jej tak myśleć. Nie rozumiem jednego, dlaczego nic nie powiedziałaś Monice. Wiedziałaś, że nic do mnie nie czuję, więc dlaczego.? Dlaczego nie powiedziałaś mi że ta nieśmiała i fantastyczna dziewczyna to ty!
I wtedy otwarła oczy i spojrzała mnie.

- Wiem , że to ty pisałaś do mnie te sms.
Długo panowała cisza, gdy w końcu stwierdziłem, że pora się zbierać.
- Ty mnie nie zauważałeś. - powiedziała szeptem
- Co.?
- Byłeś wpatrzony w Monikę jak niewinne dziecko. A Julia , zabiła by mnie , gdybym podeszła i powiedziała. "Hej Beck, to ja dziewczyna z sms" Chciałbyś mnie taką.? Nie sądzę - zauważyłem, że łzy spadają jej po policzkach.
- Nie to nie prawda.
- Beck, nie musisz , nie chce litości. Nie musisz mnie oszukiwać, a przecież jestem tu tylko ja.
- To nie prawda. Ja dopiero teraz zdałem sobie ze wszystkiego sprawę. Jednak ... jednak nie mogę Ci nic zaoferować. Jedynie to przyjaźń.
-Ale ja nie chcę być twoją przyjaciółką, rozumiesz.?- zaczęła płakać - Ja cię .... ja cię kocham. Nie mogłabym patrzeć na ciebie jak na przyjaciela. Albo na twoje dziewczyny. Ja nie mogę. Lepiej wyjdź i zostaw mnie. Nigdy nie wracaj,nie chce cię rozumiesz- ledwo rozumiałem  ją z powodu tego płaczu. Wtedy poczułem , że i ja płacze, wychodząc powiedziałem "Przepraszam , że kocham Monikę"
Jechałem taksówką do domu i całą drogę myślałem nad tym wszystkim.  "W co ja się wplątałem. Dlaczego" pomyślałem. Męczyły mnie pytania. To wszystko co się działo w jej życiu było złym odbiciem moich czynów. Każda łza Leny była wywołana moim cierpieniem , każda jej zła bolała mnie....
----------------------------------------------
Wiem , że na te posty czekacie bardzo długo , dlatego chciałam napisać chociaż część , żeby wam się  nie nudziło w Boże Ciało i w weekend.
Dziękuję za tyle wyświetleń.  :** Jesteście wspaniali. A było by mi miło jak byście napisali komentarz jak wam się podoba. A może ktoś ma pomysł na koniec. ? Od razu mówię jeszcze nie kończę. ;) Już można pisać komentarze anonimowo. ;D


 


wtorek, 14 maja 2013

„Co za dupek”



13, „Co za dupek”

Cały dzisiejszy dzień siedziałem w domu. Myślałem, że Monika do mnie zadzwoni, jednak mój telefon nie dawał żadnego znaku życia. Pomyślałem , że może jacyś moi kumple by wyszli ze Mną , ale od kiedy zerwałem z Julią nikt w szkole się do mnie nie odzywa . Tak jak by Julia ich zahipnotyzowała. Ale to przecież nie możliwe. Włączyłem telefon i wybrałem numer.
- Halo – zacząłem
- No proszę kto tu dzwoni – powiedział głos w telefonie.
- Jakie masz dzisiaj plany, w końcu jest piątek.
- Na pewno nie związane z tobą.
- Julia , no weź co masz niby do roboty? Wyskoczmy na piwo.
- Gdzie i kiedy – powiedziała z ironią w głosie
- Za godzinę w naszym barze.?
- Nasz.?  Chyba twój, dobra cześć  - i się rozłączyła.
Wszedłem po prysznic i umyłem się. Myślałem, dlaczego Monika dziś nie zadzwoniła. Pewnie jest z Leną i nie ma czasu. – pomyślałem . Ubrałem się , wziąłem kluczyki od samochodu i ruszyłem w drogę. Korki były wielgachne.
Gdy zaparkowałem samochód zauważyłem, że Julia już tam jest
- No cześć – powiedziałem ze smutkiem w oczach
- Co masz taką minę, Monika Cię rzuciła ?? – zaczęła lekko się uśmiechać
- Nie – skierowałem wzrok na  barmana – Poproszę dwie szkockie.
- Jedną szkocką – poprawiła mnie dziewczyna
- Myślałem , że się ze mną napijesz.
- No ależ oczywiście tylko tym razem ty niestety nie pijesz , nie pamiętasz już jak to się ostatnim razem skończyło? – spytała
- Pamiętam , pamiętam . Ale poczekaj czy ty się czasami o mnie nie martwisz.? – spytałem z uśmiechem na twarzy
- Nie no ja.? Skądże . – powiedziała i szybko zrobiła łyk drinka.
Gadaliśmy przez chwile i nagle usłyszałem z kieszeni kurtki głos mojego telefonu
- Sorry , muszę odebrać powiedziałem do Julii
- Halo, no cześć. Czemu cały czas nie odbierasz ode mnie telefonów.? – powiedziałem oburzony
- Bo , bo byłam zajęta
- Czym. ?  - spytałem z zaciekawieniem.
- Lena , Lena chciała popełnić samobójstwo. Przeze mnie .-  zaczęła lekko łkać.
- Co Ty gadasz. To niemożliwe.
- Sama ją znalazłam . Możemy się jeszcze dziś spotkać.?
- Tak , oczywiście . Gdzie i , o której
- W parku za pół godziny.?
- Dobra , będę.
Skończyłem rozmowę i schowałem telefon do kieszeni. Spojrzałem na Julię.
- Jezu no jedź już do tej paniusi.
- Dzięki – i pocałowałem ją w czoło. – Może Cię podwieś do domu
- Nie dzięki poradzę sobie bez ciebie.
Wyszedłem z baru. Jechałem w stronę parku, w kilka minut byłem pod wyznaczonym miejscem. Szedłem Ścieszką aż wypatrzyłem naszą ławeczkę. Nagle ją zobaczyłem: miała podpuchnięte oczy i na jej twarzy królowało zmęczenie.  Miała na sobie skórzaną Kutkę. „Ciekawe kogo , przecież nie moja” pomyślałem jednak nie miałem czasu zastanawiać się nad tym dalej.
- Cze… - powiedziałem jednak Monika mi przerwała
- Dlaczego mnie okłamałeś.?
- Słucham – wytrzeszczyłem oczy
- Dlaczego powiedziałeś w szpitalu, że jesteśmy ze sobą?
- Monika , posłuchaj …
- Ja nie chce Cię już słuchać, rozumiesz. Jak mogłeś.
- Bo ja myślałem , że to jest szansa dla nas.
- Nas.? Nie ma już żadnych nas, rozumiesz. Jestem ja i ty. Ja, ja Ci wierzyłam a ty mnie wykorzystałeś.
Objąłem ją , chciałem ją pocałować , jednak ona nie myślała o tym co ja.
*Monika*
- Puść mnie. – krzyk łam kiedy Beck swoimi łapskami zaczynał dotykać mnie po biodrach.
- Ale o co chodzi , źle Ci było ze mną.? Nie miałaś nic przeciwko kiedy się całowaliśmy.
- Puść mnie , ty śmieciu
- Śmieciu? No nie ładnie a ja chciałem po dobroci, ale ty wolisz trochę przemocy.
- Zostaw mnie – Jednak on nie ustępował chwycił mnie za nadgarstek i przyłożył do drzewa. Nie miałam siły się ruszyć.
- Pomocy – zaczęłam płakać – Proszę Beck zostaw mnie , proszę puść mnie.
- Cii.. – powiedział szeptem – nikt Cię tu nie usłyszy , jest późno myślisz , że ludzie nie mają co robić w piątek.? A zresztą nie chce Ci zrobić krzywdy , chce Ci po prostu udowodnić jak mi na tobie zależy.
W tej chwili usłyszałam głos Louisa.
- Lou , pomóż mi.
- Tak o tej godzinie  tu chodzą ludzie , np. Ja – i wtedy Lou uderzył pięścią w twarz Becka.
- Csss… syknął Beck z bólu.
- Zostaw ją w spokoju, bo ze mną będziesz miał do czynienia. – podbiegłam do Loisa cała zapłakana i przytuliłam się do niego . Wyszeptałam mu do ucha.
-Dziękuje.
Przeszliśmy kilka kroków. Zatrzymałam się i powiedziałam w kierunku Becka.
- Jak Lena mogła zakochać się w takim pajacu. To przez ciebie Lena chciała się zabić. Nie wybaczę Ci tego, rozumiesz.? Nie dziwię się, że nie chciała Ci się ujawniać, przecież ty myślisz tylko o sobie.- i obróciłam się. Lou odprowadził mnie do domu , dużo rozmawialiśmy. Lou zadzwonił do rodziców Leny i spytał się o jej obecny stan. Ja nie mogłam nie po tym co jej zrobiłam jak mogłam być taką egoistką. Myślałam tylko o sobie. Muszę ją przeprosić , ale jak ?przecież zwykłe przepraszam nie przywrócą jej tego co przez kilka tygodni zniszczyłam. Gdy Lou skończył rozmowę, powiedział mi , że Lena miała pukanie żołądka , a teraz odpoczywa. Przy drzwiach stanęliśmy
- Dobranoc Lou, Kocham Cię.
- Ja ciebie też. A teraz pod kołderkę i spać.
Weszłam do domu i usiadłam na podłodze obok drzwi. Jakie ja mam szczęście – pomyślałam .Wreszcie się do mnie odwróciło. I czuję się z tym rewelacyjnie.
Wchodząc pod prysznic zauważyłam żyletkę wzięłam ją do ręki i otwarłam kosz. Mam nadzieję , że już nigdy nie będę tego potrzebować. – pomyślałam.
Wykapałam się i ubrałam w piżamkę. Wzięłam telefon i napisałam do Louisa.
„Dziękuję, za wszystko”
„Nie ma sprawy , gdyby coś Ci się stało. Znów….”
„Nic mi się nie stanie, bo mam już Ciebie.”
„Zawsze możesz na mnie liczyć”
„Lou, Dziękuje, że jesteś. Że się nie poddałeś i mnie pocałowałeś.”
„Nie ma sprawy teraz idź, już spać. Miałaś ciężki dzień.”
Otwarłam laptopa, oglądałam zdjęcia. On i ja. Zaczęłam płakać jak będzie myśleć:) to obczajcie




                                             
Dlaczego mnie tak potraktował , czy . czy ja mu kiedyś coś zrobiłam.? Czy on mnie naprawdę kocha? Sama nie wiem , gdy rozmawialiśmy zawsze wydawał się szczery i taki prawdziwi. Widać pozory mylą. Zmarnowałam chyba pięć paczek chusteczek , uświadomiłam sobie przez tą noc, że ja … że ja do niego coś poczułam . Głowa mnie bolała i nie mogłam  wytrzymać tego bólu , dlatego wzięłam tabletkę . Idąc do kuchni wzięłam ze sobą wydrukowane zdjęcia mnie i Becka. Zapaliłam zapalniczką jedno a później drugie zdjęcie. Aż spaliłam wszystkie wspomnienia związane z nim. Nie chciałam ich. Nie po tym wszystkim. Miałam Louisa i chciałam jak najwięcej uwagi poświęcać mu i Lenie. Szybko usnęłam musiałam odpocząć od natłoku zdarzeń.
*Louis*
Nie do wiary co on chciał jej zrobić. Monika nie traktuje tego tak poważnie , ale co by się stało gdybym tam z nią nie poszedł , sama nie zdołała by się wymsknąć mu. Nie miała by tyle siły. Gdy przyszedłem do domu zobaczyłem , że chłopaki oglądają telewizje.
- Chłopaki co wy oglądacie – spytałem zdziwiony
- Harry ma fazę na cud narodzin, dlatego włączyliśmy mu Discovery Chanel i oglądamy z nim jak małpy się rodzą i rozmnażają.
- Poważnie.?  - spytałem Harrego
- Tak , czasami można popatrzeć na coś innego niż na wyścigi i sport.
- No można , ale Harry – spojrzałem mu prosto w oczy – wszystko w porządku.?
- O Jezu , tak , po prostu mięliśmy na biologii i mój nauczyciel mnie zachęcił.
-  Jesteś dziwny – stwierdziliśmy
- Wiem – opowiedział uśmiechnięty kędzierzawy – Bierz piwko i oglądamy.
- Ok. – wyjąłem z lodówki zimne piwo i usiadłem koło nich.
Po pół godzinie oglądania , przypomniało mi się , że ona nie wiedzą że Monika pamięta wszystko.
- Ej.. chłopaki zapomniałem wam powiedzieć Monika odzyskała pamięć.
- Co – krzyknęli wszyscy chłopcy
- To przez ten wasz cud narodzin, zapomniałem
- Ale jak to. ? – spytał Zayn
- No wiesz zaczęliście gadać jak to Harry ma fazę i …
- Jezu Lou nie o to nam chodzi , jak odzyskała pamięć. A w ogóle skąd to wiesz.?
- Bo byłem z nią.
- To znaczy.? – spytał Niall
- Tak, była w parku i przewróciła się , złapałem ją i wtedy nie wytrzymałem i ją pocałowałem . I wtedy przypomniała sobie wszystko.
- Tak po prostu.?
- Tak , tak po prostu.
- Gratulację stary . – powiedział Zayn – Zawsze uważałem , że pasujecie z Monią.
- A wiesz coś o Lenie – spytał Liam
- Tak , dzwoniłem do jej rodziców. Miała płukanie żołądka a teraz odpoczywa.
- Musimy ją jutro odwiedzić
- Masz rację , Liam , musimy ją jutro odwiedzić.
- No dobra na dzisiaj starczy wrażej , idziemy spać – powiedziałem i wyłączyłem telewizor na co Harry zareagował prawie płacząc
- Nieee , będą mówić jakie imiona wybrali.
- Dobranoc.
Idąc do mojego pokoju zauważyłem , że leci mi krew z nosa. Ponieważ nie mogłem opanować krwawienia, poszedłem pod prysznic po kilku minutach już nie było śladu po czerwonej mazi z mojego nosa. Ubrałem się lekki T-shirt i położyłem się spać.

poniedziałek, 6 maja 2013

12. Szczęście w Nieszczęściu.



                                  12. Szczęście w Nieszczęściu.

                                       *TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
*Monika*
Dzisiaj spadł śnieg. Jak ten czas szybko leci. Dopiero skończyły się wakacje a tu już połowę semestru minęło. Od kilku dni Lena nie odbiera ode mnie telefonu. Nie wiem o co jej chodzi. Raz rozmawiałyśmy , ale to nie jest ona. Wiem , ze to dziwne przecież nie pamiętam jaka była wcześniej , ale po prostu wydaję mi się, że taka nie była. Stwierdziłam, że dzisiaj pójdę ją przeprosić , gdy tylko wyjdę ze szpitala. Na razie nie musiałam chodzić  do szkoły , miałam tak zwane chorobowe, dlatego stwierdziła, że mam czas,  żeby pozałatwiać wszystkie sprawy związane z moim wypadkiem i przyjaciółmi.
- Będę za tobą tęsknić  - powiedziałam do Niny , z którą się przytulałam – Kocham Cię
- Ja też Cię kocham , a poza tym widzimy się jutro , nie pamiętasz. ? – zaczęła się śmiać
- No wiem , ale będę tęsknić za tym , że prawie cały czas byłaś. A jak będę potrzebować pomocy a ty będziesz w pracy  .?
- Po pierwsze takich sytuacji nie będzie a poza tym zwolnię się z  pracy i szybko będę u ciebie.
- Monika , musimy już iść taksówka czeka. – powiedział mój tata.
- No to cześć . – miałam łzy w oczach
- Nie płacz głuptasie, bo ja też za chwilę będę płakać .Idźcie już , bo samochód czeka.
W czasie drogi miałam łzy w oczach. Bardzo cieszyłam się , że wreszcie wychodzę i zobaczę to wszystko czego nie pamiętam. Weszłam do domu. Byłam zdziwiona. Wyobrażałam Go sobie inaczej . Pokój był niesamowity.
- Jaki piękny – powiedziałam zachwycona.
- No tak , sama Go zaprojektowałaś . Gdy miałaś dziesięć lat.
- To znaczy, że jest tu tak ładnie od tylu lat.?
- No tak, nigdy nic nie pozwoliłaś zmieniać nawet do dzisiaj.
- A może Go jednak przerobimy .? – spytałam z świecącymi oczami
- Co tylko chcesz córciu.
- Dobrze w takim razie zaczynami jutro rano. A teraz idę do Leny muszę z nią porozmawiać.
- Dobrze tylko nie wracaj za późno. Pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejsza.
- Dobrze Tatku. Ja też Cię kocham.
Wyszłam z domu i popędziłam do sklepu, kupiłam cukierki miętowe takie jakie uwielbia Lena i czerwoną różyczkę „takie jak jej włosy” pomyślałam .
Wzięłam taksówkę i popędziliśmy do domu Leny. Miałam nadzieję , że ją zastanę , nie odbierała ode mnie telefonu.
*Lena*
Dzisiaj Monika wychodzi ze szpitala i pewnie będzie chciała ze mną porozmawiać , ale ja nie mam ochoty z nią rozmawiać. Nie mogę znieść tego, ja ona się z nim obejmuje i całuje. To mnie po prostu przerasta. Jestem pewna , że chce to zrobić . Nie chcę tu już być , żyć …Nie mam dla kogo. Dla rodziców , którzy wolą studentów ode mnie , a może Becka, który woli Monikę . Oni są w sobie zakochani  a ja.? Ja nie jestem kochana. Kupiłam alkohol od mojego kolegi. Dużo , ledwie uniosłam te wszystkie butelki. Chciałam jak najszybciej załatwić tą sprawę. Musiałam poszukać wszystkie tabletki jakie będą w posiadaniu. Wysypałam je na biurko. Łykałam jedno po drugiej aż połknęłam wszystkie. Usiadłam na łóżku znalazłam kartkę i długopis , napisałam.
Droga Moniko.
Przepraszam , ze to zrobiłam . Ale to mnie przerosło. Gdy widze Ciebie i Becka. Przepraszam . Przepraszam , ze Ci nie powiedziałam
 , ale bylas taka szczesliwa. Jeśli nie pamietasz to Beck był moja miłoscia . Niestety wczesniej  wiedziałas o tym. Zrobilam to dla was. Szczescia zycze.  Ja sobie poradze a ty.? Mam nadzieje ze tez.
                                                                                      xoxo
                                                                                           Lena

Położyłam się na łóżku i płakałam . Przypominałam sobie wszystkie te dobre momenty. Nagle poczułam ból i zmęczenie. Zamykając oczy powiedziałam tylko. „Żegnaj okrutny świecie” i zasnęłam .

*Monika*
Po dwudziestu minutach byłam pod domem Leny , dojechałam szybko ponieważ jakoś nie było korków. Kierowca jechał przez centrum Londynu , widziałam zakochaną parę , bardzo przypominała mnie i Becka. Nawet przez chwile myślałam, że to Beck. Widziałam matki z wózkami i małe dzieci goniące się i rzucające się śnieżkami. Świat był taki piękny, chociaż był mróz Londyn tętnił życiem. Zapukałam do drzwi jednak nikt mi nie otwarł. Zauważyłam, że w żadnym z okien należących do rodziny Leny nie świecą się światła. Może jest jeszcze w szkole podeszłam do altanek, która była pod domem i czekałam. Po kilkunastu minutach , zauważyłam , że w doniczkach się coś świeci. Okazało się , że są to klucze do mieszkania. A gdzież by indziej – pomyślałam . Włożyłam klucz do drzwi, przekręciłam i otwarłam. Poczułam mocny odór alkoholu. Czułam , że coś jest nie tak.
- Halo , Lena jesteś.? – wołałam , gdy otwierałam okno w kuchni. – ktokolwiek?  - Weszłam do jej pokoju i zobaczyłam jak leży na łóżku.
- Hej, śpiochu . Wstawaj. – zaczęłam lekko nią szarpać. – Nie wygłupiaj się. No wstawaj .- Gdy zwinęłam roletę zauważyłam pełno pustych butelek po piwie i opakowania po tabletkach. Zaczęłam płakać , gdy zrozumiałam co się stało. Nie wiedziałam co mam robić. Sprawdziłam puls i tętno. Prawie Go nie wyczułam. Wyjęłam szybko telefon i wybrałam numer na pogotowie.
- Proszę przyjechać. Moja przyjaciółka wzięła dużo tabletek i wypiła alkohol. Ona leży – zaczęłam mocniej płakać . Nie mogłam się opanować.
- Dobrze proszę się uspokoić. – powiedział głos w telefonie.- Ja się pani nazywa i gdzie pani jest.
- Monika Parker i jestem na Brayela 1599
- Dobrze, proszę powiedzieć mi czy czuję pani tętno lub puls u przyjaciółki.?
- Tak , ale bardzo słabo.
- Dobrze będziemy za chwile.

Po 10 minutach przyjechało pogotowie. W tym czasie zadzwoniłam do Zayna.
- Halo, Monika co się stało.
- Lena , Lena.?
- Co ?
- Chciała popełnić samobójstwo. 
- Cii , uspokój się. Dlaczego ona to zrobiła. Dopiero co miałam wypadek a teraz to. -  w tym czasie znalazłam kartkę. Nagle łzy zaczęły mi coraz bardziej zasłaniać obraz. Przez chwile nic nie wiedziałam , upuściłam telefon.
- Halo Monika.
Wybiegłam z domu. Biegłam przez drogi, ulice , mijałam ludzi uśmiechniętych , zakochanych. Czułam , że tylko ja jestem nieszczęśliwa na tym świecie. Pobiegłam do parku , ponieważ nie miałam siły już biec przystanęłam na moście. Krzyczałam , jak małe dziecko krzyczałam.
- Dlaczego? Co ja Ci zrobiłam – i wtedy zaczęłam płakać. Gdy przechodziłam przez most potknęłam się i przewróciłam się na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam , Niezdara ze mnie.- mówiłam i wtedy ujrzałam Go. Miał podpuchnięte oczy i mokre policzki.
- Lou? Co ty tu robisz , co się dzieje.
- Nic a ty co tu robisz.
- Lena , Lena połknęła pełno tabletek i wypiła mnóstwo alkoholu. Zadzwoniłam po karetkę ,ona napisała mi list. To wszystko przeze mnie. Dlaczego mi nikt nie powiedział, że Lena kocha Becka, że ja uważałam Go za dupka.  – płakałam – proszę , przytul mnie , proszę zrób to dla mnie.
I nagle poczułam jego ciepło , jego zapach perfum. Gdy spojrzałam mu oczy pocałował mnie. Wtedy przypomniały mi się wszystkie sceny z mojego życia. Przechodziły jak zdjęcia. Zdała sobie sprawę, że kocham Louisa, że Zayn i Lena są moimi przyjaciółmi, że Beck chodził z Julią a ona uprzykrzała mi życie. Ale nadal czułam coś do Becka , to nie jest coś starego to jest coś co poczułam do niego teraz.
- Nie , nie – zaczęłam
- Przepraszam – powiedział
- To nie twoja wina. – odpowiedziałam – Dziękuje Ci.
- Za co .? – zdziwił się chłopak.
-  Dzięki tobie i twojej miłości wszystko sobie przypomniałam. To ty po mnie przyjechałaś do baru , to ty uratowałeś mi życie. Lou…. Lou kocham Cię. – pocałowałam Go.
- Ja też Cię kocham . Przepraszam Cię za moje zachowanie w szpitalu. Ale jak usłyszałem, że ty i Beck
- To przeszłość – mówiłam szeptem
- Chodź zaprowadzę Cię do domu.
- Zimno mi. – mówiłam . Miałam na sobie tylko sukienkę.
- Masz moją kurtkę. – i włożył na mnie kurtka.
- Dziękuje i Go pocałowała w policzek.
Gdy szliśmy ulicami Londynu. Opowiadałam mu co mi się przypomniało, jak mnie całował, że od dawna coś do niego  coś czuje . Bałam się jedynie, że coś poczułam do Becka. Gdy staliśmy przed moim domem. Przypomniało mi się o Lenie.
- Jezu zapomniałam , Lena – nagle pojawiły się łzy w moich oczach. – Jestem fatalną przyjaciółką.
- Nie , nie to nie twoja wina. – mówił Lou.
- Tak to przeze mnie. Gdyby nie to nic by się wydarzyło.
- Skąd wiesz przecież , nie pamiętałaś tego. Jedźmy lepiej do szpitala.
- Ok. – gdy jechaliśmy byłam wtulona w Lou. Łzy same mi spadały. Szczerze mówiąc chciałabym już się odwodnić, bo mam prawie cało sukienkę mokrą i rękaw Louisa. Gdy weszliśmy do szpitala zobaczyłam ja przez szybę. Zobaczyłam Lenę leżącą w łóżku miała włączoną kroplówkę i pięćdziesiąt innych pikających rzeczy . Popatrzyłam na nią i wiedziałam co czuli wszyscy gdy ja tak leżałam. Podeszłam do niej i zaczęłam ją przepraszać.
- Lena , musisz z nami zostać muszę Cię przeprosić . To wszystko moja wina. Znamy się tyle lat a ja nie zauważyłam, że coś nie tak. – mówiłam szeptem , nie potrafiłam z siebie wydobyć ani słowa.- Musisz żyć, musimy iść na studniówkę , obchodzić nasze urodziny i co będziesz chciała. Proszę nie odchodź. Wtedy lekarz  kazał nam niestety wyjść, twierdził, że pacjentka musi odpocząć.
--------------------------------------------
Przepraszam , że tak długo czekaliście na ten rozdział , już jest . Pisałam Go codziennie , wiec tak długo to trwało. Przepraszam ale mam faze narazie na Pamiętniki wampirów pewnie przez Alicję wiec oglądam i piszę . Mam nadzieję , że wam się podoba I BĘDZIECIE KOMENTOWAĆ. ;P