12. Szczęście w Nieszczęściu.
12. Szczęście
w Nieszczęściu.
*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
*Monika*
Dzisiaj spadł śnieg. Jak ten czas szybko leci. Dopiero skończyły się wakacje a
tu już połowę semestru minęło. Od kilku dni Lena nie odbiera ode mnie telefonu.
Nie wiem o co jej chodzi. Raz rozmawiałyśmy , ale to nie jest ona. Wiem , ze to
dziwne przecież nie pamiętam jaka była wcześniej , ale po prostu wydaję mi się,
że taka nie była. Stwierdziłam, że dzisiaj pójdę ją przeprosić , gdy tylko
wyjdę ze szpitala. Na razie nie musiałam chodzić do szkoły , miałam tak zwane chorobowe,
dlatego stwierdziła, że mam czas, żeby
pozałatwiać wszystkie sprawy związane z moim wypadkiem i przyjaciółmi.
- Będę za tobą tęsknić - powiedziałam do
Niny , z którą się przytulałam – Kocham Cię
- Ja też Cię kocham , a poza tym widzimy się jutro , nie pamiętasz. ? – zaczęła
się śmiać
- No wiem , ale będę tęsknić za tym , że prawie cały czas byłaś. A jak będę
potrzebować pomocy a ty będziesz w pracy
.?
- Po pierwsze takich sytuacji nie będzie a poza tym zwolnię się z pracy i szybko będę u ciebie.
- Monika , musimy już iść taksówka czeka. – powiedział mój tata.
- No to cześć . – miałam łzy w oczach
- Nie płacz głuptasie, bo ja też za chwilę będę płakać .Idźcie już , bo
samochód czeka.
W czasie drogi miałam łzy w oczach. Bardzo cieszyłam się , że wreszcie wychodzę
i zobaczę to wszystko czego nie pamiętam. Weszłam do domu. Byłam zdziwiona.
Wyobrażałam Go sobie inaczej . Pokój był niesamowity.
- Jaki piękny – powiedziałam zachwycona.
- No tak , sama Go zaprojektowałaś . Gdy miałaś dziesięć lat.
- To znaczy, że jest tu tak ładnie od tylu lat.?
- No tak, nigdy nic nie pozwoliłaś zmieniać nawet do dzisiaj.
- A może Go jednak przerobimy .? – spytałam z świecącymi oczami
- Co tylko chcesz córciu.
- Dobrze w takim razie zaczynami jutro rano. A teraz idę do Leny muszę z nią
porozmawiać.
- Dobrze tylko nie wracaj za późno. Pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejsza.
- Dobrze Tatku. Ja też Cię kocham.
Wyszłam z domu i popędziłam do sklepu, kupiłam cukierki miętowe takie jakie
uwielbia Lena i czerwoną różyczkę „takie jak jej włosy” pomyślałam .
Wzięłam taksówkę i popędziliśmy do domu Leny. Miałam nadzieję , że ją zastanę ,
nie odbierała ode mnie telefonu.
*Lena*
Dzisiaj Monika wychodzi ze szpitala i pewnie będzie chciała ze mną porozmawiać
, ale ja nie mam ochoty z nią rozmawiać. Nie mogę znieść tego, ja ona się z nim
obejmuje i całuje. To mnie po prostu przerasta. Jestem pewna , że chce to zrobić
. Nie chcę tu już być , żyć …Nie mam dla kogo. Dla rodziców , którzy wolą
studentów ode mnie , a może Becka, który woli Monikę . Oni są w sobie zakochani a ja.? Ja nie jestem kochana. Kupiłam alkohol
od mojego kolegi. Dużo , ledwie uniosłam te wszystkie butelki. Chciałam jak
najszybciej załatwić tą sprawę. Musiałam poszukać wszystkie tabletki jakie będą
w posiadaniu. Wysypałam je na biurko. Łykałam jedno po drugiej aż połknęłam
wszystkie. Usiadłam na łóżku znalazłam kartkę i długopis , napisałam.
Droga Moniko.
Przepraszam , ze to zrobiłam . Ale to mnie przerosło. Gdy widze Ciebie i Becka.
Przepraszam . Przepraszam , ze Ci nie powiedziałam ,
ale bylas taka szczesliwa. Jeśli nie pamietasz to Beck był moja miłoscia
. Niestety wczesniej wiedziałas o tym.
Zrobilam to dla was. Szczescia zycze. Ja
sobie poradze a ty.? Mam nadzieje ze tez.
xoxo
Lena
Położyłam
się na łóżku i płakałam . Przypominałam sobie wszystkie te dobre momenty. Nagle
poczułam ból i zmęczenie. Zamykając oczy powiedziałam tylko. „Żegnaj okrutny
świecie” i zasnęłam .
*Monika*
Po dwudziestu minutach byłam pod domem Leny , dojechałam szybko ponieważ jakoś
nie było korków. Kierowca jechał przez centrum Londynu , widziałam zakochaną
parę , bardzo przypominała mnie i Becka. Nawet przez chwile myślałam, że to
Beck. Widziałam matki z wózkami i małe dzieci goniące się i rzucające się
śnieżkami. Świat był taki piękny, chociaż był mróz Londyn tętnił życiem. Zapukałam
do drzwi jednak nikt mi nie otwarł. Zauważyłam, że w żadnym z okien należących
do rodziny Leny nie świecą się światła. Może jest jeszcze w szkole podeszłam do
altanek, która była pod domem i czekałam. Po kilkunastu minutach , zauważyłam ,
że w doniczkach się coś świeci. Okazało się , że są to klucze do mieszkania. A
gdzież by indziej – pomyślałam . Włożyłam klucz do drzwi, przekręciłam i
otwarłam. Poczułam mocny odór alkoholu. Czułam , że coś jest nie tak.
- Halo , Lena jesteś.? – wołałam , gdy otwierałam okno w kuchni. –
ktokolwiek? - Weszłam do jej pokoju i
zobaczyłam jak leży na łóżku.
- Hej, śpiochu . Wstawaj. – zaczęłam lekko nią szarpać. – Nie wygłupiaj się. No
wstawaj .- Gdy zwinęłam roletę zauważyłam pełno pustych butelek po piwie i opakowania
po tabletkach. Zaczęłam płakać , gdy zrozumiałam co się stało. Nie wiedziałam
co mam robić. Sprawdziłam puls i tętno. Prawie Go nie wyczułam. Wyjęłam szybko
telefon i wybrałam numer na pogotowie.
- Proszę przyjechać. Moja przyjaciółka wzięła dużo tabletek i wypiła alkohol.
Ona leży – zaczęłam mocniej płakać . Nie mogłam się opanować.
- Dobrze proszę się uspokoić. – powiedział głos w telefonie.- Ja się pani
nazywa i gdzie pani jest.
- Monika Parker i jestem na Brayela 1599
- Dobrze, proszę powiedzieć mi czy czuję pani tętno lub puls u przyjaciółki.?
- Tak , ale bardzo słabo.
- Dobrze będziemy za chwile.
Po 10 minutach przyjechało pogotowie. W tym czasie zadzwoniłam do Zayna.
- Halo, Monika co się stało.
- Lena , Lena.?
- Co ?
- Chciała popełnić samobójstwo.
- Cii , uspokój się. Dlaczego ona to zrobiła. Dopiero co miałam wypadek a teraz
to. - w tym czasie znalazłam kartkę.
Nagle łzy zaczęły mi coraz bardziej zasłaniać obraz. Przez chwile nic nie
wiedziałam , upuściłam telefon.
- Halo Monika.
Wybiegłam z domu. Biegłam przez drogi, ulice , mijałam ludzi uśmiechniętych ,
zakochanych. Czułam , że tylko ja jestem nieszczęśliwa na tym świecie.
Pobiegłam do parku , ponieważ nie miałam siły już biec przystanęłam na moście.
Krzyczałam , jak małe dziecko krzyczałam.
- Dlaczego? Co ja Ci zrobiłam – i wtedy zaczęłam płakać. Gdy przechodziłam
przez most potknęłam się i przewróciłam się na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam , Niezdara ze mnie.- mówiłam i wtedy ujrzałam Go. Miał
podpuchnięte oczy i mokre policzki.
- Lou? Co ty tu robisz , co się dzieje.
- Nic a ty co tu robisz.
- Lena , Lena połknęła pełno tabletek i wypiła mnóstwo alkoholu. Zadzwoniłam po
karetkę ,ona napisała mi list. To wszystko przeze mnie. Dlaczego mi nikt nie
powiedział, że Lena kocha Becka, że ja uważałam Go za dupka. – płakałam – proszę , przytul mnie , proszę
zrób to dla mnie.
I nagle poczułam jego ciepło , jego zapach perfum. Gdy spojrzałam mu oczy
pocałował mnie. Wtedy przypomniały mi się wszystkie sceny z mojego życia.
Przechodziły jak zdjęcia. Zdała sobie sprawę, że kocham Louisa, że Zayn i Lena
są moimi przyjaciółmi, że Beck chodził z Julią a ona uprzykrzała mi życie. Ale
nadal czułam coś do Becka , to nie jest coś starego to jest coś co poczułam do
niego teraz.
- Nie , nie – zaczęłam
- Przepraszam – powiedział
- To nie twoja wina. – odpowiedziałam – Dziękuje Ci.
- Za co .? – zdziwił się chłopak.
- Dzięki tobie i twojej miłości wszystko
sobie przypomniałam. To ty po mnie przyjechałaś do baru , to ty uratowałeś mi
życie. Lou…. Lou kocham Cię. – pocałowałam Go.
- Ja też Cię kocham . Przepraszam Cię za moje zachowanie w szpitalu. Ale jak
usłyszałem, że ty i Beck
- To przeszłość – mówiłam szeptem
- Chodź zaprowadzę Cię do domu.
- Zimno mi. – mówiłam . Miałam na sobie tylko sukienkę.
- Masz moją kurtkę. – i włożył na mnie kurtka.
- Dziękuje i Go pocałowała w policzek.
Gdy szliśmy ulicami Londynu. Opowiadałam mu co mi się przypomniało, jak mnie
całował, że od dawna coś do niego coś czuje
. Bałam się jedynie, że coś poczułam do Becka. Gdy staliśmy przed moim domem.
Przypomniało mi się o Lenie.
- Jezu zapomniałam , Lena – nagle pojawiły się łzy w moich oczach. – Jestem fatalną
przyjaciółką.
- Nie , nie to nie twoja wina. – mówił Lou.
- Tak to przeze mnie. Gdyby nie to nic by się wydarzyło.
- Skąd wiesz przecież , nie pamiętałaś tego. Jedźmy lepiej do szpitala.
- Ok. – gdy jechaliśmy byłam wtulona w Lou. Łzy same mi spadały. Szczerze
mówiąc chciałabym już się odwodnić, bo mam prawie cało sukienkę mokrą i rękaw
Louisa. Gdy weszliśmy do szpitala zobaczyłam ja przez szybę. Zobaczyłam Lenę
leżącą w łóżku miała włączoną kroplówkę i pięćdziesiąt innych pikających rzeczy
. Popatrzyłam na nią i wiedziałam co czuli wszyscy gdy ja tak leżałam.
Podeszłam do niej i zaczęłam ją przepraszać.
- Lena , musisz z nami zostać muszę Cię przeprosić . To wszystko moja wina.
Znamy się tyle lat a ja nie zauważyłam, że coś nie tak. – mówiłam szeptem , nie
potrafiłam z siebie wydobyć ani słowa.- Musisz żyć, musimy iść na studniówkę ,
obchodzić nasze urodziny i co będziesz chciała. Proszę nie odchodź. Wtedy
lekarz kazał nam niestety wyjść,
twierdził, że pacjentka musi odpocząć.
--------------------------------------------
Przepraszam , że tak długo czekaliście na ten rozdział , już jest . Pisałam Go codziennie , wiec tak długo to trwało. Przepraszam ale mam faze narazie na Pamiętniki wampirów pewnie przez Alicję wiec oglądam i piszę . Mam nadzieję , że wam się podoba I BĘDZIECIE KOMENTOWAĆ. ;P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz