sobota, 27 kwietnia 2013
niedziela, 21 kwietnia 2013
„Dlaczego?”
10. „Dlaczego?”
*Beck*
Dzisiaj poszedłem do szkoły dużo wcześniej niż normalnie , chciałem porozmawiać
z Julią. Nie mogłem tak już żyć . Z nią. Chodziłem z nią , bo życie by mi
zniszczyła w tej szkole. Myślałem , że może gdy poznam jĄ bliżej zobaczę w niej
to co w Monice. Myślałem , że nie jest zła w środku. Że tylko jest taka na
pozór , żeby pokazać innym kto tu rządzi. Jednak się myliłem jest zepsuta i to
od środka , nie mam tyle miłości do niej żeby to naprawić . Nie da się . Może
oddałem całego siebie Monice. Myślę o niej cały czas. Muszę dzisiaj iść do
szpitala. Przeprosić prosto w oczy nawet jeśli Lou mnie pobije a ona nazwie
mnie mordercą . Bałem się tego spotkania. Gdy zerwę z Julią , moje życie w
szkole będzie inne . Na pewno nie lepsze . Nie będę miał nikogo . Moi znajomi
zostawia mnie , bo nie będą chcieli aby Julia im coś zrobiła. To zrozumiałe.
Każdy się boi. Nawet ja. Chyba najbardziej ja. Bo znam ją bardzo dobrze , nawet
za dobrze.
Nie chciałem z nią chodzić , bo czułem że zdradzam Monikę. Chociaż z nią nie
chodzę , Nawet nie mam prawa . Nie mam prawa z nią rozmawiać , prosić o
wybaczenie. Podszedłem do niej . Stała przy szafce z jej koleżankami , były to
bardziej niewolnice , które odrabiały za nią zadania domowe i trzymały miejsce
w kinie.
- Julia, możemy porozmawiać. ?
- Tak, - pocałowała mnie – dziewczyny poczekajcie na mnie w klasie. – mówiła.
- O czym chciałeś rozmawiać. ?
- Muszę Ci coś powiedzieć. Musimy …. Musimy zerwać.
- Co ? Kotku nie żartuj sobie . To nie jest śmieszne.
- Przykro mi ale ja od dnia wypadku nie jestem sobą , i dobrze o tym wiesz. Nie
mogę zapomnieć co zrobiłem Monice.
- Taa , Ona. .. Tylko o niej myślisz .
Zapłacisz mi jeszcze za to , wysoką cenę. Nie daruję Ci tego , zniszczę Cię ,
rozumiesz. ?
-Co chcesz przez to powiedzieć .?
- Czy Monika wie , że to ty kierowałeś samochodem ? Na dodatku pijany.
- Zostaw ją, Ona nic nie wie, Nie ode mnie. Ode mnie musi się tego dowiedzieć -
jeśli się jeszcze nie spóźniłem – pomyślałem – Zostaw ją . Masz mnie możesz się
na mnie mścić ale ją zostaw w spokoju.
- O jaki ty jesteś romantyczny . Jak Romeo . Uważaj ,bo w tej opowieści ,
kochankowie umierają. – zadrwiła i poszła do klasy .
*Lou*
Nadal nie mogę w to uwierzyć . Ona myśli , że ten palant jest jej chłopakiem .
Jak on mógł się tak nazwać . Nie ma prawa po tym co zrobił. Jednak najbardziej ranią mnie jej
słowa , które usłyszałem „chyba po raz drugi się w nim zakochałam” To nie
możliwe. To ja ją całowałem , to ja uratowałem jej życie , pierwsza pomoc ,
krew. Ahh. To nie tak wszystko miało być. Ona mnie kocha , a ja kocham ją . Do
tej układanki nie jest nam potrzebny Beck. Ona , ona mnie po prostu nie pamięta
, a najgorsze jest to , że nie pamięta naszego uczucia , naszej miłości
.Pojechałem do domu spać, byłem zmęczony tym szpitalem , życiem. Gdy wskoczyłem
do łóżka zauważyłem , że mam siniaki na plecach. Zdziwiłem się , ponieważ długo
nie wygłupiałem się z chłopakami , „Może już nie pamiętam co robię” pomyślałem.
Miałem koszmar śniło mi się, że jestem na ślubie . Nic nie było by w nim strasznego
gdyby nie to , że para młoda to Monika i Beck a tłum wiwatuje „gorzko ,gorzko”
Obudziłem się cały spocony. Wstałem , popatrzyłem na siebie w lustrze. „Musisz
coś zrobić Lou , to Cię wykończy” – miałem wory pod oczami i czułem się
bardziej zmęczony niż jak się kładłem .
Musiałem zadzwonić do Leny. Dziwnie się zachowała dzisiaj. Gdy Monika mówiła o
Becku miała minę jak by ją ktoś walną z liścia. Płakała, gdy wychodziła ,
widziałem to. Dlatego musiałem z nią porozmawiać. Wybrałem jej numer.
- Halo – powiedziała cicho, chciała ukryć pewnie to , że płakała.
- Cześć to Louis z tej strony. Chciałbym się z tobą spotkać. Musimy
porozmawiać. Masz może dzisiaj czas. ?
- Tak , powiedź gdzie i o której .
- o 18 ? koło szkoły w tej kawiarence , gdzie jemu Lunch, dobrze ?
- Ok. , będę punktualnie. – i się
rozłączyła.
Rzuciłem telefon na łóżko i poszedłem wziąć prysznic. Długo woda leciała po moim ciele. Musiałem
wszystko przemyśleć . Po jakimś czasie woda się zrobiła zimna. „chłopaki mnie
zabiją” pomyślałem wykorzystałem limit cieplej wody. Ogoliłem się, uczesałem
włosy , umyłem zęby i założyłem jakieś ciuchy.
Założyłem Ciepłą kurtkę , czapkę i szalik. W Londynie o tej porze roku ludzie
starają się nie wychodzić z domu ale ja zaryzykowałem. Przez pobyt Moniki w
szpitalu , nie czułem tego zimna. Teraz poczułem i było to straszne. Gdy
podjechałem pod knajpkę , Lena już tam była. Miała podkrążone oczy i nawet
spojówki były czerwony jak by krzyczały „Więcej łez proszę nie produkuj” tusz spływał jej po policzkach.
- Część – przytuliłem ją.
- Cześć . Co było tak ważne , że musieliśmy się jeszcze dzisiaj spotkać. ?
Zajęta byłam … - chciała dokończyć , ale ja spróbowałem
- Ale byłaś zajęta płakaniem
- Nie no coś ty! Ja? Nie mam powodów do płakania. Monia się wybudziła , po
takim wypadku to cud , powinniśmy się cieszyć.
- Powiedz mi prawdę Lena, czy ty …. Czy ty kochasz Becka ?
- Ja.? – zaprzeczyła szybko. – Nie!- patrzyłem jej prosto w oczy. – No dobra ,
Tak , przestań się tak na mnie patrzeć , to boli. Kocham się w nim od trzeciej
klasy.
- Czy Monika wiedziała o tym ?
- No pewnie była moją najlepszą przyjaciółką, ona …. Ona wiedziała wszystko. Chociaż ona
twierdziła , że nie jestem Go warta, ale co ja mam na to poradzić ja próbowałam o nim zapomnieć ale to na nic.
Najgorsze jest to , że ona uważała Go za dupka a teraz twierdzi , że się w nim
zakochała.
- Ja też twierdze , że jest zerem . – spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy . –
Lena , przepraszam , rozumiem , że darzysz go uczuciem i dlatego tak to
wszystko przeżywasz, ale przez tego palanta prawie straciłaś najlepszą
przyjaciółkę i jeszcze ona go kocha , nie mnie tylko jego . – prawie krzyczałem
.
W tym momencie Lena wybiegła z knajpy . Chciałem za nią pobiec ale musiałem
zapłacić kelnerce. Gdy wyszedłem sprawdziłem czy jeszcze jej nie ma , jednak
już jej nie było. Wybrałem do niej numer. Odezwała się jej poczta głosowa.
- Lena, gdzie jesteś .? Proszę Cię odbierz telefon. Przepraszam Cię nie
chciałem żeby to tak zabrzmiało , nie miałem to na myśli . Nie wiem czy wiesz ,
ale ją kocham, i to nie od tygodnia czy dwóch . Ja ją kocham od kiedy pierwszy
raz ją spotkałem , i jak też nie umiem zapomnieć o niej tak jak ty o Becku .
Próbowałem , ale później ten wypadek i Beck, który wpiepszył się w to co było
między mną a Moniką . On nie ma prawa się nazywać jej chłopakiem . Ehh ,
przepraszam . Wybacz mi. – wyłączyłem telefon.
*Lena*
Uciekłam , nie mogłam dłużej tego słuchać . Nie chce przyjąć tego do wiadomości
, że przez niego straciłam prawie najlepszą przyjaciółkę , gdyby tak się stało
boję się , że bym mu wybaczyła . Wiem to chore, jestem w nim zakochana. I … I
chyba bym zrobiła wszystko dla niego .
Nie mogłam sobie wyobrazić Moniki i
Becka . Za bardzo bolało. To dla mnie cios w serce. Za mocny cios. Takich
rzeczy się nie robi najlepszej przyjaciółce , nie robi. …. . Oby dwóch kocham . Boję się , boję się jak
teraz moje życie będzie wyglądać.
*Monika*
- Cześć młoda – usłyszałam w drzwiach. Był to Zayn
- Czy wy wszyscy mówiliście na mnie młoda. ?
- Nie a czemu ?
- Bo od kiedy tu jestem dużo osób mnie tak nazwało
- Może dlatego , że jesteś z nas wszystkich najmłodsza.
- Dobra , pokaż co dla mnie masz.
- Proszę podał różową torbę . –
spojrzałam się na niego.
- Nie patrz tak na mnie to nie moje
- A kogo ?
- Harrego.
- Po co Harremu różowa torba .?
- Szczerze mówiąc to nie wiem , ale lepiej nie pytajmy. – zaczęłam się śmiać.
- Ok., ok.
Gadaliśmy przez kilka godzin . Ja pytałam a on opowiadał.
- Wypytujesz mnie jak pan Bentroks
- Kto to jest?
- Nasz nauczyciel od historii , jest straszny .Ale ty masz na niego zawsze
jakiś sposób, Pamiętam jak raz przyniosłaś mu gorzką czekoladę i powiedziałaś ,
że to dobrze robi na linie. A on później codziennie przynosił czekolady do
szkoły . Przytył dziesięć kilo. Później powiedzieliśmy mu, że to działa na
przemianę materii jak się je jedną czekoladę na miesiąc a nie trzydzieści . – zaczęliśmy się śmiać . Poszliśmy na kawę.
Dowiedziałam się co lubię i czego nie lubię.
- No dobra młoda , muszę lecieć już.
- łee szkoda , Zayn wiesz , nie dziwie się , że jesteś moim przyjacielem . Dziękuję
Ci , bawiłam się świetnie.
- Nie ma sprawy . Pasowalibyśmy do siebie. – zaczął się śmiać
- No tak , dobra leć już , bo się spóźnisz .
- Skąd wiesz , że się spieszę . –spytał zmieszany
- A przypomnij mi ile lat się znamy . – wyszczerzyłam zęby .
-Aaa rozumiem. Papa – przytuliliśmy się
- Część .
*Beck*
Zdecydowałem , że dzisiaj idę do Moniki. Muszę ją przeprosić. Mam nadzieję , że
będę pierwszą osobą , która powie jej jak wyglądało całe zdarzenie. Może będę
mieć więcej szans , że mi wybaczy .
Musiałem zobaczyć jej brązowe oczy , jej skórę i różowe usta. Gdy wchodziłem
obawiałem się trochę, ale nie tego , że moja twarz będzie sina i od krwi .
Bałem się Moniki, nigdy nie przeżywałem takiej sytuacji więc nie wiem jak się
zachować .Gdybym kazał jej zadzwonić po taksówkę, albo bo sam ją zamówił , może
by to się skończyło inaczej. Wszedłem do Sali. Jednak zamiast złość w oczach
Moniki ja widziałem szczęście. Za to moje oczy przedstawiały pewnie wielkie
zdziwienie i zmieszanie.
- Jak dobrze, że jesteś. – popatrzyłem się czy za mną nikogo nie ma.
- No ty! Nie patrz tak na mnie. Musimy omówić kilka rzeczy.
- Tak ?
- Od kiedy ze sobą chodzimy i jak się poznaliśmy.
- Co. ?
- Co , co . Oj Beck , chyba ktoś zapomniał rano umyć uszu.
- Tak , ale skąd wiesz , że ze sobą chodzimy.?
- Nina mi powiedziała, że w dzień wypadku przedstawiłeś się jako mój chłopak.
Chciałeś wiedzieć co ze mną. Więc pytam , bo jak wiesz, nie pamiętam nic.
Po głębszym wdechu pomyślałem , że to moja szansa, że wreszcie Monika mnie
pokocha.
- Spotykamy się już jakiś czas. Poznaliśmy się w szkole jak upuściłaś swoje
książki na moją kawę. – zaśmiałem się
lekko.
-Proszę jesteś chyba jedyną osobą , która może mi powiedzieć mi dlaczego tak
naprawdę piłam ten wstrętny alkohol.
- Miałaś problem z Eleonor i swoim ojcem
- Kto to jest Eleonor?
- Aa no tak nie pamiętasz , jest w sumie była dziewczyna twojego ojca. Chciała
Go oszukać. Chodziła też Lou , ale dzięki tobie zauważył w porę jaka jest
naprawdę i z nią zerwał . Przepraszam ale muszę już iść.
- No pewnie . leć . papa . – pocałowałam Go w policzek .
Wyszedłem jako najszczęśliwszy człowiek na świecie.
*Monika*
Jestem pewna , że coś czuję do Becka. Jest przystojny i mądry. Ale gdy mówił o
Eleonor i Lou czułam jak by mi ktoś zafundował kopniaka. Wiedziałam , że to nie
moja sprawa, ale nie mogłam przestać o tym myśleć. Nie dawało mi to spokoju.
Tak jak by Lou przed wypadkiem był mi bliski . Ale czy to prawdopodobne?
Przecież jestem z Beckiem. Muszę się spytać Leny. Wzięłam telefon i szukałam
jej w książce telefonicznej. Nigdzie nie było znalazłam kontakt o nazwie
„siostra” wiedziałam , że jestem jedynaczką więc stwierdziłam , że to pewnie
ona. Wybrałam numer.
- Halo .? – powiedziałam niepewnie
- Hejo , Co tam – usłyszałam jak ciągnie nosem
- Cześć Lena . Płakałaś.?
- Nie . Skądże . Masz jakieś pytania do przyjaciółki.
- Tak , dużo już mi opowiedział Zayn , ale wiem od niego , że jeśli chodzi o
dziewczęce sprawy ty powiesz mi więcej .
- No co on nie powie. – zaczęła się śmiać .
- Powiedz mi najpierw , dlaczego Harry ma różową torbę .
- Żartujesz ? Ma różową torbę. ? Nie mam pojęcia jak się z nim zobaczę to go
spytam . – zaczęłyśmy się śmiać. – Panie Styles proszę mi powiedzieć, dlaczego
w pana szafie znaleźliśmy różową torbę , może znajdziemy jeszcze jakieś ciuszki
obcisłe różowe majteczki . – Razem wybuchłyśmy śmiechem.
- No dobra zaczynam . Był u mnie Beck i opowiedział mi jak się poznaliśmy i takie tam , ale czy ja no nie
wiem mogłam coś czuć do Lou .? …. Halo .? Lena jesteś ? - usłyszałam tylko cichą pustkę. Pewnie jej się
telefon rozładował. – pomyślałam
*Lena*
Nie mogłam w to uwierzyć. Moja najlepsza przyjaciółka i on? Nie , to
niemożliwe. Chciałam iść już spać , ale po tym telefonie mam za dużo myśli w
głowie. Poszłam pod prysznic . Patrzyłam na żyletkę. Nigdy jej nie używałam ,
twierdziłam , że to głupota ciąć się . Jak ma się kłopoty idzie się do
specjalisty , a nie tnie. Lecz mój światopogląd
zaginął , zmienił się . Chciałam
ją użyć , miałam taką pokusę. Nie zrobię tego – pomyślałam – nie będę
taka jak
inni. Są inne sposoby . Ubrałam się w dres i wybiegłam z domu biegłam ,
sama w
sumie nie wiedziałam gdzie . Nie czułam zmęczenia. Czułam narastającą
mnie wściekłość na ten świat na Monikę i Becka na Lou i na siebie , na
ojca Moniki i
Eleonor, byłam zła na cały świat.
Gdy jednak poczułam zmęczenie, poszłam od razu do łóżka . Usnęłam od razu.
*Monika*
Postanowiłam, że otworzę torbę od Zayna . Było tam pełno kartek , mój laptop i jakieś
płyty . Podpisane moje covery albo teledyski . To pewnie te , o których mówił
Zayn. Otworzyłam Laptopa i puściłam płytę mój wokal
gdy skończyłam byłam tak zdziwiona , że Nawet nie zauważyłam , że mam otwartą
buzię .
- Ej , młoda a tobie co - wzdrygnęłam
się
- Jejku, ale mnie wystraszyłaś , nie wiedziałam , że masz dzisiaj dyżur.
- Zamieniłam się z koleżanką. Co się stało ?Jak byś zobaczyła ducha.
- Patrzaj nas to . Pokazałam jej laptopa z wideoklipem , w którym byłam głównym
bohaterem.
- Ale masz głos. Nie chwaliłaś się.
- Nie wiedziałam
- Może poprzeglądamy twój laptop , może coś będzie.
- Ok. - otwarłam folder ja .
- O Jezu gdzie ja się tak ubierałam .
- No fakt jak byś na jakąś gale szła. – zaśmiała się
- Ale śmieszne .
- No dobra , muszę lecieć do pacjentów . Trzymaj się.
- Cześć .
------------------------------------------
Tadaaa , skończyłam ten rozdział ma 2,5 tys słów . Dwa dni go pisałam wiec mam nadzieje że zły nie będzie , sorry jeśli będą jakieś błędy i takie tam . dziękuję i do widzenia . hahaha xd Następny będzie chyba po testach sorki .;p Nie wiem jak się wyrobie.
środa, 17 kwietnia 2013
”Wyrzuty sumienia”
9.”Wyrzuty sumienia”
*Beck*
Dowiedziałem się od Niny, że Monika się wybudziła. Mam nadzieję , że mi
wybaczy. Poszedłem do szpitala. Chciałem z nią porozmawiać . Wszedłem do Sali ,
ale akurat spała. Na szczęście lub nieszczęście nikogo nie było. Chwyciłem ją
za rękę i zacząłem mówić
- Przepraszam , wiem , że to moja wina z tym wypadkiem . Tamtego wieczoru byłem
na imprezie i wypiłem kilka piw. Jesteś dla mnie ważna , dlatego gdy
zadzwoniłaś nie odmówiłem Ci. Gdybym wiedział jak to się skończy .Eh . Po
prostu przepraszam , wybacz mi – szeptałem . Nagle poczułem , że Monika się
rusza. Uciekłem jak tchórz , nie chciałem żeby patrzyła się na kogoś takiego
jak ja. Nie zasłużyła sobie na to. Nie po tym co się stało.
*Lou*
Wyszedłem ze szpitala . Chciałem zadzwonić do wszystkich , że Monika się
wybudziła , ale stwierdziłem , że lepsza niespodzianka będzie jeśli przyjadę i
na miejscu im wszystko powiem. Zadzwoniłem po taksówkę a po pół godzinie byłem
pod swoim domem. Chciałem najpierw powiedzieć Zaynowi a potem pojechać z nim do
Leny . Okazało się , że Lena jest u nas .
- Cześć , słuchajcie mam wiadomości – powiedziałem podekscytowany.
- Hej, a ty nie miałeś być w szpitalu? –spytał Zayn
- Nie przeszkadzaj mu. Widać , że jest czymś podniecony. – powiedziała Lena do
chłopaka.
- Tak więc Monika się wybudziła.
- Co ? – spytali wszyscy.
- No wiecie Monia spała przez jakiś czas a dzisiaj się obudziła
- Wiemy co to znaczy , głupku – zaczęła się śmiać Lena.
- Tylko , tylko nie pamięta niczego ani nikogo.
-Co? – powiedzieli ponownie cała reszta.
- Nina mówiła , że to amnezja po wypadku i może jej minąć , ale jak na razie
musimy jej wszystko pomału przypomnieć.
- W takim jedzmy to szpitala . Przedstawić się jej. – powiedziała Lena.
* Monika*
Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam , że ktoś wychodzi. Szczerze mówiąc zdziwiłam
się, bo myślałam , że ten ktoś poczeka na mnie. Jednak nie, może się
przestraszył? Może się mnie boi? Nadusiłam na guzik , który ma informować
personel , że pacjent coś potrzebuje. Po chwili przyszła Nina.
- Coś się stało, coś Cię boli?
- Nie , mam do Ciebie pytanie.
- Tak ?
- Widziałaś kto przed chwilą wychodził do mnie ?
- Tak, w dniu wypadku przedstawił się jako twój chłopak.
- Chłopak? Nie widziałam go wcześniej.
- Był tylko raz przez okres , w którym byłaś
w śpiączce .
- Ale , dlaczego jeśli jest moim chłopakiem.?
- Nie wiem , nie wiem czy mogę Ci wszystko powiedzieć. Nie wiem czy jesteś
gotowa , żeby się denerwować.
- Proszę powiedź mi wszystko – mówiłam błagalnym tonem.
-Dobrze . Czy wiesz jak doszło do tego , że wsiadłaś do tego samochodu.?
- Nie mam pojęcia.
- Wiem tylko tyle , że byłaś pod wpływem alkoholu, a samochód ojca nie chciał
zapalić
- Chcesz powiedzieć , że chciałam jechać samochodem wstawiona?
- Chyba tak , ale zadzwoniłaś po Becka.
- To ten chłopak , który tu był.?
- Tak , on przyjechał po ciebie . Strasznie padało i stracił kontrolę nad
autem. Wypadłaś przez okno . Nie miałaś zapiętych pasów. Przykro mi. … - mówiła.
Czułam , że do oczu napływają mi łzy.
- Przepraszam , zostawisz mnie samą.
- Tak oczywiście. – opuściła moją salę. Musiałam zostać sama . Wszystko przemyśleć.
Dlaczego to zrobiłam. ? Dlaczego piłam.? Gdzie jest moja mama? Myślałam , że
przyjdzie.
Położyłam się spać. Śniło mi się , że mam znów pięć lat i jestem w Polsce, była
wigilia. Mama kończyła piec pierniki a tata pomagał mi ubierać choinkę. Było
tak rodzinnie, tak ciepło. Po chwili obraz rodzinnych świąt się skończył . Śniło
mi się, jak mama odchodzi , jesteśmy w szpitalu. Umarła , tata tłumaczy Mi , że
mama poszła do nieba, że opiekuję się aniołkami. Wtedy się obudziłam , byłam cała spocona. Gdy otworzyłam oczy
zobaczyłam, że kilka osób jest w moje
Sali. Zamknęłam oczy
- Porodówka jest obok.- powiedziałam
- Co? – widziałam zdziwienie na twarzy grupki znajomych.
-To ty ! – Patrzyłam na chłopaka , który był tu wcześniej. Chyba miał na imię
Lou. – Przepraszam nie poznałam Cię.
- Coś się stało? jesteś cała mokra.
- Tak, nie , nie wiem. Miałam dziwny sen. Przepraszam , że chciałam koniecznie
widzieć się z mama. Wiem , że ona …. Nie żyję.
Zauważyłam , że dziewczyna z czerwonymi włosami patrzy się na mulata.
- Co? Coś pomyliłam . - spytałam
- Nie , nie to prawda , niestety. Odeszła gdy miałaś dziesięć lat. – mówił
mulat. – Tak poza tym mam na imię Zayn i jestem twoim przyjacielem od siedmiu
lat. Gdy przyjechałaś do Londynu. Po tym , po tym
- Po tym jak zmarła moja mama – dokończyłam
- Tak
- A ja jestem Lena twoja przyjaciółka.
- Dobra Lena , Zayn i Lou. A wy ? – pokazałam palcem na resztę.
- Jesteśmy zespołem Zayn , ja , Niall –
pokazał palcem na blondyna – Liam i Harry . To ten w ciemnych loczkach.
- Jakim zespołem ?
- One Direction. – uśmiechnęli się.
- Hmm .. coś mi to mówi. Jesteście sławni czy gracie covery w garażu?
- No co ty , my w garażu .My ? Nie po
programie X faktor jesteśmy sławni . Wydaliśmy dwie płyty.
- To co wy tu robicie?
- Musimy zakończyć naszą zacną edukację
- powiedział Harry .
- Mam pytanie . Co mi powiecie o Becku? No wiecie brązowe włosy. To podobno mój
chłopak. Tak przedstawił się w dzień wypadku. Od kiedy jesteśmy razem? Lena
musisz mi wszystko powiedzieć. W końcu jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.
Jest taki przystojny. Chyba się drugi raz zakochałam. A , gdy był tu ostatnio
mówił, że jestem dla niego najważniejsza. – zdziwiłam się , bo w tym momencie
Lena wybiegła z Sali a za nią powędrował Louis. – Czy powiedziałam coś złego
–spytałam resztę. Lecz oni tylko na mnie patrzyli , przeprosili i wyszli.
Bałam się tego, że nie pamiętam przeszłość.
Wieczorem przyszła do mnie Nina po swoim dyżurze.
- Mogę z tobą porozmawiać.?
- Oczywiście.
- Czy ja się odnajdę w tym świecie.?
- Na pewno. Nie przejmuj się.
- Ale boję się , że nie przypomnę sobie a znajomi się ode mnie odwrócą .
Dzisiaj zaczęłam mówić o Becku to wszyscy wyszli.
- Nie przejmuj się , Wszystko będzie dobrze , zobaczysz. Przepraszam ale muszę
lecieć.
- No pewnie masz swoje życie i obowiązki .
- Zawsze jestem do twojej dyspozycji , pamiętaj o tym.
- Dobrze , dziękuje. A mam jeszcze jedno pytanie. Czy w dzień wypadku miałam
przy sobie telefon?
- Tak , jest w depozycie . Przynieść Ci Go?
- Jeśli to nie byłby kłopot może mam coś co by mi pomogło żyć na tym świecie. –
zaśmiałam się.
Po dziesięciu minutach przyszła Nina.
- Proszę , wiesz , że nasz ochroniarz mnie nie poznał , Jak wyjmowałam telefon
chciał dzwonić na policję – śmiała się w niebo głosy.
- No co ty ? Ale jesteś tu , to znaczy , że sobie przypomniał kim jesteś .
- Haha tak jak by zaczął mnie bić moją torebkę a gdy nazwałam go Pluto, to go
olśniło
- Pluto ?
- Tak , tak nazywamy Go na naszym oddziale , Ma psa o tym imieniu. Jak był mały
uwielbiał myszkę miki, więc wiesz
- Rozumiem, ciekawe czy na mnie jakoś dziwnie mówiono . Ciekawie jak wygląda
mój pokój. I Reszta rodziny.
- Dowiesz się wszystkiego , gdy wypiszemy cię z tego potwornego szpitala
- Nie jest taki zły , gdy jesteś ty lub reszta.
- Ooo Dziękuję , młoda.
- Czy my zerwiemy kontakt , kiedy wyjdę ze szpitala?
- No coś ty z taką dziewczyną „never, never” Haha
- Dziękuje ale ty miałaś gdzieś iść do chłopaka , męża czy dzieci .? –
spojrzała się na mnie badawczym wzrokiem -
Przepraszam nie chciałam być wścibska.
- Nie skąd? Nie mam ani męża , ani dzieci , ani chłopaka. Przesiaduję to tyle
czasu , że nie mam kiedy wychodzić na randki itp.
- Ale jesteś taka ładna , że za chwile spotkasz tego jedynego zobaczysz.
- Dzięki , no dobra . Lecę , Buziaczki – pokiwała mi
- Buziaczki .
Po pół godzinie wreszcie odważyłam się włączyć telefon. Zaczęłam się śmiać
miałam dziwną piosenkę ustawioną Piosenka . O.o
Nie miałam na Tyle odwagi żeby sprawdzić wiadomości , więc wybrałam kartę
pamięci gdzie miałam zapisane piosenki i zdjęcia.
Ciekawie skąd ja mam ich tyle zdjęć . A w dodatku takich dziwnych . O.o
Uśmiech nie znikał mi z buzi przez godzinę. Gdy było już naprawdę ciemno,
otworzyłam kontakty , chciałam sprawdzić jakie mam wiadomości . Pełno było od Leny
. Okazało się , że jestem leniuchem nie z tej ziemi. Nie wiedziałam kto to jest
Julia. Cały czas podobno mnie jak to Zayn napisał „katowała” . Muszę do niego
zadzwonić.
- Halo , Monika , coś się stało ? wiesz , która jest godzina? – spytał zaspanym
głosem
- O Jejku , przepraszam nie zauważyłam , no dobra zadzwonię rano . ok. –
chciałam skończyć tą rozmowę czułam się niezręcznie
- Nie no coś ty, opowiadaj co chcesz wiedzieć.
- Skąd wiesz , że chce coś wiedzieć ? – spytałam lekko zdziwiona
- Po pierwsze znam Cię bardzo dobrze. Po drugie jak by to były sprawy sercowe
zadzwoniłabyś do Leny . Często do niej dzwoniłaś w nocy . A po trzecie co w
nocy nie może Ci dać spokoju, no dobra pytaj.
- Tak , więc kto to jest Julia? Czytałam sms i z nich wychodzi , że mnie „katowała”
, tak mi napisałeś w sms
- Tak , więc Julia to dziewczyna , która myśli, że jest lepsza w śpiewaniu od
ciebie, jest bogata i myśli , że może pomiatać wszystkimi.
- Czekaj , czekaj co to znaczy myśli , że jest lepsza w śpiewaniu ode mnie.?
- Mam na myśli to , że śpiewasz fantastycznie. Z naszą małą pomocą nagrałaś
kilka piosenek ,ale widzieliśmy to tylko my chłopcy , Lena i twój ojciec.
- Przecież ja nie umiem śpiewać
- W takim razie , jeszcze nie wiesz. Zaśpiewaj coś
- No co ty , jestem w szpitalu
- No dalej . Make In shine . – powiedział
- Nie znam tego .
- Znasz to ja początek a ty resztę.
Taa da , me wykonanie.
Zaczęłam śpiewać i to jak .
- Dziękuję.
- Dlatego chodzisz to tej szkoły. Masz talent
- Tej szkoły , do jakiej ja szkoły chodzę
- Hollywood Arts . To prestiżowa szkoła , która jest w Ameryce . A u nas jest
brytyjska wersja. Ludzie tam śpiewają, grają i piszą
- Niby co?
- Wiersze , teksty piosenek , tak jak np. Hmm ty.
- Ja ? Chyba sobie żartujesz?
- Nie skąd
- Przyniesiesz mi jutro do szpitala. ?
- Nie ma sprawy . Czy zaspokoiłem chociaż trochę twoją ciekawość .?
- Tak , teraz wiem więcej . Dziękuje . Możesz mi jeszcze powiedzieć czemu Lena dzisiaj wybiegła.
- Monia , sorry ale musicie to sobie między sobą wyjaśnić. Ona jeszcze się
obwinia o twój wypadek
- Ale jak to myślałam , że kierował Beck
- Tak , ale jechaliście do niej. Ona chciała przyjechać do ciebie , bo podejrzewała
, że piłaś . Ale nie zdążyła.
- Dziękuje , a teraz już śpij. Dobranoc .
- Dobranoc . Śpij dobrze.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za tyle wyświetleń . Dla tych co czytają każdy rozdział po dwa buziaki .:** Sorry , że tam ten miał tyle błędów. Mam nadzieję , że ten taki nie będzie. Ten jest dłuższy tak myślę. ;P Dziękuje. ;)
Ciekawie skąd ja mam ich tyle zdjęć . A w dodatku takich dziwnych . O.o
Uśmiech nie znikał mi z buzi przez godzinę. Gdy było już naprawdę ciemno, otworzyłam kontakty , chciałam sprawdzić jakie mam wiadomości . Pełno było od Leny . Okazało się , że jestem leniuchem nie z tej ziemi. Nie wiedziałam kto to jest Julia. Cały czas podobno mnie jak to Zayn napisał „katowała” . Muszę do niego zadzwonić.
- Halo , Monika , coś się stało ? wiesz , która jest godzina? – spytał zaspanym głosem
- O Jejku , przepraszam nie zauważyłam , no dobra zadzwonię rano . ok. – chciałam skończyć tą rozmowę czułam się niezręcznie
- Nie no coś ty, opowiadaj co chcesz wiedzieć.
- Skąd wiesz , że chce coś wiedzieć ? – spytałam lekko zdziwiona
- Po pierwsze znam Cię bardzo dobrze. Po drugie jak by to były sprawy sercowe zadzwoniłabyś do Leny . Często do niej dzwoniłaś w nocy . A po trzecie co w nocy nie może Ci dać spokoju, no dobra pytaj.
- Tak , więc kto to jest Julia? Czytałam sms i z nich wychodzi , że mnie „katowała” , tak mi napisałeś w sms
- Tak , więc Julia to dziewczyna , która myśli, że jest lepsza w śpiewaniu od ciebie, jest bogata i myśli , że może pomiatać wszystkimi.
- Czekaj , czekaj co to znaczy myśli , że jest lepsza w śpiewaniu ode mnie.?
- Mam na myśli to , że śpiewasz fantastycznie. Z naszą małą pomocą nagrałaś kilka piosenek ,ale widzieliśmy to tylko my chłopcy , Lena i twój ojciec.
- Przecież ja nie umiem śpiewać
- W takim razie , jeszcze nie wiesz. Zaśpiewaj coś
- No co ty , jestem w szpitalu
- No dalej . Make In shine . – powiedział
- Nie znam tego .
- Znasz to ja początek a ty resztę.
Taa da , me wykonanie.
Zaczęłam śpiewać i to jak .
- Dziękuję.
- Dlatego chodzisz to tej szkoły. Masz talent
- Tej szkoły , do jakiej ja szkoły chodzę
- Hollywood Arts . To prestiżowa szkoła , która jest w Ameryce . A u nas jest brytyjska wersja. Ludzie tam śpiewają, grają i piszą
- Niby co?
- Wiersze , teksty piosenek , tak jak np. Hmm ty.
- Ja ? Chyba sobie żartujesz?
- Nie skąd
- Przyniesiesz mi jutro do szpitala. ?
- Nie ma sprawy . Czy zaspokoiłem chociaż trochę twoją ciekawość .?
- Tak , teraz wiem więcej . Dziękuje . Możesz mi jeszcze powiedzieć czemu Lena dzisiaj wybiegła.
- Monia , sorry ale musicie to sobie między sobą wyjaśnić. Ona jeszcze się obwinia o twój wypadek
- Ale jak to myślałam , że kierował Beck
- Tak , ale jechaliście do niej. Ona chciała przyjechać do ciebie , bo podejrzewała , że piłaś . Ale nie zdążyła.
- Dziękuje , a teraz już śpij. Dobranoc .
- Dobranoc . Śpij dobrze.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za tyle wyświetleń . Dla tych co czytają każdy rozdział po dwa buziaki .:** Sorry , że tam ten miał tyle błędów. Mam nadzieję , że ten taki nie będzie. Ten jest dłuższy tak myślę. ;P Dziękuje. ;)
wtorek, 16 kwietnia 2013
„Decydujące chwile”
8. „Decydujące
chwile”
*Beck*
W nocy przyjechał adwokat mojego ojca. Wzięli nas do Sali przesłuchań.
- Dobry wieczór, nazywa się pan Beck Oliver.
- Tak , wie pan co się dzieję z Moniką?
- Z dziewczyną , którą prawie zabiłeś? Jest w ciężkim stanie. Jeszcze trwa
operacja. – spytał policjant
- Proszę nie obrażać mojego klienta – powiedział adwokat
- Ja nie obrażam ja stwierdzam fakty. Pana klient jechał samochodem po alkoholu
. Jak pan to wyjaśni .?
- Ja , ja byłem na imprezie i wypiłem kilka piw. Później zadzwoniła Monika i
powiedziała , że potrzebuje . Miałem ją puścić , przecież ona była pijana –
komisarz spojrzał się na mnie badawczo. –
Wszyscy wiedzą, że jest słabym kierowcą , ja naprawdę nie chciałam jej nic
zrobić.
- Ta , ta dobrze przejdźmy do dalszej części. Jak to się stało , że stracił pan
kontrolę nad autem.?
- Jechaliśmy do przyjaciółki Moniki , Leny. Jechaliśmy przez las. Zaczęło
padać. Po jakimś czasie w ogóle nie widziałem drogi. I wtedy przestałem panować
nad autem. Zaczęliśmy się kręcić a później usłyszałam krzyk a później widziałem
jak Lou ją reanimuję.
- Czy chce pan o coś oskarżyć mojego klienta? – spytał adwokat
- Na razie tylko o jazdę po alkoholu. Jeżeli pacjentka nie przeżyje to o nieumyślne
spowodowanie śmierci.
- Ona przeżyje , rozumie pan ?
- Dobrze , spokojnie , Na razie zostanie pan wypuszczony. Wszelkie
zawiadomienia będzie dostawał pan droga pocztową albo przez swojego adwokata.
Rano wypuścili mnie z komisariatu. „Dobrze, że tata załatwił dobrego adwokata” pomyślałem
. Chociaż bardzo trudno być oskarżonym o to, że chciałem zabić Monikę. Przecież
ja nie mógłbym jej skrzywdzić. Nie ją . Czułem , że jestem winny , mogłem
przyjechać po nią taksówką. Chciałem się chwalić moimi zdolnościami motoryzacyjnymi.
I co mi to wyszło. Prawie ją zabiłem. Jak ja jej spojrzę w oczy, gdy się
obudzi. No właśnie jeśli się obudzi. Jestem najgorszym śmieciem na tym świecie. Nie
na tym na każdym świecie. Jaki ja jestem głupi. Skrzywdziłem Monikę . Muszę
jechać szpitala i ją przeprosić. Kupie
kwiaty i czekoladę . Białą jej ulubioną. Po dwudziestu minutach jazdy taksówką
stałem pod wielkim gmachem , który był szpitalem. Zatrzymałem się czułem Stach.
Strach , którego wcześniej nie czułem . Bałem się , że mnie znienawidzi. Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Jedno przepraszam
nie wystarczy. Wszedłem do szpitala i od razu poszedłem do recepcji.
- Dzień dobry , gdzie mogę znaleźć Monikę Parker?
- Ja się tym zajmę – usłyszałem głos pielęgniarki , która wczoraj zszywała mi
głowę.
- Cześć , Czy Monika ….? – załamał mi się głos.
- Tak , żyję
Odetchnąłem z ulgą
- Ale niestety jest w śpiące. – gdy to usłyszałem popędziłem pod sale Oiom’u
Widziałem jak bezradnie leży na łóżku. Jak jej ojciec siedzi obok niej. Miał
pokrążone oczy od płaczu i zmęczenia. Zobaczyłem Louisa i chciałem wyjść żeby
mu się nie narazić. Lecz on mnie pierwszy napotkał wzrokiem. Podszedł do mnie i
zaczął dość wyraźnie mówić.
- Co ty tutaj robisz.? Powinieneś być w więzieniu. Widzisz co zrobiłeś? Widzisz jak ona leży tam
bezbronna? – Lekko mnie popchnął mnie rękoma. W tym czasie przyszła Nina, powiedziała
, że mamy się uspokoić, bo to jest szpital.
Wybiegłem ze szpitala. Nie mogłem na nią patrzeć. Bałem się , że się nie
obudzi. Mogłem mieć tylko nadzieję.
**Dwa miesiące później**
*Lou*
Od dwóch miesięcy przychodzę codziennie do szpitala. Co dzień
mam mniejsze nadzieję. Ojciec Monki zerwał z Eleonor, która okazała się
być ponownie oszustką. Wychodząc minąłem Pana Parkera
- Dzień dobry
- Cześć , Lou czy możemy porozmawiać.?
- Ale ja muszę iść do Moniki.
- Lou, to ważne . Właśnie chodzi o Monikę.
- Dobrze, może do tej kafejki na dole. Napijemy się kawy, bardzo jej potrzebuję.
-
Dobrze. - Usiedliśmy koło okna. Zaczął padać śnieg . Pierwszy śnieg w
tym roku. Dość długo nie padało normalnie o tej porze roku Londyn jest
cały biały.
- O czym chciał pan rozmawiać. ? -spytałam ze zdziwieniem
- Lou, przychodzisz tu już od dwóch miesięcy. A szkoła, zespół.?
- Jeśli chodzi panu czy zawalam szkołę ? To nie , Monika by tego nie chciała .
- No właśnie , Monika chciałaby też żebyś wreszcie stanął na nogi. Nie możesz cały czas przebywać w szpitalu
- Ale o co panu chodzi.
-
Nie przychodź tu więcej , zapomnij o nas , o Monice i tym strasznym
wypadkiem. To nie jest Ci potrzebne. Monika może więcej się nie obudzić.
- Niech pan tak nie mówi , nie zostawię Moniki.
- Proszę Cię Lou , wyprowadź się . Jedź do swojej rodziny odpocznij .
- Czy mogę z nią pobyć dzisiaj ostatni raz ? - czułem w gardle łzy, płakałem
- Oczywiście, pożegnaj się
Wszedłem do sali , w której leżała Ona. Usiadłem koło niej.
-
Wybacz mi . Może twój tata ma rację , ale ja już bez Ciebie żyć nie
mogę. - Wziąłem ją za rękę , zamknąłem oczy i zacząłem płakać. Nagle
poczułem ucisk. Ręka Moniki trzymała moją i nie chciała puścić.
Spojrzałem na nią i ujrzałem, że powoli otwiera oczy.
- Nina - zawołałem - Nina, szybko. Monika się budzi.
- Co jest ?- spytała speszona mulatka
- Ona się budzi - płakałem ze szczęścia.
*Monika*
Gdy otwierałam oczy poczułam ból . Oczy mnie piekły. Wszystko było bardzo jasne i jaskrawe. Widziałam , że jakaś dziewczyna coś do mnie mówi ale nie słyszałam jej. Nie mogłam wychwycić żadnego słowa. Po chwili jednak usłyszałam.
- Dzień dobry, cieszymy się ,że wróciłaś do nas. - uśmiechnęła się.
- Gdzie ja jestem .? Co się stało ? Auu , moja głowa - chwyciłam się ręką za głowę. Bolała mnie jak bym miała wczoraj Projekt X.
- Spokojnie. Jesteś w szpitalu. Miałaś wypadek samochodowy. Nazywam się Nina i jestem pielęgniarką oraz twoją rehabilitantką. - powiedziała dziewczyna
- Wypadek ,ale jak to .?
- Zaraz zawołam lekarza i wszystko Ci ze spokojem wyjaśni. Ale jak na razie dam Ci coś przeciwbólowego.
-Dobrze- zobaczyłam , że jakiś chłopak patrzy się cały czas na mnie uśmiechnięty.
- Cześć ,dobrze Cię widzieć. - pocałował mnie w czoło. - zaraz zadzwonię po resztę chłopaków. No i po Lenę. A twojego ojca chyba sami poinformują.
- Poczekaj.
- Tak ? - spytał z zaciekawieniem
- Chcę Cię o coś zapytać.
- Tak. ?
- Kim jesteś ? Kim są chłopacy.? Lena? ojciec a po mamę nie zadzwonicie.?
- Monika . Naprawdę mnie nie pamiętasz. ?
- Przykro mi.
- Nina- zawołał- Nina - zaczął lamentować chłopak - Ona mnie nie pamięta. Ona nic nie pamięta. - prawie płakał.
- Louis uspokój się . Może mieć chwilową amnezję. Zdarza się po wypadku. - głaskała go po ramieniu.
- Ale to niemożliwe. Ona musi mnie pamiętać. Musi, rozumiesz.?Musi pamiętać Zayn'a , musi pamiętać Lenę.- krzyczał chłopak.
- Ja , ja przepraszam , że nie pamiętam. - czułam, że moje emocję sięgają zenitu. Również płakałam.
- Nie to nie twoja wina. Będzie dobrze. Jeśli nic nie pamiętasz to pomału przypomnimy Ci twoje życie.
- Głowa mnie boli , może odłóżmy to na jutro. Jestem strasznie zmęczona. - usnęłam . Jednak bałam się co będzie. Jeśli sobie nie przypomnę. Jeśli nie będę mogła przypomnieć sobie swojego życia . Przeszłość , przyszłość , teraźniejszość. Bałam się dniu wypadku i mojego życia.
----------------------------------------------------------------------
Yeah . Skończyłam dzisiaj , Miałam tak zwaną wenę. ;) Czytajcie i komentujcie. ;D Dziś słów jest .... 1206 ... ;P . Sorry , że krótki ale już dłuższy niż ostatni .
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
"Tragiczne skutki picia wódki"
7."Tragiczne skutki picia wódki"
piosenka. ;)
*Beck*
Gdy wchodziliśmy do radiowozu, jeden z policjantów zauważył, że trzeba mnie opatrzyć. Wzięli mnie do szpitala.
- Nie trzeba , przytrzymam jakąś szmatką i wszystko będzie dobrze - rzekłem do policjantki
- Niestety , musimy cię zabrać do szpitala , takie są procedury. Masz najprawdopodobniej rozbitą czaszkę, musisz mieć to zszyte.
Po kilku minutach byłem w szpitalu. Gdy wchodziliśmy zauważyłem , że wieziona w kierunku sali operacyjnej
- Przepraszam , gdzie ją zabieracie? - powiedziałem w kierunku młodej pielęgniarki.
- A jesteś z kimś z rodziny? - spytała
- Nie , jestem jej .... chłopakiem .
- W takim razie chodź zabiorę Cię do zabiegowego zszyje głowie.
- Dziękuje.
Policjanci zdjęli mi kajdanki i stali za drzwiami.
- Cssss ... - poczułem ból gdy pielęgniarka dawała mi zastrzyk
- Za chwile przestanie boleć. Wszczykłam Ci dożylnie 50 mililitrów paracetamolu.
- Dziękuję. Ale co z Moniką.?
-
Twoja dziewczyna została przywieziona z powodu utraty przytomności. Ma
prawdopodobnie złamany kręgosłup. Ma złamane trzy żebra , wstrząs mózgu
wywołany uderzeniem o szybę i złamaną nogę.
Co? - Patrzyłem z otwartą buzią na pielęgniarkę. - Czy ona z tego wyjdzie.?
- Na razie nic nie możemy powiedzieć. Wszystko będzie wiadomo po operacji.
Wtedy
zabrali mnie na komisariat . Musiałem złożyć zeznania. Zostałem
zatrzymany , bo to ja prowadziłem samochód, który miał wypadek.
*Lou*
Byłem
zdesperowany. Nie mogłem usiedzieć na miejscu, dlatego chciałem jechać
do szpitala. Zayn nie miał nic przeciwko, gdy przyjechaliśmy do domu
Niall , Liam i Harry chcieli wiedzieć co się stało. Zacząłem płakać. Nie
byłem wstanie nic powiedzieć. Widząc to Zayn zaczął wszystko tłumaczyć.
- O nie , musimy szybko jechać do szpitala. - krzyczeli chłopcy.
Wsiedliśmy do samochodu i pospiesznie udaliśmy się do szpitala. Gdy
wchodziliśmy od razu zauważyliśmy ojca Moniki i Lenę.
- Co się dzieje ? Gdzie jest Monika - zacząłem
- Jest na sali operacyjnej. Ona ma prawdopodobnie złamany kręgosłup - powiedział tato Moniki
- Może do końca życia nie chodzić ! - powiedziała po chwili Lena.
- Co to nie możliwe. To niemożliwe. - lamentowałem
Zayn podszedł do taty Moniki.
- Tak mi przykro. - usiedliśmy czekając jak na wyrok.
*Nina*
Widziałam
jak cierpią. Ale nic nie mogłam zrobić. Weszłam na sale operacyjną ,
okazało się , że straciła dużo krwi. Lekarz kazał mi donieść, ale
okazało się , że u nas już nie ma tej grupy. To bardzo rzadka grupa
krwi. Musiałam zadzwonić szybko do innych szpitali, ale oni też jej nie
mieli. Jedyna szansa pacjentki na przeżycie jest to , że ktoś ze
znajomych lub rodzinny będzie ją mieć . Jeśli nie będzie problem.
Podeszłam do grupki ludzi.
- Dobry wieczór . Mam pytanie. Mamy
problem , ponieważ brakuje nam krwi dla pana córki - skierowałam wzrok
na starszego pana. - Monika ma rzadką grupę
- Tak , po matce 0 Rh-.
- Tak , potrzebujemy jej. Czy może ktoś z was ma tą krew.?
- Ja mam - odezwał się jeden z chłopców.
- To dobrze . Jak masz na imię.
- Louis.
- Dobrze, powiedz mi tylko czy jesteś już pełnoletni.
- Tak , jestem
- Uff , to wielka ulga , Szybciej będę mogła pobrać krew. Proszę za mną.
- To ktoś ważny dla ciebie. ? - spojrzał się na mnie - Przepraszam , nie powinnam pytać.
- Tak , ważna . Bardzo ważna. - wyszeptał.
-
Po 6 godzinach wyszłam ze sali operacyjnej, byłam bardzo zmęczona.
Poszłam razem z lekarzem powiedzieć rodzinie pacjentki co z jej stanem.
-
Panie Parker, pana córka w czasie operacji miała krwotok z mózgu
spowodowanym wstrząśnieniem mózgu. Udało nam się uniknąć dalszego
krwawienia , ale obecnie pana córka jest śpiączce.
- Co! Kiedy się wybudzi moje dziecko? -mówił szybko
Wtedy Lou podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Będzie dobrze. - mówiłam - Wybudzi się , musicie w to wierzyć. Mieć nadzieję. Ja na pewno będę.
- Czy mogę zobaczyć moją córeczkę. ?
-
Tak , ale tylko pan. Niestety, przykro mi chłopcy i pani - skierował
wzrok na dziewczynę o czerwonych włosach. - Ale, pacjentka jest po
operacji, musi odpocząć.
- Pan Parker patrzył na nią chyba ze dwadzieścia minut. Musiałam już iść , bo mój dyżur się skończył.
* Pan Parker*
Usiadłem koło mojej dziewczynki. Zacząłem płakać.
-
Wszystko będzie dobrze. - głaskałem ją po rękach. Zacząłem się śmiać - a
pamiętasz jak przed restauracją mówiłaś, że nie ma się o Ciebie tak
troszczyć, że nie masz już pięć lat. ? Chyba masz . Przepraszam to
przeze mnie wypiłaś ten cholerny alkohol i to przeze mnie w środku nocy
chciałaś jechać do Leny.
To wszystko moja wina.
-----------------------------------------------------------------------
Przepraszam , że taki krótki ale ktoś mnie popędzał. O Boże jaka ja jestem zła. haah xd wszystkich bym uśmierciła.
Mam nadzieje, że zły nie jest
Dzięki , że czytacie. ;P
- Martynka <3
- Majka <3
- Magda <3
- Ola <3
- Angela <3
i tych których nie wymieniłam
aaa zapomniałabym a tak wygląda tata Moniki
a tak rozbity samochód Becka
piątek, 12 kwietnia 2013
„Dokąd prowadzi te życie..”
6. „Dokąd prowadzi te
życie..”
(przed przeczytaniem włączcie sobie te piosenki)
1. Kiss you - One Direction
2. Ed Sheeran - Give Me Love
3. James Arthur - Impossible
*Louis*
Byłem taki szczęśliwy , gdy Monika mnie pocałowała . Ona mnie kocha . Kocha
zwykłego chłopaka. No może już nie takiego zwykłego. Ale ja nadal czuję się ,
jak bym był przed programem. Mam nadzieję , że nie gra na moich uczuciach. Nie
przeżył bym tego. Szedłem domu pieszo.
Musiałem pooddychać świeżym powietrzem . Poszedłem do parku. „Aaaaaa” – Krzyczałem . Musiałem dać upust
moim emocją. Nagle zauważyłem , że leci mi krew z nosa. Wyjąłem chustkę i otarłem
nos.
Po godzinie byłem w domu . Zauważyłem, że Zayn
rozmawia przez telefon. Zdziwiłem się, był przecież środek nocy. Usłyszałem
tylko
„Lena, nie denerwuj się” Wiedziałem , że coś się nie dobrego dzieje. Tylko nie
wiedziałem co.
*Lena*
Wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie mówię o tym, że Eleonor i jej ojciec. Coś
jeszcze leżało na rzeczy. Gdyby nie to nie chciałaby przyjeżdżać w środku nocy.
Przecież jest śpiochem jakim świat jeszcze nie widział. Bardzo się o nią
martwiłam. Ubrałam się szybko i wyjęłam telefon z kieszeni
- Halo Lena, co się stało wiesz która jest godzina? – powiedział zaspanym
głosem Zayn
- Wiem , przepraszam , że Cię budzę. Mamy problem
- Jaki możemy mieć problem o tej godzinie?
- Monika jedzie do mnie.
- No i co z tego . Może musi porozmawiać
, no wiesz jak dziewczyna z dziewczyną . Dzisiaj była w tej restauracji, wiesz
coś?
- Tak jej ojciec powiedział jej , że razem z Eleonor będą mieli dziecko
- Co??
- Najgorsze jest to , że podejrzewam , że Monika coś piła. Przez telefon była
jak by nieobecna , płakała.
- Pozwoliłaś jej? – spytał
- Ja? Nie. Chciałam do niej przyjechać , ale zdążyła się rozłączyć. Zayn tak się
boję o nią
- Lena, nie denerwuj się.
- Jak mam się nie denerwować jeśli coś się stanie nie wybaczę sobie tego.
- Dziwię się przecież ona nie uznaje alkoholu.
- To znaczy … - nie zdążyłam powiedzieć
- To znaczy , że musiało się stać coś poważnego.
-Dobra zróbmy tak ty siedź w domu i czekaj a ja pojadę samochodem do ciebie ,
powoli będę jej szukać. Jeśli się zjawi u ciebie to dzwoń
- Dobrze , a Zayn uważaj na siebie
- Dobra , Cześć.
*Monika*
Wsiadłam do samochodu taty , ale jak na złość nie chciał zapalić. Wzięłam ,
więc telefon i myślałam do kogo wziąć zadzwonić. Do Leny i Zayna.? Nie ,
dostane kazanie , że alkohol szkodzi i że jestem głupia chcąc jechać sama
samochodem. Wybrałam numer taksówki
„ Dzień dobry chciałabym zamówić taksówkę”
„ Dobrze , taksówka będzie najszybciej na pół godziny , w centrum Londynu
był niestety wypadek i wszystkie drogi zakorkowane.”
„ W takim razie dziękuje , dobranoc”
Musiałam zadzwonić do kogoś kto ma samochód i mnie zna, no i nie będzie mnie pouczał.
Wybrałam numer Becka.
- Halo Beck – słyszałam głośną muzykę.
- Halo Monika, nie słyszę Cię . Poczekaj pójdę w spokojniejsze miejsce.
Po chwili odezwał się Beck , myślałam , że wychodził z tego budynku wieczność.
- Halo , o co chodzi.? Dlaczego dzwonisz tak późno, coś się stało?– spytał ze
zdziwieniem
- Mam mały problem
- Jaki ?
- Potrzebuje na teraz samochód
- Słucham?
- O Jezu , wiesz o co mi chodzi , potrzebuję samochód. Niestety mojego taty nie
chce zapalić.
- No dobrze . A nie myślałaś żeby zadzwonić do swoich przyjaciół ? – mówił z
lekką nonszalancją w głosie.
- Chce jechać do Leny , proszę – zaczęłam lekko łgać.
- No dobrze , pod jednym warunkiem
- Warunkiem? Czego chcesz.?
- To ja będę prowadzić, nie żebym twierdził , że nie umiesz ale wiesz słucha
się tylko mnie .
- Ok – powiedziałam z przekąsem w głosie
- Będę pod twoim domem za piętnaści minut.
- Dobrze , Beck – urwałam
- Słucham
- Dziękuje.
- Nie ma za co.
Rozłączyłam się włożyłam telefon do kieszenie a ręce zaczęłam lekko pocierać.
Zrobiło się chłodno. Poczułam to dopiero teraz jest już połowa września , w
Londynie się to czuje. Nie to co w Polsce. Tam to jeszcze jest cieplutko. Po
kilku minutach zobaczyłam, że czerwone lamborghini podjeżdża pod mój dom.
-Nie wiedziałam , że ma takie auto
- Dużo jeszcze o mnie nie wiesz. – uśmiechnął się.
Wsiadłam do jego samochodu i ruszyliśmy.
- No to mów co się dzieję
- Naprawdę chcesz o tym rozmawiać teraz.
- Tak , no mów . Nie wiesz , że lepiej wyżalić się nieznajomemu.
Spojrzałam na niego badawczym wzrokiem.
- No dobra . Zaczęłam opowiadać mu o Eleonor , o moim ojcu i matce . Tego
czego się dowiedziałam. Wszystko mówiłam
mu jak gdybyśmy znali się od kilkunastu lat, czułam , że z każdym głosem czyje
się lepiej.
Po jakimś czasie powiedział
- No nie za fajnie, To dlatego piłaś.?
Zdziwiłam się
- Skąd wiesz, przecież nic nie mówiłam
- To widać
Zaczęło mocno lać. Nie zdziwiłam się często u nas pada. Coraz mocniej
pada w rezultacie Beck praktycznie nie widział drogi przestraszyłam się.
-Beck zwolnij, boję się.
- Nie ma czego jestem znakomitym rajdowcem –uśmiechnął się . Nagle poczułam ,
że stracił kontrolę nad autem. Czułam jak kręcimy się w kółko a Beck chce
zatrzymać samochód , gdy stanął poczułam , że wyszarpnęło mnie z
siedzenia. Słyszałam tylko swój krzyk i nagle poczułam zalewającą mnie ciemność
….
*Lou*
Gdy Zayn skończył rozmawiać przez telefon , szybko zaczął się ubierać
- A ty gdzie pędzisz o tej godziny. – spytałem z zaciekawieniem.
- Monika jedzie samochodem do Leny – spojrzałem na niego – sama
- O Boże , przecież ona jest kompletnie pijana
- Czyli Lena miała te złe przeczucia. Ona jest pijana. Jadę jej poszukać. Boję
się, że coś się stało.
- Jadę z tobą – powiedziałem szybko.
Jechaliśmy najpierw do domu Moniki, nikogo tam nie było. Chociaż padało tak , że
nie było widać drogi , Zayn się nie poddawał. Ruszyliśmy dalej. Przejeżdżając
przez las zauważyliśmy , że jest korek.
- Musimy poczekać , nie ma do Leny innej drogi.
Ubrałem kaptur i rozpiąłem pasy.
- Lou , co ty robisz ?
- Muszę sprawdzić czy jej tam nie ma . Musze być pewnym , że jest bezpieczna.
- No dobra idę z tobą. – Wyszliśmy z samochodu. Nagle zauważyliśmy samochód
- Czy to nie jest samochód Becka? – spytałem.?
- Jezu, ten samochód miał wypadek – nagle nie myśląc podbiegłem do samochodu.
Wyglądał jak stara zabawka pogryziona przez psa.
- Zadzwoń na pogotowie , ja pójdę zobaczyć czy jest ktoś ranny.
I wtedy ujrzałem Monikę, leżała jakieś dziesięć metrów przed samochodem.
- O Jezu , Monika – zacząłem krzyczeć. – Zayn szybko tu jest Monika.
Zobaczyłem Becka , który wychodził z samochodu. Miał całą głowę we krwi.
Spojrzał się na mnie a ja spojrzałem na Monikę. Chciałem sprawdzić czy
oddycha. Nie czułem ani jej tętna ani pulsu. Niczego . Zacząłem ja reanimować .
W głęboko w mojej głowie, cieszyłem się , że chodziłem na kurs pierwszej
pomocy. Trzydzieści uciśnięć i dwa wdechy . Na nic.
- Monika nie odchodź. Musisz żyć. Kocham Cię. Nie możesz odejść , nie możesz
nas zostawić. Będziesz moją żoną , matką moich dzieci, obiecuje –płakałem
- Weżniemy ślub gdziekolwiek będziesz chciała. Poradzimy sobie z Eleonor i
twoją mamą. – krzyczałem , wiedziałem , że płacze.
Wtedy przyjechała policja i pogotowie. Wzięli ją do szpitala
- Dobra robota , gdyby nie pan pewnie by nie przeżyła.
- Jakie , jakie są szanse?
- Niewielkie, tylko tyle mogę powiedzieć panu niestety , będę wiedzieć
cokolwiek po badaniach.
Policja zabrała Becka, okazało się , że ten śmieć był pijany.
Byłem tak wściekły, że uderzyłem go pięścią w nos. Słyszałem jak syknął.
Musiało go zaboleć. Zayn złapał mnie za ręce
- Nie rób głupot Lou , nie jest tego wart. – mówił spokojnie Zayn
- Niech żałuje –mówiłem wściekły
- To nie jest rozwiązanie. – rzekł
Lecz ja go nie słuchałem podszedłem do Becka i powiedziałem .
- To wszystko twoja wina. Jeśli coś jej się stanie to cię zabiję, rozumiesz.?
Nic nie odpowiedział. Wsiadł do policyjnego samochodu i odjechał
Poszedłem do Zayna i go przytuliłem. Wiem, że w normalnej sytuacji było by to
dziwne. Ale bardzo tego potrzebowałem. Tak strasznie się bałem o Monikę. A co
jeśli nie przeżyje, będzie kaleką przecież wyleciała przez okno na kilka
metrów. Czułem , że Zayn także płacze.
- To wszystko moja wina – odrzekłem
- Nie no co ty, nawet tak nie myśl.
- Ale to prawda , gdybym został z nią, nie pojechałaby z nim. Została by ze
mną.
Płakałem .
- Ty, ty byłeś u Moniki?
- Tak, zadzwoniła po mnie jak była w barze . Pijana
- Iiii?
- I ją pocałowałem, i wiesz ona powiedziała , że mnie kocha. Że Eleonor chciała
jej zabrać najważniejszą rzecz na świecie – mnie.
Zacząłem cicho śpiewać.
It's hard to deal with the pain of losing you
everywhere I go
But I'm doin' It
It's hard to force that smile when I see our old friends and I'm alone
Still Harder
Getting up, getting dressed, livin' with this regret
But I know if I could do it over
I would trade give away all the words that I saved in my heart
That I left unspoken
Ciężko poradzić sobie z bólem utraty ciebie wszędzie gdzie pójdę
Ale robię to
Ciężko zmusić się do tamtego uśmiechu kiedy widzę naszych starych przyjaciół i
jestem sam
Wciąż trudniej
Wstawanie, ubieranie się, życie z tym żalem
Ale wiem że gdybym mógł to powtórzyć
Zamieniłbym – oddałbym wszystkie słowa które zachowałem w swoim sercu
Które pozostawiłem niewypowiedziane
*Zayn*
Gdy zobaczyłem Monikę , myślałem , że to koniec. Zadzwoniłem do Leny , żeby
powiedzieć jej co się wydarzyło. Zaczęła płakać do telefonu.
- Nie płacz. – uspokajałem ją.
- To moja wina. Mogłam do niej jechać
- Nie to nie twoja wina. To wszystko ją przytłoczyło. To wina jej ojca i jego
kochanki. – mówiłem czując , że łzy spadają mi na t-shirt. Muszę zadzwonić do
jej ojca. Przyjedz do szpitala
- Ok. , już jadę.
- Uważaj na siebie, cześć.
Wybrałem numer ojca Moniki.
- Dobry wieczór Monika. Jak by to panu powiedzieć, miała wypadek
- Co ? Jak to? Gdzie jest moja córeczka? Czy żyje? .. – zaczął lamentować.
- Tak , pogotowie zabrało ją do szpitala , jest w ciężkim stanie.
- Dziękuje , zaraz tam będę i się rozłączył.
---------------------------------------------------------------------------------------------
i kolejny rozdział za nami .
ten rozdział miał 1700 słow dlatego tak dlugo . mam nadzieje że mi wybaczycie. :**
Subskrybuj:
Posty (Atom)