czwartek, 18 lipca 2013

"Może być jeszcze gorzej?"

27. "Może być jeszcze gorzej?"
Piosenka. ;(

*Lou*
- Dzień dobry panie Tomlinson. Widzę, że trochę już pan odpoczął
- Jak można odpoczywać wiedząc, że zaraz umrę. Jakie ma pan dla mnie wieści.
- Niestety stwierdziliśmy u pana ostrą białaczkę szpikową.
- Czymś się różni od innych?
- Charakteryzują się one zaburzeniem proliferacje i dojrzewania komórek z nagromadzeniem form niedojrzałych  w szpiku, a także ich naciekaniem różnych narządów i tkanek.
Zacząłem płakać.
- Umrę - wyszeptałem
- Niech pan tak nie mówi. Z białaczką można żyć. Dzięki postępowi medycyny. Można to wyleczyć.
- Jak? - prawie krzyknąłem
- Najpierw należy zlikwidować możliwe jak najwięcej komórek nowotworowych. Przeprowadzimy intensywne leczenie cytostatykami.
- Co to jest to leczenie cyto...
- Cytostatykami? Jest to chemioterapia. Niestety leki te uszkadzają także zdrowe komórki stąd częste są działania niepożądane, dlatego chciałem pana uprzedzić.
- Czyli skutki uboczne?
- Niestety.
- Na przykład? -spytałem
- Anemia, nudności, łysina, ale proszę się nie martwić. Trzeba być dobrej myśli. Ma pan oparcie w przyjaciołach i dziewczynie.
- Nie mam dziewczyny
- Jest pan pewny, tak piękna brunetka przestawiała się jako pana dziewczyna.
- Dziękuję za wiadomości. - i wyszedł.
Zacząłem krzyczeć w poduszkę. Byłem zmęczony więc nawet nie wiem kiedy usnęłam.

*Monika*

Usłyszałam z torebki głos w telefonie.
- Halo?
- Monika musimy się spotkać.
- Zaraz będę w szpitalu.
- Ale ja nie jestem w szpitalu.
- A gdzie?
- Możemy się spotkać obok szkoły w tej kawiarence
- Czy coś się stało
- To nie jest rozmowa na telefon.
- "I jak ja mam się nie denerwować" pomyślałam.
Wsiadłam w taksówkę
- Poproszę na Queen Victioria Steet. - po piętnastu minutach znajdowałam się na parkingu przed knajpą. Zauważyłam Zayna stukał palcami o blat.
"To musi być coś poważnego"
- Jejku Zayn o co chodzi?
- Muszę Ci coś powiedzieć.
- Słucham?
- Louis cię nie zdradził.


*Lou* ( w tym samym momencie)

-No dobra chłopaki musicie wyjść , Louis musi odpocząć - powiedziała Nina.
-Niee- krzyczeli chłopcy
- Musicie. Przykro mi - odpowiedziała Nina.
Wstałem żeby się pożegnać i nagle poczułem ból w klatce piersiowej i upadłem.


                 


*Nina*

- Szybko wyjdźcie i zawołajcie lekarza- krzykłam
Lekarz szybko przybiegł
- Nina co się stało?
- Stracił przytomność jak wstawał.
- Podaj mu 500 ml morfiny - popatrzył na pielęgniarkę.
- Musimy położyć go na łóżku. Nina chwyć go za barki i na trzy podniesiemy go.
- Dobrze
- Raz , dwa , trzy.
Lou znalazł się na łóżku, nie była to moja zmiana w szpitalu, dlatego przybiegły moje koleżanki i zmieniły mnie.
- Co się dzieję - zapytał Liam.
- Nie wiem - spojrzałam na niego i zaczęłam płakać.
Wtedy mnie przytulił.
- Zrobiłaś wszystko co możliwe. Nie bój się.

*Monika*

- Ale jak to?
Zayn w skrócie opowiedział mi o rozmowie Julii i Becka.
- Muszę porozmawiać z Beciem.
- Mam iść z tobą?
- Nie , muszę iść sama. Muszę pomyśleć.

" Myślę, że kiedy to wszystko już skończone, to powraca tylko przez mgłę, rozumiesz. Jak kalejdoskop wspomnień. Powraca wszystko za wyjątkiem jego samego. Myślę, że gdy pierwszy raz go ujrzałam jakoś cząstka mnie wiedziała co może się zdarzyć. I naprawdę, nie chodzi o jego słowa i czyny. Chodzi o uczucie, które pojawiło się razem z nim. Szalonym wydaję się fakt, że nie mogę być pewna czy kiedykolwiek poczuję coś podobnego. I nie wiem czy powinnam to poczuć. Wiedziałam, że jego świat porusza się zbyt szybko o spalał wyjątkowo jasnym promieniem, ale pomyślałam jak diabeł mógłby mnie pchać w ramiona kogoś kto przypomina anioła, gdy tylko się uśmiechnie? Może to wiedziałam kiedy mnie zobaczył. Zgaduję, że straciłam wszelką równowagę. Myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego, nie było utracenie jego. Tylko , że straciłam siebie. "

Wyjęłam telefon i wybrałam numer.
- Halo Monika, jak dobrze cię znów usłyszeć. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego z okazji nowego roku. Mam nadzieję, że zaczął się dla ciebie dobrze.
- Możemy się spotkać? -powiedziałam poważnym głosem.
- Tak czy coś się stało?
- To się jeszcze okaże za piętnaście minut w parku. - i się rozłączyłam.

*Nina*
Usnęłam na krześle wtulona w tors mojego chłopaka. Nagle usłyszałam głos lekarza.
- Pan Tomlinson potrzebuje przeszczepu i to jak najszybciej.
- Czy .. czy my możemy być dawcami? Czy możemy mu oddać szpik?
- Oczywiście, ale musimy to sprawdzić musi być zgodność szpikowa
- Dziękujemy
- Proszę za pół godziny przyjść do zabiegowego musimy zbadać państwa krew. Jeden po drugim będziecie wchodzić będziemy się stać jak najszybciej mu pomóc. A teraz zostawię was samych możecie wejść do pana Louisa.

Lou leżał na łózku a na głowie miał siatkę. Na policzku miał siniaka. Zaczęłam płakać. Liam przytulił mnie, wiedziałam, że wszystkim ta sytuacja strasznie przerosła. Wszyscy płakali







Spojrzałam na Liama.
- Musimy powiedzieć Monice - powiedziałam szybko. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam. Za żadnym razem Monika nie odebrała.

---------------------------------------
Tadaaa .;) Jeszcze dwa rozdziały i się żegnamy . ;) Szkoda, fajnie się dla was piszę. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz