niedziela, 30 czerwca 2013

"Niepokojące objawy."/"Zapalenie płuc"



22. "Niepokojące objawy."/ 23. "Zapalenie płuc"

*Dwa tygodnie później*

*Lou*

-Musisz coś zjeść-usłyszałem głos Liama - Nie jesz nic już od kilku dni. Wyglądasz jak kupa nieszczęścia, nie chodzisz do szkoły, nie kontaktujesz. Lou weź się w garść.

-Nie mam dla kogo-odpowiedziałem cicho. To była prawda. Od dwóch tygodni nie widziałem Moniki a Zayn się do mnie nie odzywa. Czułem się fatalnie. Chciałem umrzeć. Coraz częściej myślałem, że to jedyne wyjście- położyłem się do łóżka ,chciałem włączyć telewizor, ale nie miałem siły wstać po pilot. Zamknąłem oczy i nawet nie wiem kiedy usnąłem.

*Monika*

Dzisiaj byłam umówiona. Po dwóch tygodniach wreszcie naprawdę miałam ochotę wyjść z domu. Na początku przyjęliśmy z Beckiem opcje "przyjaciele". Jeżeli będę czuć coś więcej może pozwolę sobie na nową miłość, ale na razie myślę tylko o nim. Nie mogłam od tak zapomnieć o mojej miłości, przecież ja go naprawdę kochałam. Oddałam mu się, to wciąż tak bolało. Bardzo chciałabym żeby mnie teraz przytulił, objął. Nie potrafię mu jednak wybaczyć. Codziennie miałam ten zam koszmar. Ciągle byłam w nim ja i Lou. Myślałam, żeby do niego zadzwonić czy coś, ale zawsze gdy wybierałam numer tchórzyłam. Usłyszałam głos mojej komórki.
- Tak, słucham?
- Cześć, to ja Beck. Spotkamy się?
- Bardzo chętnie muszę się gdzieś przejść.
- A może pójdziemy do centrum handlowego po zakupy na gwiazdkę.
- Ooo , bardzo dobry pomysł. Jeszcze nad tym nie myślałam.
- To za godzinę na London Street?
- Będę na pewno. Cześć.
Widać było, że Beck się stara, próbuje się zmienić. Lecz wiem, że Lena czuje coś do niego. Wypiera się, ale znam ja już tyle lat. Nie ukryje przede mną takiego faktu. Wzięłam pieniądze , kurtkę i szalik, czapkę i wyszłam. Padał śnieg. Było go mnóstwo. Nie chciałam czekać godzinę , więc wyszłam wcześniej chciałam wypić sobie gorącą czekoladę i myśleć nad prezentami.
Gdy siedziałam i piłam ciepły napój podszedł do mnie Beck.
- Ty też przyszłaś wcześniej ? -spytał Beck.
- Tak musiałam pomyśleć nad prezentami.
- Ja też - opowiedział szybko - Czy mogę z tobą pomyśleć?
- No pewnie.
Po godzinie siedzeniu i piciu gorącej czekolady wymyśliliśmy jakie prezenty chcemy kupić. Zaczęliśmy szukać po sklepach. Lenie kupiłam książkę i duży sweterek w renifery, tacie kupiłam krawat, bo lubi chodzić do pracy w krawatach i wielką teczkę na projekty. Wreszcie nie będą mu projekty wypadać z rąk. Zaynowi kupiłam perfum, który twierdzi, że gdy się nim popsika panny lecą na niego. Ale ostatnio skończył mu się. "Mam nadzieję, że trafię z prezentami"
*Lou*
Miałem ochotę umrzeć.
Zacząłem pisać piosenkę. Chciałem, żeby coś po mnie zostało, gdyby coś mi się stało. Albo sam sobie coś zrobię.
Zayn:
Oh I just wanna take you anywhere that you like
We can go out any day any night
Baby I’ll take you there, take you there
Baby I’ll take you there, yeah

- Chciałem, żeby to był żywy utwór. Nie smętny.

Harry:
Oh tell me, tell me, tell me how to turn your love on
You can get, get anything that you want
Baby just shout it out, shout it out
Baby just shout it out, yeah

Liam:
And if you
You want me too
Let’s make a move

Harry:
Yeah, so tell me girl if every time we

All:
To-o-ouch
You get this kind of ru-u-ush
Baby say yeah, yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah, yeah
If you don’t wanna take it slow
And you just wanna take me home
Baby say yeah, yeah, yeah
Yeah, yeah

Wtedy moje oczy zrobiły się szkliste. A potem moje oczy zalały deszcz łez. Tak bardzo chciałem cofnąć czas. Cofnąć się do tego momentu, kiedy zapukałem do tych cholernych drzwi.Poszedłem się wykąpać, byłem blady jak ściana i chciało mi się wymiotować. Kilka razy użyłem żyletki, lecz ból fizyczny nie sprawiał już mi radości, wcześniej czułem, że jest lepiej- chwile. A teraz nie czuję nic. Ubrałem się i wyszedłem chciałem jak najdalej stąd uciec. Zacząłem biec, nie wiedziałem gdzie, ale moje nogi nie były mi posłuszne. Po chwili poczułem się tak bardzo zmęczony, że musiałem usiąść na ławce. Znów poleciała mi krew z nosa. Nie mogłem opanować niby takiej małej stróżki krwi. Wcześniej przeczytałem, że krew może lecieć z nosa z przemęczenia. Ostatnio byłem ciągle zmęczony. "Może mam depresje, przez to wszystko, ale wezmę się w garść i skączy się ten cały cyrk. Lou ona Cię już nie chce" - powiedziałem sam do siebie. Jednak byłem tak zmęczony, że nie dałem rady zrobić kilka kroków zadzwoniłem, więc po taksówkę, która zawiozła mnie prosto do domu. Wziąłem tabletkę i poszedłem spać.

*Liam*

Martwię się o Zayna od kiedy Monika zerwała z Louisem. Ale bardziej martwię się o Louisa. Jest jakiś nie przytomny, nie kontaktuje, nic nie je. Widać, że schudł. Mówi, że to przez to rozstanie i stres ,i to wszystko. Boję się, że to coś poważniejszego.Od kilku tygodni zacząłem spotykać się z Niną. Jest fantastyczną dziewczyną. Właśnie siedziałem w kawiarni i czekałem na nią.
- O jesteś już - pocałowałem ją w policzek.
- Przepraszam, ale miałam dużo pracy.
- Nic nie mów ,rozumiem.
- I jak tam Louis?
- Źle, wygląda jak człowiek w depresji. Ale nie chce przyjąć ode mnie żadnej pomocy. Jest blady, schudł, nic nie je. Ciągle uważa, że przed chwilą jadł i jest pełny. Ale z lodówki jedzenie nie znika. I jeszcze ta krew.
- Jaka krew? - spytała z widocznym zaniepokojeniem.
- Co jakiś czas leci mu krew z nosa. A oko ma fioletowe.
- Od czego?
- Dwa tygodnie temu Zayn uderzył go za to, że skrzywdził Monikę. Porozmawiajmy trochę o nas.
- O nas powiadasz? - zaśmiała się lekko.
- Tak, chciałbym cię zaprosić do nas na sylwestra
- Na sylwestra?
- No a co nie wiesz co to za święto?
- Wiem, wiem - uśmiechnęła się. Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Zgoda, ale pod jednym warunkiem
- Jakim ?
- Pocałujesz mnie, ale nie tak jak się całowaliśmy do tej pory. Pocałuj mnie jak bym była jedyną kobietą dla ciebie.

I wtedy delikatnie dotknąłem jej podbródek i wpiłem się w jej czerwone usta. Nina nic nie miała przeciwko, w końcu sama chciała.
- Kocham Cię - powiedziałem byłem pewny siebie.
- Ja ciebie też.

*Następne dwa tygodnie później*

*Lou*

Wyglądałem jak potwór. Miałem spuchnięte oczy, byłem blady i cały posiniaczony. Dziwiłem się, że mam tyle siniaków na ciele. Wyglądałem jak mały chłopiec pobity przez starszaków. Byłem zmęczony. Praktycznie przez ostatnie dni ciągle spałem. Jutro święta, a za chwilę sylwester a ja co dzień myślałem, że życie straciło jakikolwiek sens.
- Lou, zjedź z nami. Proszę. - usłyszałem z kuchni głos Liama.
- Nie jestem głodny , jadłem przed chwilą - darłem się
- Wczoraj jadłeś trochę, a nie przed chwilą. A tak w ogóle spałeś przed chwilą. - słyszałem jak wchodzi na górę
- Dlaczego jesteś jeszcze taki posiniaczony?
- Nie wiem , nie przejmuj się - idę się zdrzemnąć, położyłem się na kanapę i znów spałem.

*Monika*
Chciałam spędzić wigilie z rodziną i przyjaciółmi , jednak tata powiedział , że jedziemy na święta do Krakowa do Polski. Lena nie mogła jechać, bo jej rodzice nie pozwolili, a Zayn podpisał kontrakt, że w wigilie zaśpiewają na jakiejś świątecznej gali czy czymś. Więc dopiero wracam na sylwestra. Chciałam spędzić z Zaynem i Leną , ale zaproponowali żeby u Zayna w domu. Przecież nie mogę , tam jest Louis. Nie przekonało mnie to. Zadzwonił telefon
- Tak słucham?
- Cześć, kochana . To ja Nina. Mam prośbę możemy się spotkać , ale jeszcze dzisiaj.
- Tak, dobrze . Będę gotowa za dwadzieścia minut.
- To na Whitehall?
- Tak , wiem gdzie to.
- Dzięki - i się rozłączyła.
Ubrałam kurtkę i kozaki. Wyszłam z domu
                                         ****
- Cześć, co tam? -spytałam przyjaciółkę, gdy ją ujrzałam
- Hejo, pójdziemy do ten nowej knajpy?
- No pewnie.
Usiadłyśmy, chciałyśmy się rozgrzać, więc kupiłyśmy lody z gorącymi malinami i latte.
- To o czym chciałaś ze mną gadać?
- Liam zaprosił mnie do siebie na sylwestra.
- O jak przyjemnie. Bardzo się cieszę z waszego szczęścia.
- Słyszałam od niego, że ty zrezygnowałaś.
- Nina , wiesz dobrze,  że tam jest Lou.
- To co z tego. Pokaż mu co stracił. Pokaż, że stracił fantastyczną i uśmiechniętą Polkę.
- No nie wiem. - Nina spojrzała oczkami małego pieska
- No dobra. Przyjdę.  -powiedziałam w końcu.
- Spędzę sylwester z najlepszymi przyjaciółmi.

*Lou*

Byłem w ciemnym pokoju, kiedy nagle ujrzałem ją. Była ubrana w czerwoną sukienkę, tą samą kiedy spędziłem i niej noc. Stała odwrócona do mnie. Widziałem tylko jej piękną figurę.
- Wróciłaś. - powiedziałem cały szczęśliwy. Proszę wybacz mi, tamto to było jakieś nie porozumienie. - Dała się pocałować. Wskoczyła na mnie i zaczęła mnie namiętnie całować. Odwzajemniłem jej pocałunki, byłem taki szczęśliwy. Całą noc leżeliśmy wtuleni w siebie, nie czułem się źle ani nie czułem zmęczenia. Jednak, gdy spojrzałem na nią kolejny raz to nie była Monika tylko Eleonor.
- Co ty tu do cholery robisz? - powiedziałem z oburzeniem
- Widzisz śpisz z każdą lepszą. Jesteś najgorszym dupkiem na świecie.  Znów zdradziłeś ją! - Wtedy Eleonor zaczęła się głośno śmiać.
Wtedy obudziłem się cały spocony.Chyba krzyczałem,bo do pokoju wleciał jak oparzony- Liam.
- Co się dzieję?- dotknął mojego czoła - O Jezu ty masz chyba czterdzieści stopni. Leż tu przyniosę Ci jakieś lekarstwa. A rano pójdziemy do lekarza.
- No dobra. Liam?
- Tak?
- Czy, czy z Moniką wszystko w porządku?
- Tak, z nią wszystko w porządku w przeciwieństwie do ciebie. I wiesz Nina namówiła Monikę żeby przyszła do nas na sylwestra. Może chociaż porozmawiasz ją albo chociaż przeprosisz. Może ci wybaczy- i wyszedł.
Obudził mnie jego głos.
- Lou tu masz tabletkę , popij - podał mi szklankę z wodą.
- Dziękuję Ci.
- Nie ma za co.
- Jest , nie odwróciłeś się ode mnie.
- Naprawdę nie ma za co. Nie martw się jeszcze będzie dobrze. A teraz śpij. Dobranoc.
Rano obudziłem się ponownie cały spocony. Miałem ten sam koszmar tylko zamiast Eleonor była Lena , a później Nina. Poszedłem się wykąpać. Nie chciałem już spać. Po tych koszmarach bylem bardziej zmęczony niż przed. Gdy wyszełem z pod natrysku przyszedł do mnie Liam.
- Ubieraj się jedziemy do lekarza.
- Nie ma potrzeby nic mi nie jest.
- Lou masz temperaturę, jesteś osłabiony. Boję się, że to może być zapalenie płuc. A bez leczenia , nie jest za pięknie. Może nawet doprowadzić do śmie....- nie dokończył , ja zdążyłem
- Może ja zasłużyłem.
- Nie gadaj takich głupot. Nie myśl nawe o tym za trzy minuty masz być na dole Gotowy!!
Pojechaliśmy razem z Liamem na Harley Street. Wszedłem do gabinetu.
- Dzień dobry nazywam się doktor Way
- Dzień dobry.
- Co cię do mnie sprowadza.
- Ból głowy, wysoka temperatura i ciągłe zmęczenie.
- Proszę zdjąć bluzkę muszę Cie przesłuchać. Tak też myślałem masz zapalenie płuc. A skąd tyle siniaków?
- Od jakiegoś czasu jestem niezdarny.
- Tak , więc zapiszę Ci antybiotyk i witaminy, a proszę leżeć przez tydzień w łóżku. Dobrze, może pan się ubrać i dziękuje może pan już wyjść.
- Dziękuję. Do widzenia.
- I co - spytał zaniepokojony Liam.
- Zapalenie płuc. Tu masz receptę i mam leżeć przez tydzień w łóżku.
- Dobrze. Jedzmy już.- Liam wyjął telefon i wybrał numer. Rozmawiał z kimś , ale nie usłyszałem.

*Nina*
- Halo? - powiedziałam
- Cześć kochanie , mamy mały problem.
- Jaki?
- Lou ma zapalenie płuc.
- Co? -powiedziałam głośniej
Byłam na kawie z Moniką i nie wiedziałam czy dobrze zareagowałam.
- Dobrze kup mu antybiotyki i połóż go. - odłożyłam telefon i spojrzałam na Monikę.
-Lou ... Lou ma zapalenie płuc.
- O Jezu gdzie się tak załatwił?
- W łóżku. Całymi dniami i nocami rusza się z niego.
- Czy.. czy to może być depresja?
- Może , ale nie widziałam go, więc nie mogę za dużo powiedzieć. Chodźmy na zakupy.
Kupiłyśmy sobie sukienki na sylwestra. Wybrałam sobie tą. Bardzo mi się podobała.
- Widziałaś ile ona kosztuje. - powiedziałam.
- Tak, ale to jest sylwester i możemy trochę poszaleć.
Zapłaciłyśmy i rozdzieliłyśmy się , byłyśmy padnięte.

-------------------------------------------
Pomyślałam, że gdy tak już czekacie na nowy rozdział wstawię dwa. :) Jestem zadowolona, nawet bardzo, bo zaczyna mi się wreszcie akcja podobać. Nie wiem jak wam. Chciałam pozdrowić, które piszą świetne blogi ale pod każdym rozdziałem robią szantaż, że jak nie będzie 20 komentarzy to nie wstawi nowego. -,- . Chyba się się tu pisze, żeby ludzie czytali i nie ciągle komentowali. No, ale w sumie co mnie to. Proszę bardzo i sorry jak zrobiłam jakieś pomyłki. ;) Buziaczki ;**

A o to sweterek dla Leny .;)

niedziela, 23 czerwca 2013

„Życie jest jak papier toaletowy: szare, długie i do dupy”



21. „Życie jest jak papier toaletowy: szare, długie i do dupy”

 *Zayn*
Nie mogłem patrzeć na zapłakaną Monikę. Wziąłem ją pod pachę i zaprowadziłem do samochodu.
- Zayn zabierz mnie do parku, proszę.
- Do parku?
- Tak, chce pożegnać się z tamtym miejscem.
- Pożegnać? Monika, co ty wygadujesz?
- Tam pocałowałam pierwszy raz Lou i chce właśnie tam to wszystko zakończyć.
- Monika, martwię się o ciebie.
- Nie bój się.  Nie zrobię nic głupiego tak jak twój przyjaciel.
- Nie nazywaj go tak. Przestał nim być kiedy cię zdradził.
Ruszyliśmy. Bardzo się martwiłem, ale nie miałem żadnego pomysłu                                        
by jej pomóc. Stanąłem samochodem na parkingu. A Monika wyszła.
- Dzięki. Już sobie poradzę a ty już jedź. Nie przejmuj się dam sobie radę.
- Jak nie mam się przejmować, kiedy moja najlepsza przyjaciółka cierpi.
- Cześć -  i zamknęła drzwi. A ja odjechałem.
*Monika*
Patrzyłam na park, nasz park. Przypominały mi wiele rzeczy. Louisa, pocałunki, mały wypadek dzięki, którego go pocałowałam. Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić moją piosenkę.
Piosenka ;), którą nuci.
"
I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did
And You were strong and I was not
My illusion, my mistake
I was careless so forgot
I did
And now when all is done
There is nothing to say
You have gone and so effortlessly
You have won
You can go ahead tell them
Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible

Falling out of love is hard
Falling for betrayal is worst
Broken trust and broken hearts
I know, I know
Thinking all you need is there
Building faith on love and words
Empty promises will wear
I know, I know
And now when all is gone
There is nothing to say
And if you're done with embarrassing me
On your own you can go ahead tell them

Pamiętam, lata temu
Ktoś powiedział mi, że powinnam być
Ostrożna, gdy chodzi o miłość
Zrobiłam
Byłeś silny, a ja nie
Moje złudzenie, mój błąd
Byłam nieostrożna, zapomniałam
Tak było
A teraz, gdy wszystko jest skończone,
Nie ma nic do powiedzenia
Odeszłeś tak bez wysiłku
Wygrałeś
Możesz śmiało im powiedzieć

Powiedz im wszystko, co teraz wiem
Wykrzycz to na szczycie dachu
Napisz to na niebie
Wszystko, co mieliśmy, teraz odeszło
Powiedz im, że byłem szczęśliwy
Moje serce jest złamane
Wszystkie moje blizny są otwarte
Powiedz im, jaką mam nadzieje, że to będzie
niemożliwe, niemożliwe
niemożliwe, niemożliwe

Zerwanie przez miłość jest ciężkie
Zerwanie poprzez zdradę jest jeszcze gorsze
Złamane obietnice i złamane serca
Wiem, wiem
Myślałeś, że wszystko czego potrzebujesz, jest tu
Budowanie wiary na miłości jest gorsze
Puste obietnice będziemy nosić
Wiem,wiem
Wiedzieć, kiedy wszystko to odeszło
Nie ma nic do powiedzenia
I jeżeli skończyłeś zawstydzać mnie,
sam, możesz śmiało im powiedzieć

Bardzo mnie to wszystko bolało. Ludzie patrzą się dziwnie. W sumie to się nie dziwię pewnie wyglądam jak potwór, oczy podpuchnięte na policzkach płynący tusz a włosy poplątane i mokre. Nagle w oddali zobaczyłam siedzącego chłopaka. Chciałam podejść nie wiem czemu, ale coś w głowie wiedziałam, że ten ktoś ukoi moje serce chociaż przez chwilę. Tym kimś okazał się być Beck. Miał on tak samo smutną twarz jak ja.
- Cześć. Co ty tu robisz? - zapytałam z lekkim zaciekawieniem
- Miałem Cię o to samo zapytać.
Wtedy nie wytrzymałam i przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko potrafiłam. Chciałam mu opowiedzieć o wszystkim ale łzy mi nie pozwalały. Powiedziałam z troską w głosie.
- Ciiii ..  nie płacz.
- On, on, on mnie bardzo skrzywdził.
- Wiem widziałem , tak mi przykro.
- Mi też.
I wtedy delikatnie ujął mnie za podbródek i musnął moje wargi swoimi. Odwzajemniłam jego pocałunek. Czułam, że przelewam na niego cały swój smutek i żal. Po chwili delikatnie odsunął swoje usta od moich i powiedzieć.
- Kocham Cię rozumiesz, zawsze kochałem. Przepraszam za moje zachowanie wtedy w parku.
- Ja też coś do ciebie poczułam, ale myślałam, że ty nic do mnie nie .. no wiesz, w końcu tak mnie potraktowałeś.
- Nie skończyłem mówić wtedy.
- Dziękuje
- Za co?
- Za to, za to , że jesteś tu i teraz. Ale muszę to wszystko przemyśleć. Nie mogę od tak zapomnieć miłości do Louisa. Przepraszam.
- Nie , nie przepraszaj. Rozumiem.
*Louis*
Jak jest *oczami Lou*
Idąc do domu kupiłem coś mocniejszego. Nie zwlekając wypiłem od razu całą butelkę. Wchodząc do domu zauważyłem, że wszyscy chłopacy przypatrują mi się.
- Nie mam ochoty rozmawiać
- Niby dlaczego , zdrajco? - spytał mnie Zayn
- Nie znasz całej prawdy, więc się kurwa nie odzywaj.
- No tak, po tu jest tyle do opowiadania. Jak mogłeś to zrobić Monicę?Ostrzegałem cię skurwielu.
- Uspokójcie się - powiedział Liam - jesteście przyjaciółmi
- Już nie - odezwał  się Zayn - od kiedy chodzi do łóżka z każdą. Chciałeś ją tylko zaliczyć, udało Ci się. A teraz zostaw nas wszystkich  w spokoju.
- Nic nie wiesz. To wszystko nie prawda, więc się kurwa nie odzywaj. Kocham Monikę i w życiu bym jej nie zdradził, ale byłem pijany i się stało. - i wtedy Zayn uderzył mnie prosto w twarz.
- A to za Monikę, bo nie jest w stanie sama Ci to zrobić. Skrzywdziłeś ją to teraz ja skrzywdziłem ciebie. Odwal się od was. -  i wyszedł. Liam pomógł mi wstać.
- Ja jej nie zdradziłem
- Fakty mówią same za siebie. Zdjęcia i jeszcze te nagranie.
- Hej, hej jakie nagranie?
- W tym, którym mówisz, że chcesz Monikę tylko przelecieć
- Ale ja tego nie mówiłem.
- Lou to był twój głos. Wszedłem na górę i położyłem się. "Muszę o nią walczyć" pomyślałem. Ubrałem się i wyszedłem. Widziałem jak właśnie otwiera drzwi do swojego domu.
- Monika przepraszam -krzykłem z daleka.
- Lou, co ty tu robisz?  - podszedłem do niej.
- Ja nic nie zrobiłem przysięgam.
- A to, że chcesz mnie tylko przelecieć to też tylko jakiś może montaż ? Lou ja oddałam Ci się, zakochałam jak idiotka, myślałam, ze ty będziesz tym jedynym. -zaczęła płakać. Chciałem dotknąć jej policzków, ale wtedy Monika się odezwała.
- Nie dotykaj mnie. Nigdy więcej mnie już nie dotykaj. Proszę. - prosiła przez płacz.
- Ale ja Cię kocham.
- Ja ciebie też, ale Lou ja nie potrafię ci wybaczyć , Odejdź. - płakała i weszła do domu.
-------------------------------------------------------
Jezu już jesteśmy tak daleko. Mam nadzieję, że akcja wam się podoba. ;) Pozdrawiam Kokosek1811, napisz do mnie jak możesz. ;) Chce pogadać. I dzięki , że piszesz o mnie na twoim blogu ja czytam. Moze daj mi numer gg czy face cokolwiek. ;)  DZISIAJ POZDRAWIAM
Martynkę , Olę , Magdę i Angelę. ;)

niedziela, 16 czerwca 2013

„Załamka”


Dzisiaj piszę przed rozpoczęciem waszego czytania a nie po. Bardzo się cieszę, że jesteście. Wszyscy, że jestem tak daleko. A najbardziej cieszę się, że ktoś to czyta. Ktoś... Pozdrawiam tych ktosiów. Kocham Was. Nawet teraz się popłakałam. Wiem beksa ze mnie, ale co zrobię. Kolejny rozdział. Trochę jest smutny. Ale ja jestem chyba taka wiecznie smutna. Mam nadzieję, że wam się spodoba. MAM PROŚBĘ PO PRZECZYTANIU KAŻDEGO BARDZO PROSZĘ O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA PO PIERWSZE CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ ILU WAS CZYTA A PO DRUGIE CZY TAKI LOS BOHATERÓW WAM SIĘ PODOBA. Przed czytaniem włączcie sobie to:
Piosenka ;) James Athur- Impossible
Jeśli ktoś szybko czyta wystarczy raz wysłuchać a jak dłużej to dwa. Ta piosenka to dokładne odzwierciedlenie jak Monika- główna bohaterka się czuła. Pozdrawiam xoxo ^^
----------------------------------------------------

                                        20. „Załamka”

*Monika*

Gdy obudziłam się rano byłam najszczęśliwszą osobą pod słońcem.

Zrobiłam to. Zrobiłam to z Louisem Tomlinsonem. Dzisiaj nie oddam go nikomu. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam śpiącego Louisa. Wyglądał tak słodko. Pocałowałam go w policzek i poszłam wziąć prysznic. W między czasie zrobiłam mu przepyszne śniadanie.

„Jak dobrze, że mój ojciec wyjechał w delegacje” pomyślałam.

Gdy wyszłam po relaksującej kąpieli ,a on nadal spał. Nie chciałam go budzić, dlatego wyjęłam laptopa i weszłam na Twittera. Miałam pełną skrzynkę odbiorczą. Gdy zaczęłam się spotykać z Louisem byłam przygotowana na to, że nie wszystkim fanką się to spodoba. Ale miałam to gdzieś , za bardzo kochałam tego chłopaka. Otworzyłam pierwszą lepszą od @Angela_16

- „Ooo, jak fanie z Polski” – pomyślałam dawno już z nikim nie rozmawiałam z mojego ojczystego kraju. Moje przyjaciółki z Polski przestały do mnie dzwonić, gdy dowiedziały się , że już nie wrócę tam.

„od: @Angela_16

  do: @Parkerowa17

 temat: Tak mi przykro.

- Gdy przeczytałam temat byłam bardzo zaniepokojona, co takiego mogło ją tak zasmucić, że musiała mi to napisać. Zaczęłam czytać wiadomość.

„ Tak mi przykro. Jestem wielką fanka One Direction przy ich piosenkach świat staje się lepszy, łatwiejszy. Ale to co zrobił Ci Lou wykracza wszelkie granicę. Jak tak mógł cię potraktować. Przecież cię kocha. Chyba. Bo po tym co wyrabia nie jestem tego pewna.”

Bardzo się wystraszyłam

- Ale co on mi zrobił? – ciągle zadawałam sobie te pytanie.

Następne Wiadomości były o podobnej treści poczułam, że jedna łza spadła na klawiaturę laptopa. Weszłam na stronę Google i wpisałam „Louis Tomlinson” A tam wyszło mi zdjęcie jakiegoś magazynu, dla nastolatek.

           „Czy Louis Tomlinson zdradza Monikę Parker?”

Pod tym nagłówkiem było zdjęcie jego i Julii.

„ Wczoraj wieczorem Louis Tomlinson dodał zdjęcia z nie jaką Julią Smith. Czy to romans, chwilowe zauroczenie czy prawdziwa miłość? Zobaczymy już wkrótce.

Czułam, że łzy napływają mi do oczu. Wzięłam kluczyki od samochodu i kurtkę. Wyrwałam kartkę z zeszytu i napisałam dużymi literami.

„ JAK SIĘ OBUDZISZ TO ŁASKAWIE WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO ŻYCIA. MONIKA”  i wyszłam z domu. Wybrałam numer do Leny.

- On.. on mnie zdradził.

- Co? – słyszałam, że Lena wypluwa z ust jakiś trunk.

- Wejdź na naszą stronę szkoły  - płakałam , po jakiejś minucie usłyszałam.

- O Jezu , trzymasz się ? Dobrze, że tego nie zrobiliście wtedy byś bardziej cierpiała

Wtedy jeszcze bardziej się popłakałam, ponieważ przypomniałam sobie naszą wspólną noc.

- O Jezu , nie. Dobra , poczekaj na mnie za chwile jestem u ciebie w domu – rozłączyła się a ja nie zdążyłam jej powiedzieć , ze tam jest Louis.

Wybrałam numer do Zayna.

- Halo Monika  i jak tam było w nocy . To już druga opowiadaj. – przez chwile w ogóle się nie odzywałam – Monika , odezwij się

- Jak to druga?

- No wiesz przed wczoraj i wczoraj.

- Ale.. ale Zayn , Lou u mnie wczoraj nie był. Robił projekt na biologię

- No tak , ale potem nie przyszedł do domu, więc myślałem ..

- Nie, nie, nie, PROSZĘ. To nie może być prawda.

- Monika o co chodzi?

- Czy wiesz z kim robił ten projekt?

- Tak z Julią, na początku nie chciał, ale nikt inny nie się nie zgłosił.

- Wejdź na naszą stronę szkoły – powiedziałam szeptem

- Ale po co?

- Po prostu to zrób i przyjedź po mnie. Jestem w naszej ulubionej restauracji i się rozłączyłam.

Czekałam na niego. Wiedziałam, że mnie zrozumie tak jak Lena.

*Zayn*

Byłem zdumiony, kiedy Monika powiedziała, że Louisa nie było u niej dwie nocy temu. Ale jeżeli nie było go ani tu ani tam , to gdzie? Otwarłem laptopa i wpisałem logo naszej szkoły. Wyskoczył mi artykuł o Julii i Louisie. Gdy przeczytałem to wszystko prawie się popłakałem jeszcze te zdjęcia. Co on takiego narobił przecież mówił, że ją kocha, że jestem głupcem myśląc , że ją skrzywdzi. Nie do wiary. Nienawidzę go. On.. jak on mógł. Muszę jechać do Moniki potrzebuje mnie. Lena pewnie wie. Czy Louis wie, że ona też wie. Dlaczego akurat z Julią. Przecież ona tak jej nienawidzi, dopięła najgorszej katorgi dla Moniki. Wyszedłem z auta i zobaczyłem , że siedzi w naszej ulubionej knajpie. Miała spuchnięte oczy i wyglądała jak by nie kontaktowała z prawdziwym światem.

„Ah.. co on najlepszego zrobił” – pomyślałem . Gdy Monika mnie ujrzała podbiegła do mnie i mocno przytuliła.

*Monika*

- Cii, będzie dobrze – mówił Zayn

- Właśnie, że nie . Zayn on mnie zdradził rozumiesz. Zdradził i to z kim z Julią. Jak on.. jak on

- Cii .. - przytuliłam go jeszcze bardziej.

- Chodź pojedziemy do mnie do domu, położysz się i.. – nie zdążył nic powiedzieć.

- Nie , nie . Jak chce to wyjaśnić. Ja chce.. chce porozmawiać z Julią. – ostatnie zdanie powiedziała półszeptem.

- Lepiej nie.

- Ale muszę , rozumiesz. Pojedziesz ze mną?

- Tak , jasne . Jeśli tego naprawdę potrzebujesz.

W czasie jazdy myślałam, że to może jest jakiś fotomontaż, że ktoś to specjalnie zrobił. Dlatego musiałam porozmawiać z Julią. Wyszliśmy z samochodu i zapukałam do drzwi.

- Co ty tu robisz?- spytała zdziwiona Julia

- Czy ty i Lou … czy wy

- Chcesz mnie zapytać czy spałam z Louisem.  – zapytała z uśmiechem

- Nie pastw się nad nią zobacz jak wygląda. Po prostu odpowiedz.

- Nic wam nie muszę odpowiadać.

- Proszę – rozpłakałam się

- Dobra puszczę Ci coś. – Spojrzeliśmy na siebie z Zaynem. Julia w tym czasie wyjęła telefon ze spodni i puściła nagranie. Usłyszałam głos Louisa. Mojego Louisa.

„ Ja nie kocham Moniki. Tylko Eleonor. Niech nie myśli, że jest od niej lepsza. Tylko nie mów jej tego, bo chce zaciągnąć ja do łóżka. Słyszałem od poprzedniego jej chłopaka, że nie jest najgorsza.”- Usłyszałam tylko słowa „chce zaciągnąć ją do łóżka” i wybiegłam z altany Julii. Biegnąc do samochodu przewróciłam się na trawniku. Usiadłam i zaczęłam płakać. Czułam się jak by mi ktoś wyrwał połowę prawdziwej mnie. A wyglądałam jak mała dziewczynka , która płacze bo nie dostała wszystkiego tego co chce. Wtedy podbiegł do mnie Zayn. Uklęknął i mocno przytulił.

*Lena*

Jadąc do Moniki, myślałam że zabiję Louisa. Jak on jej mógł takie coś zrobić. Monika mu tego nigdy nie wybaczy. Pod drzwiami musiałam się minutę zastanowić jeśli to prawda, a Louis  ją wykorzystał? Co wtedy? Weszłam do domu bez płukania. Wiedziałam, że Monika czeka tam na mnie. Zobaczyłam śpiącego Lou w łóżku Moniki.

- Co ty tutaj robisz?

- Śpie. A ty? Byliśmy z Moniką na kolacji.. – nie dokończył. Brzydziłam się tych słów

- Jak mogłeś jej to zrobić. Nienawidzę Cię to przecież moja najlepsza przyjaciółka.

Lou wstał zmieszany. Gdy podnosił się kartka spadła na podłogę. Podniosłam ją. Przeczytałam i podałam Louisowi.

- To chyba do ciebie.

Gdy przeczytał jego oczy zrobiły się szkliste

- Ale o co chodzi?

- Jak możesz o to pytać. – podałam mu Laptopa , gdzie była otwarta strona , w której był magazyn o nim.

- Ale to nie tak , ja wszystko wyjaśnię

- Monika to moja najlepsza przyjaciółka. Jak mogłeś zdradzić ją i to właśnie z nią, z Julią. Lou , kurwa ogarnij się. Wiesz dobrze, że Julia zrobiła to z premedytacją.

- Czy Monika widziała te zdjęcia.

- Tak, Lou jesteś główną wiadomością dzisiaj w całej Wielkiej Brytanii.

- Ja nie wiem , ja nic nie pamiętam. Wypiłem jedno piwo. I mam film urwany.

- Było trzeba nie pić nic. Bardzo skrzywdziłeś Monikę. Odejdź. Jesteś skończonym palantem.

Lou ubrał się i wychodząc z domu Moniki powiedział

- Ja.. ja bym jej nie zdradził . Ja ją kocham. – i wyszedł. A ja się popłakałam  „dlaczego to wszystko musi spotykać właśnie ją? Dlaczego choć przez chwilę nie może być szczęśliwa.”