niedziela, 23 czerwca 2013

„Życie jest jak papier toaletowy: szare, długie i do dupy”



21. „Życie jest jak papier toaletowy: szare, długie i do dupy”

 *Zayn*
Nie mogłem patrzeć na zapłakaną Monikę. Wziąłem ją pod pachę i zaprowadziłem do samochodu.
- Zayn zabierz mnie do parku, proszę.
- Do parku?
- Tak, chce pożegnać się z tamtym miejscem.
- Pożegnać? Monika, co ty wygadujesz?
- Tam pocałowałam pierwszy raz Lou i chce właśnie tam to wszystko zakończyć.
- Monika, martwię się o ciebie.
- Nie bój się.  Nie zrobię nic głupiego tak jak twój przyjaciel.
- Nie nazywaj go tak. Przestał nim być kiedy cię zdradził.
Ruszyliśmy. Bardzo się martwiłem, ale nie miałem żadnego pomysłu                                        
by jej pomóc. Stanąłem samochodem na parkingu. A Monika wyszła.
- Dzięki. Już sobie poradzę a ty już jedź. Nie przejmuj się dam sobie radę.
- Jak nie mam się przejmować, kiedy moja najlepsza przyjaciółka cierpi.
- Cześć -  i zamknęła drzwi. A ja odjechałem.
*Monika*
Patrzyłam na park, nasz park. Przypominały mi wiele rzeczy. Louisa, pocałunki, mały wypadek dzięki, którego go pocałowałam. Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić moją piosenkę.
Piosenka ;), którą nuci.
"
I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did
And You were strong and I was not
My illusion, my mistake
I was careless so forgot
I did
And now when all is done
There is nothing to say
You have gone and so effortlessly
You have won
You can go ahead tell them
Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible

Falling out of love is hard
Falling for betrayal is worst
Broken trust and broken hearts
I know, I know
Thinking all you need is there
Building faith on love and words
Empty promises will wear
I know, I know
And now when all is gone
There is nothing to say
And if you're done with embarrassing me
On your own you can go ahead tell them

Pamiętam, lata temu
Ktoś powiedział mi, że powinnam być
Ostrożna, gdy chodzi o miłość
Zrobiłam
Byłeś silny, a ja nie
Moje złudzenie, mój błąd
Byłam nieostrożna, zapomniałam
Tak było
A teraz, gdy wszystko jest skończone,
Nie ma nic do powiedzenia
Odeszłeś tak bez wysiłku
Wygrałeś
Możesz śmiało im powiedzieć

Powiedz im wszystko, co teraz wiem
Wykrzycz to na szczycie dachu
Napisz to na niebie
Wszystko, co mieliśmy, teraz odeszło
Powiedz im, że byłem szczęśliwy
Moje serce jest złamane
Wszystkie moje blizny są otwarte
Powiedz im, jaką mam nadzieje, że to będzie
niemożliwe, niemożliwe
niemożliwe, niemożliwe

Zerwanie przez miłość jest ciężkie
Zerwanie poprzez zdradę jest jeszcze gorsze
Złamane obietnice i złamane serca
Wiem, wiem
Myślałeś, że wszystko czego potrzebujesz, jest tu
Budowanie wiary na miłości jest gorsze
Puste obietnice będziemy nosić
Wiem,wiem
Wiedzieć, kiedy wszystko to odeszło
Nie ma nic do powiedzenia
I jeżeli skończyłeś zawstydzać mnie,
sam, możesz śmiało im powiedzieć

Bardzo mnie to wszystko bolało. Ludzie patrzą się dziwnie. W sumie to się nie dziwię pewnie wyglądam jak potwór, oczy podpuchnięte na policzkach płynący tusz a włosy poplątane i mokre. Nagle w oddali zobaczyłam siedzącego chłopaka. Chciałam podejść nie wiem czemu, ale coś w głowie wiedziałam, że ten ktoś ukoi moje serce chociaż przez chwilę. Tym kimś okazał się być Beck. Miał on tak samo smutną twarz jak ja.
- Cześć. Co ty tu robisz? - zapytałam z lekkim zaciekawieniem
- Miałem Cię o to samo zapytać.
Wtedy nie wytrzymałam i przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko potrafiłam. Chciałam mu opowiedzieć o wszystkim ale łzy mi nie pozwalały. Powiedziałam z troską w głosie.
- Ciiii ..  nie płacz.
- On, on, on mnie bardzo skrzywdził.
- Wiem widziałem , tak mi przykro.
- Mi też.
I wtedy delikatnie ujął mnie za podbródek i musnął moje wargi swoimi. Odwzajemniłam jego pocałunek. Czułam, że przelewam na niego cały swój smutek i żal. Po chwili delikatnie odsunął swoje usta od moich i powiedzieć.
- Kocham Cię rozumiesz, zawsze kochałem. Przepraszam za moje zachowanie wtedy w parku.
- Ja też coś do ciebie poczułam, ale myślałam, że ty nic do mnie nie .. no wiesz, w końcu tak mnie potraktowałeś.
- Nie skończyłem mówić wtedy.
- Dziękuje
- Za co?
- Za to, za to , że jesteś tu i teraz. Ale muszę to wszystko przemyśleć. Nie mogę od tak zapomnieć miłości do Louisa. Przepraszam.
- Nie , nie przepraszaj. Rozumiem.
*Louis*
Jak jest *oczami Lou*
Idąc do domu kupiłem coś mocniejszego. Nie zwlekając wypiłem od razu całą butelkę. Wchodząc do domu zauważyłem, że wszyscy chłopacy przypatrują mi się.
- Nie mam ochoty rozmawiać
- Niby dlaczego , zdrajco? - spytał mnie Zayn
- Nie znasz całej prawdy, więc się kurwa nie odzywaj.
- No tak, po tu jest tyle do opowiadania. Jak mogłeś to zrobić Monicę?Ostrzegałem cię skurwielu.
- Uspokójcie się - powiedział Liam - jesteście przyjaciółmi
- Już nie - odezwał  się Zayn - od kiedy chodzi do łóżka z każdą. Chciałeś ją tylko zaliczyć, udało Ci się. A teraz zostaw nas wszystkich  w spokoju.
- Nic nie wiesz. To wszystko nie prawda, więc się kurwa nie odzywaj. Kocham Monikę i w życiu bym jej nie zdradził, ale byłem pijany i się stało. - i wtedy Zayn uderzył mnie prosto w twarz.
- A to za Monikę, bo nie jest w stanie sama Ci to zrobić. Skrzywdziłeś ją to teraz ja skrzywdziłem ciebie. Odwal się od was. -  i wyszedł. Liam pomógł mi wstać.
- Ja jej nie zdradziłem
- Fakty mówią same za siebie. Zdjęcia i jeszcze te nagranie.
- Hej, hej jakie nagranie?
- W tym, którym mówisz, że chcesz Monikę tylko przelecieć
- Ale ja tego nie mówiłem.
- Lou to był twój głos. Wszedłem na górę i położyłem się. "Muszę o nią walczyć" pomyślałem. Ubrałem się i wyszedłem. Widziałem jak właśnie otwiera drzwi do swojego domu.
- Monika przepraszam -krzykłem z daleka.
- Lou, co ty tu robisz?  - podszedłem do niej.
- Ja nic nie zrobiłem przysięgam.
- A to, że chcesz mnie tylko przelecieć to też tylko jakiś może montaż ? Lou ja oddałam Ci się, zakochałam jak idiotka, myślałam, ze ty będziesz tym jedynym. -zaczęła płakać. Chciałem dotknąć jej policzków, ale wtedy Monika się odezwała.
- Nie dotykaj mnie. Nigdy więcej mnie już nie dotykaj. Proszę. - prosiła przez płacz.
- Ale ja Cię kocham.
- Ja ciebie też, ale Lou ja nie potrafię ci wybaczyć , Odejdź. - płakała i weszła do domu.
-------------------------------------------------------
Jezu już jesteśmy tak daleko. Mam nadzieję, że akcja wam się podoba. ;) Pozdrawiam Kokosek1811, napisz do mnie jak możesz. ;) Chce pogadać. I dzięki , że piszesz o mnie na twoim blogu ja czytam. Moze daj mi numer gg czy face cokolwiek. ;)  DZISIAJ POZDRAWIAM
Martynkę , Olę , Magdę i Angelę. ;)

2 komentarze:

  1. jak zawsze super <3 <3 tylko tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moni bardzo fajnie piszesz. Z rozdziału na rozdział się coraz bardziej wdrążam. Dziękuję za pozdrowionka!!:*:*<3<3

    OdpowiedzUsuń