"Pożegnanie"
29. "Pożegnanie"
*Monika*
Stałyśmy z Leną i Niną pod sala operacyjną czekając na wieści od lekarza. Jednak on nie przychodził. Czekaliśmy i czekaliśmy.
- Ooooo , Jezu. Nie wytrzymam tego - zaczęłam krzyczeć
- Musimy - powiedziała Nina.
Usłyszałam, że drzwi się otwierają jednak nie od sali operacyjnej a od korytarza
- No wreszcie ile można na was czekać
- Musieliśmy załatwić to dobrze wiesz - powiedział mi Harry
- No wiem, przepraszam. Po prostu mam dosyć, kiedy to się wreszcie skończy, kiedy wrócimy do domu z Lou i będzie tak jak było wcześniej
- Ale Monia, wiesz że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej. - powiedział mi Zayn
- Wiem, ale ja za nim tęsknię , Tęsknię za normalnością. Nie chciałam tego wszystkiego chce być jak normalna nastolatka.
- Ale wiesz, że z dzieckiem już nie będziesz normalną nastolatką. - powiedziała cicho Lena
- No wiem i to wszystko mnie przytłacza.
I wtedy wybiegła z sali operacyjnej pielęgniarka
- Co się stało? - zapytałam
- Nie teraz , operacja jeszcze trwa.
Po kilku sekundach pielęgniarka wróciła z krwią.
Przytuliłam się do Zayna.
Usnęłam , obudziłam się gdy lekarz wyszedł z sali operacyjnej.
- Operacja się udała. Musimy jednak czekać nie wiemy czy przeszczep się przyjmie. Ale proszę być dobrej myśli
- No nareszcie kilka lepszych informacji - powiedział Niall
Przytuliłam Zayna , byłam taka szczęśliwa.
*dwa dni później*
Leżałam w łóżku, kiedy usłyszałam dźwięk w telefonie.
- Lou się obudził - usłyszałam głos Liama
- Jestem za pięć minut. - powiedziałam bez namysłu.
Chwile później byłam pod szpitalem weszłam do sali i zobaczyłam Louisa uśmiechniętego.
- Jak pięknie wyglądacie - powiedziała do chłopców i leżącego Louisa. - Zostawicie mnie , Louisa i Zayna samego ? - spytałam
Chłopcy automatycznie wstali i wyszli
- No to cześć chłopaki.
- Brakuje mi ciebie - wypaliłam - Lou dotknął mojego policzka. Patrzeliśmy się na siebie.
Długo jeszcze rozmawialiśmy o głupotach aż nie usłyszeliśmy okropnego pisku dochodzącego z maszyn, które były podpięte do Louisa.
- Zayn , biegnij po lekarza - wydarłam się
Znów zaczęłam ryczeć i trząść się. Pogłaskałam Louisa po policzku i powiedziałam, że wszystko będzie ok.
Po chwili przybiegł lekarz i kazał mi się odsunąć od niego. Wtuliłam się w Zayna i gapiłam się co doktor robi. Robił mu masaż serca , próbował wstrzykiwać mu w serce jakieś płyny i wszystko na nic. Ten koszmar trwał dwadzieścia minut. Usłyszeliśmy długie piszczenie maszyny , na której pokazała się długa zielona kreska. Podbiegłam do ciała Louisa i zaczęłam nim trząść.
- Lou obudź się, kochanie. Nie wygłupiaj się błagam. - krzyczałam przez łzy. - musisz oddychać. Otwórz swoje oczy, spójrz na mnie i powiedz mi, że mnie kochasz. Louisa, błagam! - darłam się coraz głośniej. - on musi żyć, rozumie pan. ! Musi! Błagam zróbcie coś , nie wiem cokolwiek, ale jego serce znów musi zacząć bić. - gapiłam się cała w łzach na lekarza. - Zayn , powiedz mu coś. Powiedz, że na Lou musi żyć, że bez niego to już nie to samo. Kochasz go przecież Zayn. Kochasz go jak brata - darłam się na Malika. Stał w miejscu a na jego policzkach spływała łza. - Louis !! - wydarłam się ile sił w płucach. - Powiedz, że to kolejny cholerny sen i , że za chwilę się obudzimy. Gdybym z tobą była cały czas, gdybym ci uwierzyła.. nic by ci się nie stało. Zauważyłabym objawy i wysłała do tego pieprzonego szpitala. To wszystko jest moim koszmarem a ty nadal żyjesz. - przytuliłam się do jego zimnego już ciała - obudzisz się. - ściskałam jego dłoń.
- Monika- podszedł do mnie Zayn. - on odszedł
- Nie, nie mów tak. On nigdzie nie odszedł, on po prostu śpi. Tak jak spał przez ostatnie dwa dni, spytaj się doktora - powiedziałam
- Przykro mi. Szpik się nie przyjął. Organizm z nim walczył i .. i przegrał . - odpowiedział - czas zgonu 17:42
- Nie , nie mówicie tak. On jest tu nigdzie nie odszedł. Jaki zgon ? przecież to jest mój Louis. On śpi , śni jak będzie wyglądać jego życie ze mną i dzieckiem. - Pokazałam na ciało Louisa.
- On nie żyje Monika. - chwycił mnie za rękę. - Zayn
- On śpi - wyszeptałam
- Usnął na zawsze. Hej mała będzie dobrze.
- Już nic nigdy nie będzie dobrze.
Oboje płakaliśmy nad ciałem naszego najlepszego przyjaciela. On był czymś więcej niż tylko przyjacielem był jak mąż, brat , kuzyn, przyjaciel, ojciec. Wszystkim "całym moim światem"
Teraz doszło do mnie już to. Louis nie żyje, rozumiem. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu.
Wyszłam z sali a dziewczyny podbiegły i mnie przytuliły
- Tak na przykro, kochaliśmy Louisa tak jak ty - powiedziała Nina
- Wcale nie, to ja go kochałam najbardziej. To wszystko przez Becka i Julie. Pożałują tego. Nie wybaczę im tego nigdy. Oni zabili mi osobę najważniejszą w moim życiu.
- Hej, hej Monia uspokój się wiesz dobrze, że oni nic nie zrobili. Louis nie zauważył objawów i nie poszedł do lekarza. Nie zadbał o swoje zdrowie. - powiedziała Nina.
- To wasza wina. - powiedziałam - Wy z nim mieszkacie nie widzieliście, że wasz "przyjaciel" umiera.?? !!
- Wiesz dobrze, że gdybyśmy cokolwiek wiedzieli ... - powiedził Liam.
Zaczęłam znów płakać.
- Przepraszam, przepraszam , ale ja tego nie wytrzymam. To .. t wszystko mnie przerosło.
Poszłam w stronę kostnicy.
Stał tam wysoki strażnik miał około czterdzieści lat.
- Czy.. czy mogę zobaczyć swojego chłopaka
- Nazwisko?
- Tomlinson.
- Proszę - pokazał palcem na metalowe łóżko i ciało przykryte białym prześcieradłem , tak jak w filmach.
Po chwili strażnik wyszedł. A ja zaczęłam
- Brakuje mi jak mnie wkurzałeś, brakuje mi twojego uśmiechu,
brakuje mi tego, że wypominałeś mi rożne głupoty, brakuje mi twoich sms
na dobranoc, Lou tak mi cię brakuje.
- cichutko łkałam.
-
Kocham Cię, jak mogłeś mnie zostawić w tym strasznym świecie. Jak ja
sobie bez ciebie poradzę ? Jak dam sobie radę z dzieckiem , sama ? Wiem,
jest Zayn , chłopcy ,Nina i tata , ale nie mam ciebie, dlaczego nie
walczyłeś? Dlaczego przestałeś walczyć.!! To niesprawiedliwe, nie
zdradziłeś mnie. To ja powinnam tu leżeć. A nie ty.
Trzy dni
później odbył się pogrzeb. W szufladzie Louisa chłopcy znaleźli kartkę.
Tak jak Lou sobie życzył piosenka jest wesoła i chodź jest szybka i
skoczna chłopcy zagrali ją na pogrzebie. Monika bardzo długo nie mogła
dojść do siebie po stracie ukochanego. Codziennie przychodziła na grób i
mówiła do Louisa. Opowiadała dziecku jaki był jego ojciec. Po pięciu
miesiącach Monika urodziła zdrowego chłopczyka. Dała mu na imię LOUIS
JUNIOR. Razem z resztą ukończyła szkołę i poszła na studia. Teraz mały
Lou zaczyna swoje życie w szkole a Monika jest dziennikarką. Chłopcy
zrobili karierę jako zespół jednak po wielu latach ciągle na koncertach
wspominają Louisa. Nina została szczęśliwą mamą a ojcem jest Liam. Zayn i
Lena są razem. A Harry i Niall ciągle czekają na tą jedyną. Więc
pamiętaj NEVER SAY NEVER. ;))
---------------------------------------------
LOU JUNIOR :
----------
Awwww. dziękuję, że byliście ze mną do samego końca . Kocham was. ;***
Mam nadzięje że po wakacjach będzie następny blog. ;)
Pamiętajcie NEVER SAY NEVER. ;)
Dodałam nowy rozdział zapraszam Cię :D http://give-me-love-opowiadnie-one-direction.blogspot.com/ Miłego czytania i komentowania :D Pozdrawiam :d
OdpowiedzUsuńA i żeby nie było czytałam twoje opowiadanie iiii podobało mi się :D