czwartek, 4 lipca 2013

"Sylwester"

                                   24. "Sylwester"

*Monika*

Bardzo martwiłam się o Louisa. Czy to prawda, że mógł wpaść w depresję przez nasze rozstanie? Przecież to on mnie skrzywdził. Byłam zmęczona , dzisiejsza rozmowa z Niną nie dawała mi spokoju, dlatego położyłam się spać. Śniło mi się, że Louis trafił do szpitala. Był bardzo blady i posiniaczony. Chyba była to jakaś impreza, bo miałam założoną sukienkę. I gdy przez szybę tak na niego patrzyłam nagle jakieś urządzenie podłączone do Louisa zaczęło piszczeć.Lekarze biegali wokół niego jak jakieś mrówki. Po piętnastu minutach podszedł do nas lekarz i pokiwał głową. Obudziłam się cała spocona. Zaczęłam płakać. Ryczeć wręcz.
- Nie to niemożliwe - krzykłam
Szybko wyciągnęłam telefon i wybrałam numer.
- Halo Monika wiesz , która jest godzina? Coś się stało? - powiedział zaspanym głosem Zayn
Zaczęłam płakać.
- Spokojnie, już jadę.
- Nieee.- krzykłam - Nie musisz. Mam prośbę. Proszę zobacz czy z Louisem wszystko w porządku.
- Nie -  wtedy to on wydarł mi się do telefonu.
- Proszę Zayn. Zrób to dla mnie. Proszę sprawdź tylko czy u niego wszystko ok.
- Dobra, sprawdzę i zaraz zadzwonię.
- Ok - i odłożył słuchawkę.

*Zayn*

Przestraszyłem się, gdy Monika płakała. Znów. Znów przez niego. Lekko otwarłem drzwi do pokoju Louisa. Chciałem tylko kuknąć czy wszystko w porządku i mieć spokój. Jednak on coś mruczał. Byłem ciekawy o czym śni Lou , więc podszedłem bliżej.
- Nie ! Odejdź ode mnie. Ja kocham Monikę , Nie zdradzę jej . Tym bardziej z tobą.  - spojrzałem na jego twarz - Co? - krzyknął a ja podskoczyłem, jednak Lou mówił dalej. - Ona musi wiedzieć o wszystkim, więc powiem jej, że próbowałaś mnie uwieść. Kocham ją , rozumiesz?
Wtedy Lou zaczął się ruszać, więc uciekłem szybko.
Idąc do mojego pokoju, myślałem
"Jak to możliwe, że w śnie , nie ma mowy by ja zdradził a w realnym tak?Przecież widziałem zdjęcia, ten głos na dyktafonie"
Wybrałem numer.
Monika odebrała po pierwszym sygnale.
- I co? - spytała z niepokojem.
- Wszystko w porządku. Jest chory, ale żyje.
- Bogu dzięki. Dobranoc. I dziękuje wiem , że zrobiłeś to tylko dla mnie.
- Dobranoc, śpij dobrze. 


*Liam*

Jutro już sylwester. Tak szybko minęły te święta. Nawet nie wiem kiedy. Louis nadal czuję się źle.  Ciągle blady  jak ściana, nadal leci mu tak krew i wiecznie śpi. Boję się o niego. Fakt faktem temperatura mu spadła, ale nic nie jest lepiej. Na sylwestra zaprosiliśmy tylko grono naszych przyjaciół.  Uszykowałem trochę zdrowego jedzenia, bo nie możemy tylko jeść  chipsów i krakersów. Razem i Niną kupiliśmy trochę alkoholu, czyli kilka szampanów i kilka piw. Nie chciałem, żeby do północy wszyscy byli spici. Najbardziej chodzi mi o Zayna i Hazze , bo nie ma co , ale oni lubią sobie wypić. Kupiliśmy również balony, konfetti i kolorowe materiały. Nina razem z Lena udekorują to wszystko . "Mam nadzieję, że za kilkanaście godzin, gdy przybędzie nowy rok, nasze życie się zmieni" - pomyślałem.
- To do jutra, przyjadę po ciebie do pracy
- Dobrze kończę o trzynastej. Papa - i pocałowałem ją w czoło.

*Monika*

Dzisiaj spotykam się z Beckiem. Muszę z nim porozmawiać. Ubrałam się i wyszłam. Byłam z nim umówiona w parku. Zobaczyłam go karmiącego kaczki.
- Cześć , zgadnij kto to - zakryłam mu w ten czas oczy.
- Hmm.. czy to czasami dziewczyna świętego mikołaja?- zaśmiałam się
- Może. - Pocałował mnie w czoło
- Proszę to dla ciebie. - podał mi pudełeczko
- Ej , mieliśmy nie robić sobie prezentów
- No wiem , ale gdy to zobaczyłem wiedziałem, że to jest właśnie to.
Zajrzałam do środka
W pudełeczku był wisiorek z napisem
NEVER SAY NEVER
- Dziękuję, piękny.
- Nie ma sprawy, gdy widzę, że ty jesteś szczęśliwa wszystko staje się lepsze.
- Ale ja też mam coś dla ciebie- wyjęłam prezent zawinięty w kolory papier
- Ej, miałaś nic nie kupować.
- Proszę  - podałam mu.
Otworzył, była to koszula o której mówił już od jakiegoś czasu ale w Londynie nie mógł jej nigdzie dostać.
- Ooo skąd ją masz?
- Się ma znajomości. - uśmiechnęłam się.
- Beck, muszę Ci coś powiedzieć
- Tak?
- Nie mogę z tobą spędzić sylwestra. Dziewczyny mnie zaprosiły będzie tam Nina, Lena , Zayn i wszyscy
- I Louis
- I Louis - powiedziałam szeptem
- Dobrze, rozumiem
- Naprawdę?
- No pewnie. Chcesz spędzić je z osobami, które cię kochają
- Cieszę się, że rozumiesz. Tak więc życzę Ci spełnienia marzeń w nowym roku.
- Nawzajem. - i mnie uścisnął
Gdy przyszłam do domu poczułam się źle. Cały dzień miałam uczucie jak bym miała za chwilę zwymiotować. Spotkanie z Beckiem trochę zatuszowało mój ból , ale tera powróciło to. Zdziwiłam się , bo rzadko kiedy wymiotuję.
"Pewnie te wczorajsze jedzenie mi zaszkodziło" pomyślałam
Bałam się, że grypa żołądkowa mnie dopadnie i sylwestra spędzie w łazience.
Jutro z rana byłam umówiona u kosmetyczki  i fryzjerki. Razem z Niną i Leną. Zdzwoniłam do Leny.
- Hej, ty podjedziesz po mnie czy widzimy się pod "spa"
- Przyjadę po ciebie. Po drodze pojedziemy do Liama, bo on odbiera Ninę z pracy.
- Ok.
Ubrałam się w piżamę i poszłam spać.
****
Rano , gdy się już obudziłam. Byłam rześka i wyspana. Zrobiłam sobie naleśniki z czekoladą a później przegryzłam to ogórkami, byłam zaskoczona kiedy ta kompozycja okazała się być wspaniała. W sumie ,gdy się zastanowiłam miałam dziwny apetyt. Ale tata powiedział mi, że jak byłam mała też tak miałam jadłam wszystko. Wzięłam długą kąpiel, umyłam zęby i akurat usłyszałam klakson Leny samochodu.
- Już idę- krzykłam praktycznie sama do siebie.
Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu.
- Cześć dziewczyny, gotowe?
- No jasne - odpowiedziały równocześnie
- No to jedziemy zrobić się na bóstwo.
U fryzjera i kosmetyczki byliśmy kilka godzin. Gdy wyszłyśmy była już trzecia, więc było trzeba by się zacząć szykować.
- Przyjadę po was o osiemnastej. Macie być zwarte piękne i gotowe.
- Tak jest pani władzo. - zaśmiałam się
Ubrałam się w sukienkę i lekko wymalowałam. Została mi godzina usiadłam na łóżku  i myślałam o śnie, który ostatnio mi się śnił. Bałam się, bałam się, że ta impreza to właśnie był sylwester. Bałam się , bo Louis jest chory. Spłynęła mi jedna łza. Otwierając oczy widziałam pełno wspomnień z Lou. Całe moje życie od wypadku. Nawet nie wiem, kiedy minęła godzina i rozległ się dźwięk w moich drzwiach.
- Już idę - założyłam czarny płaszczyk , szpilki i wyszłam.
- No dobra dziewczyny jedziemy już.
Weszliśmy do domu chłopców i zaczęliśmy się witać.
- No cześć . O Jezu jak wy ślicznie wyglądacie . Każda jak modelka. - powiedział Niall
- Wy też jacy eleganci - powiedziała Nina.
- Chcecie coś do picia?
Dziewczyny chciały alkohol, ale ja nie miałam ochoty. Znów zrobiło mi się nie dobrze. Miałam nadzieję , że nie będę musiała sylwestra spędzić w łazience Zayna. Chłopaki powiedzieli, że półgodziny przed pół nocą zaśpiewają. Nawet Lou się zgodził. Ciekawe jak się czuje. Usłyszałam dobiegającą muzykę z salonu.
- Zatańczysz ? - spytał mnie Zayn.
- Bardzo chętnie, ale najpierw idę coś zjeść głodna jestem.
Zrobiłam sobie chleba z masłem orzechowym a przegryzłam rzodkiewką, które znalazłam w szafce.
- Ej a ty co? - spytała Nina
- Co? Jem , głodna jestem
- Ale zauważ co ty jesz.
- No co jem zdrowe , żeby Liam nie wyzywał mnie.
- A masło orzechowe?
- To jest orzech czyli prawie owoc. Spróbuj.
- Chyba po moim trupie. Nie zdziwiłabym się gdybyś zwymiotowała jak to zjesz. Jak u kobiet w ciąży.  - i wtedy wyszła.
A ja pomyślałam
"Może przez to jedzenie wszyscy myślą, że jestem w ciąży, ale przecież to niemożliwe"
Gdy weszłam do salonu zauważyłam, że chłopcy ustawili sprzęt do karaoke.
-No dalej , zaśpiewaj dla nas - krzyknął Harry - Chyba, że się boisz
- No co ty ja? Dawaj mikrofon - powiedziałam
Karaoke - Monika
- Świetnie - zaczęli klaskać jak skończyłam
- Teraz ty Lena.
- Spoko.  - powiedziała z chęcią.
- To ja też - usłyszałam głos Julii
- Co ty do cholery robisz - powiedziałam
- Nic chce się zmierzyć z Leną.
- Dobra , ale po tym wychodzisz.
- No dobra.
Julia kontra Lena
Po skończonej piosence Julia wyszła
- Chociaż raz poszło po mojej myśli - powiedziałam na głos.
--------------------------------------------------------------
Tadaaaa Mamy już sylwester .. :) Ten rozdział dedykuje Magdzie ;* Dzięki że jesteście.  I ty Magdo.
Aaaa i chciałam powiedzieć, że od dzisiaj pisze dla was nie gimnazjalistka tylko przyszła licealistka , więc coś się zmieni, yyy w sumie to nic. No dobra Lecę kociaki , papa ;**

Sukienka Moniki na imprezę.
A to sukienka Leny
A tak Nina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz