czwartek, 30 maja 2013

"Spokojnie to tylko sen" cz 2

                                       14. część 2
                          "Spokojnie to tylko sen"
*Monika*
Cały wieczór oglądałam telewizję, bo nie mogłam usnąć. Nawet trafiłam na polski program. Nie mogłam się na dziwić co to jest za durny program. "Pamiętniki z wakacji" Myślałam, że to coś podobnego do naszych programów, jednak nie. Śmiałam się jak głupia przez cały odcinek. Gdy się skończył poczułam, że oczy same mi się kleją, więc zgasiłam telewizor i poszłam do mojego pokoju. Gdy położyłam głowę na poduszkę od razu usnęłam.
Piosenka jak będzie śniła i potem. ;)
Nagle znalazłam się w szpitalu z Leną. Patrzyła mi prosto w oczy i mówiła i coś mówiła, po chwili usłyszałam.
- To wszystko jest twoja wina. Myślisz, że jesteś pępkiem świata, bo wszystko zawsze toczyło sie wokół tobie. Biedna Monika , straciła mamusie później tata znalazł sobie dziewczynę, której  nienawidziłaś, chłopak się okłamał , biedactwo. Zabrałaś mi chłopaka, przyjaciół
- Ja.. ja przepraszam , ja nie chciałam - mówiłam płacząc czułam, że coraz mocniej gryzę się po moich ustach. Czułam swoją krew.
- To twoja winna i nikogo innego. Myślisz, że jak by było wszytko dobrze połknęłabym tyle tabletek , idiotkę ze mnie robisz.?
- Naprawdę ja nie chciałam.
- Teraz musisz zapłacić za moje nieszczęście. - powiedziała takim tonem, że czułam jak by uderzyła mnie prosto w twarz
- Co to znaczy.?
- Pożegnaj się z nim.
- Z kim, Lena o kim ty mówisz.?
- O Louisie.
- Nie proszę nie krzywdź Go , na mnie się wyżywaj . Proszę !
- Nie skrzywdzę Ciebie, dopóki będzie on.
I nagle zniknęła. Obudziłam się cała spocona, mokra. Szybko znalazłam telefon w kołdrze i dzwoniłam do Louisa.
Po piątym sygnale usłyszałam
"Nie mogę odebrać telefonu, bo pewnie jestem na innej planecie. Jak wrócę na pewno oddzwonię.A teraz zostaw mi jakąś miłą wiadomość.
- Nie , Lou. To nie może być prawda. Proszę oddzwoń do mnie. - zaczęłam płakać do telefonu. - Błagam Cię obierz ode mnie. Przyjedź i powiedź , że to był tylko zły sen. Wyłączyłam telefon , ale po chwili ciszy zadzwoniłam jeszcze raz. Tym razem też włączyła się jego poczta.
- Louis proszę nie zostawiaj mnie.
Dzwoniłam jeszcze kilka razy , ale za każdym razem nikt nie odbierał słuchawki. Zaczęłam płakać.
- Lena , proszę. Powiedź mi, że to nie prawda. Powiedź, że nie zabierzesz mi Louisa. Przepraszam Cię , zrobię wszystko. -mówiłam sama do siebie. Po jakim czasie usnęłam z tego stresu i przemęczenia. Nawet nie wiem kiedy...
* Lou*
Gdy otwarłem oczy ujrzałem słońce. Byłem taki zdziwiony, ponieważ była w końcu zima. Od razu miałem dobry humor.  Zaśmiałem się sam do siebie. Wtedy przylazł Zayn.
- Ej, wiesz może czemu Monika nie odbiera telefonów.
- Może się kąpie albo śpi. Może jest u Leny. Nie mam pojęcia.
- A może nie chce ze mną rozmawiać. - powiedział cicho.
- Nie no co ty gadasz, niby dlaczego.? Podaj mi mój telefon , może ode mnie odbierze. Ale udowodnię Ci, że na pewno nie jest na ciebie zła.
Zayn spojrzał na telefon.
- Wow, człowieku
- Co.? wow.?
- Monika dzwoniła do ciebie o czwartej w nocy. Siedemnaście razy. Zostawiła dwie wiadomości na poczcie.
- Jezu, nie denerwuj mnie. Włącz na głośno mówiące.
Gdy wysłuchaliśmy obie wiadomości , Zayn miał otwartą buzie. a ja myślałem, że za chwile się rozpłacze.
- Szybko ubieraj się i jedziemy do niej. Musiało się coś stać. - powiedział Zayn ubierając buty w tym samym momencie.
Przez chwile w ogóle nie kontaktowałem. Dlaczego miałbym odejść.? Ta myśl nie dawała mi spokoju. W błyskawicznym tempie ubrałem się i schodząc ze schodów myślałem, że stało się najgorsze. Dojechaliśmy do jej domu w piętnaście minut. Pukałem do drzwi jednak nikt nam nie otwierał. Po chwili pomyślałem, że wyważę drzwi, ale okazały się być otwarte. Wbiegłem do domu i czym prędzej udałem się do jej pokoju. Ujrzałem ją leżącą wtuloną w poduszkę całą rozmazaną od tuszu. Płakała i mruczała pod nosem.
- Proszę , nie zabieraj mi Go.
Podbiegłem do niej. Była cała spocona i mokra od łez. Miała także spuchnięte oczy. Nagle otworzyła oczy.
- Jezu , Lou jesteś tu . 
- Tak zawsze będę i nigdy cię nie opuszczę rozumiesz.? Never.
- Dziękuje. To musiał być koszmar. Ty .. Ty odeszłeś. Zabrała mi Cię.
- Kto.? - spytałem zdziwiony
- Najpierw Eleonor, później Lena.
- Lena , co ty mówisz.?
- To moja wina. Wiesz to dobrze. To wszystko co się działo przez całe moje życie jest moją winą. I .. i ona wreszcie mi to powiedziała w twarz. Rozumiesz, prosto w oczy.
- Nie mów tak , to wszystko wina Becka. Zgrał na twoich i Leny uczuciach, a ona .. ona po prostu nie dała sobie z tym rady.
- Ale to było wszytko takie realistyczne.
- Ciiii.... - przytuliłem ją. Była roztrzęsiona.
- Zayn , Zayn - gdy wszedł powiedziałem - Trzeba jej zrobić herbatę i poszukaj coś na uspokojenie.
Czułem , że koszulka, którą miałem na sobie robi się mokra. Wypiliśmy herbatę a Monika w tym czasie poszła się umyć.
Musieliśmy jechać do Leny. Wyjaśnić to wszystko.
- To źle wygląda- powiedział mój przyjaciel.
- Wiem, ale musimy to wszytko wyjaśnić.
- Tak, ale jeśli to prawda.?
- Proszę Cię nawet tak nie mów. Monika by się chyba załamała. Boję się o nią.
- Jestem gotowa. Ubiorę tylko kurtę i buty i możemy jechać.
- Dasz radę - zapytałem ją
- Tak , poradzę sobie.
--------------------------------------------------
 Taaada. Nawet mi się dzisiaj chciało napisać 2 część. ;) Kocham Was. :P

1 komentarz: